Na skróty

28 lutego 2016

Epickie, leśne manewry vol. 3

   Jakoś w piątek szurając z Zibim po TPK zgadaliśmy się, że moglibyśmy pośmigać w niedzielę. Dystans nieco dłuższy niż na co dzień, do tego trochę terenu, jakieś górki, las. Coś na kształt naszych poprzednich wycieczek.
   Tłumów się nie spodziewaliśmy. W niedzielę odbywały się w całej Polsce biegi ku pamięci Żołnierzy Wyklętych. W dodatku Gdańsk aktywował się w maratonie z Radkiem Dudyczem. Ponadto nie bardzo miałem czas, aby przysiąść i porządnie przygotować plan działania. Wydarzenie utworzyłem dopiero w sobotę późnym wieczorem, a zbiórkę na 6:30 rano.

26 lutego 2016

Moje bieganie - 5 lat później

   Kilka lat temu opisałem swoje biegowe początki - Moje bieganie / OD 130 KG DO MARATONU W 15 MIESIĘCY. Pisałem o tym jak pewnego dnia okazało się, że nie mogę założyć butów bez siadania i postanowiłem coś zmienić. Opisałem jak zacząłem biegać, jak zrzucałem balast. W większości tekst spotkał się z naprawdę bardzo pozytywnym odzewem. Pojawiły się jednak także głosy, że w sumie to nic wielkiego (z tym akurat też się muszę zgodzić - jak ktoś jest zawzięty i zdeterminowany - nic nie stoi na przeszkodzie) oraz nieco zaczepne komentarze w stylu - ciekawe za kilka lat jak będzie wyglądał autor.

24 lutego 2016

Prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy

   Od Trójmiejskiego Ultra Tracka minęło 11 dni. Od razu po biegu czułem się... no cóż - nie chciałbym się tutaj wyrażać. Lubię czytać później na głos co napisałem, a przy Małym Człowieku nie wypada posługiwać się niektórymi słowami. W każdym razie nie było lekko.
   Niewiele lepiej było dzień później. Uda i łydki paliły tak, że bałem się, że plany na sezon 2016 trzeba będzie przełożyć na kolejny rok. Na szczęście później było już znacznie lepiej.
   W pewnym momencie pomyślałem nawet, że organizm jest już całkowicie zregenerowany. Trening w III zakresie? Czemu nie - siódemka średnio po 4:09/km weszła w nogi aż miło. Innym razem mocny finisz? Jak na zawołanie - kilometr w 3:48. Normalnie bajka!
   Tyle tylko, że nie do końca. Gdzieś tam pojawiły się jakieś nowe (mam nadzieję drobne) bolączki. A nie chcę stracić kolejnego sezonu. Wolę chuchać na zimne. Najpierw trochę luzu, teraz więcej pływania i pedałowania.
   Biegowo dzisiaj wyszedłem na spokojną dyszkę. Było spokojnie. Plan był taki - jest 10 kilometrów do pokonania, tempo nie ma znaczenia, żadnego wydłużania.

14 lutego 2016

W imię czego to wszystko? W imię zdrowia - relacja z TUT Zima

fot. Run Around The Lake
   TUT... Trójmiejski Ultra Track... 65 kilometrów... 1 400 metrów przewyższeń... Moje drugie podejście do zawodów biegowych na dystansie dłuższym niż maraton... Pierwsze podejście do ścigania się po górkach.
   Chęć wzięcia udziału w Trójmiejskim Ultra Tracku miałem już latem. Jednak podczas letniej edycji ostatecznie zostałem wolontariuszem. Niemniej na kilka godzin przed startem zawodów zmierzyłem się z trasą biegu wspólnie z Michałem. Siedząc później na 46. kilometrze i wskazując drogę biegnącym cholernie im zazdrościłem. Kurna jak ja chciałem być na ich miejscu. I to właśnie chyba wtedy siedząc na trasie zalany deszczem, na w pół przytomny po całonocnym bieganiu, z obolałymi dłońmi od bicia brawa podjąłem decyzję, że w kolejnej edycji będę po drugiej stronie barykady.

7 lutego 2016

Ziewania nie było. Za to sapania mnóstwo.

   Przed tygodniem zapoczątkowaliśmy (miejmy nadzieję) nową tradycję biegową - leśne wycieczki pod dźwięcznym hasłem (zaczerpniętym od kolegów triathlonistów) bez spiny i bez ziewania. Jest kilka zasad, których przestrzegamy. A cała reszta to improwizacja. To czego się trzymamy to - biegamy w niedzielę. Startujemy wcześnie rano. Do domu wracamy na śniadanie z resztą domowników. Nie zapieprzamy jak dziki, bo nikt nas nie goni. Nie ziewamy, bo nie chcemy spędzić w lesie połowy dnia. 

