Kalendarz imprez gravelowych jest obecnie tak nabity, że można byłoby startować w zasadzie w każdy weekend w minimum dwóch wyścigach. Z jednej strony powoduje to, że wiele zawodów trzeba odpuścić. Z drugiej zaś - startuje się tylko w tych najlepszych. A nie wątpliwie do takich zaliczyłbym Varmię Gravel. Zresztą nie będę czarował - mam sentyment do tej imprezy, bo pochodzę z Warmii. Wyjazd do Majd to zawsze pretekst, żeby wrócić w rodzinne strony, odwiedzić rodziców. I choć każdego roku (startuję tutaj od pierwszej edycji w 2023) obiecuję sobie, że tym razem będę spał na miejscu, żeby nie tracić sił i czas na dojazdy to zawsze kończy się jeżdżeniem przez 4 dni z Lidzbarka i do Lidzbarka. Cóż - może za rok ;)