6 lutego 2016

Ostatnie przetarcie przed TUTem - relacja z #206 ParkRun Gdańsk

   Nie wiem na czym polega fenomen tego biegu, ale chcąc zabrać się za relację nawet nie wiem od czego zacząć. A przecież parkrun to tylko 5 kilometrów! A co to jest piątka? Podczas relacji z maratonu napisałbym po prostu - "drugą piątkę zrobiłem w 20 minut". I tyle. Tymczasem w ciągu 5 tysiączków na parkrunie dzieje się tyle rzeczy, że... Dobra zacznę od początku, żebym się nie pogubił.
   Już wczoraj wiedziałem, że chcą pobiec w parkrunie i jedynym powodem, który mógłby sprawić, że nie pojawię się w Parku Reagana byłby poród mojej żony. Na to jednak wpływu żadnego nie miałem więc wstępnie przyjąłem, że pojawię na gdańskim Przymorzu.

4 lutego 2016

Biegacz kontra WIATRaki

   Biegowy plan na początek nowe tygodnia był dość prosty. Na wtorek i środę zaplanowałem spokojne, luźne rozbiegania. Chciałem zrobić jedynie lekki rozruch przy możliwie najniższym tętnie. W ostatnich dniach czułem, że organizm tego właśnie potrzebuje - możliwości odetchnięcia. Po weekendzie czułem gromadzące się zmęczenie, a teraz na kilka dni przed TUTem raczej nie jest to wskazane.
   I pewnie mógłbym opisać owe dwa treningi jako lekkie i luźne gdyby nie pogoda. Aura postanowiła zrobić mi psikusa. We wtorek wyjrzałem przez okno, rzuciłem okiem na wskazania termometru. Było stosunkowo ciepło, a jak wezmę pod uwagę porę roku to wręcz gorąco. W dodatku świeciło słońce. Wciągnąłem joggery, lekką bluzę, Skechersy i wyruszyłem. 
   Bardzo szybko zorientowałem się, że okno od strony zawietrznej nie pokazało całej prawdy o pogodzie. Nie wiedziałem tego co przyganiał wiatr. Za to już po około kilometrze poczułem.

2 lutego 2016

Sportowe podsumowanie stycznia

   Ponoć jaki Nowy Rok taki cały rok. Ja poszedłem ciut dalej i założyłem sobie, że jaki styczeń taki cały sezon. Lada dzień moje życie wywróci się do góry nogami i póki co ciężko mi sobie wyobrazić jak to będzie wszystko wyglądało. Kto wie - może w ogóle nie będzie mnie dłużej interesował sport :) Nie wiem, nie planuję, pożyjemy zobaczymy. Skupiam się tylko na tym co jest teraz. A teraz jest naprawdę obiecująco.
   W ostatnich latach trenowałem wg utartego schematu. Robiłem 5 treningów - wszystkie biegowe. Miałem wolne poniedziałki i piątki. W tygodniu robiłem trening interwałowy, przebieżki i spokojne rozbiegania. W weekend była wycieczka biegowa i jeden trening dowolny - w zależności od chęci. Klepałem całkiem sporo kilometrów, ale w większości były to kilometry robione w tzw. I zakresie.
   Obecnie zrobiłem istną rewolucję w swoim bieganiu. W zasadzie to powinienem napisać w sportowej części swojego życia, bo teraz to już nie jest tylko bieganie. Staram się chociaż 2 razy w tygodniu pływać. W podobnym wymiarze czasowym zabrałem się za rower. Oba te sporty są dla mnie sporą nowością, więc niespecjalnie kombinuję z treningami specjalistycznymi. Jeżeli chodzi o basen to pływam 1 kilometr ciągiem w taki sposób, że co 5 długość basenu pokonuję kraulem. Reszta to moja standardowa, pokraczna żabka.

1 lutego 2016

Wycieczka biegowa bez ziewania

Ciepło to się wszyscy zaczynają rozbierać...
   Pomysł na niedzielną wycieczkę biegową narodził się bardzo spontanicznie. Będąc na parkrunie rozmawiałem z Andrzejem, który wspomniał, że planują z Zibim machnąć koło trzech dyszek w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Dodał, że Zibi jest inicjatorem i jak chcę się dołączyć w którymś miejscu to muszę z nim rozmawiać.
   A z Zibim wiadomo - tematy biegowe można drążyć w nieskończoność. Długo nie trzeba go też namawiać na biegowe idee. Rzuciłem pomysł, że moglibyśmy strzelić któryś ze szlaków. Umówiliśmy się, że w domu ogarnę co i jak i dam znać reszcie.