Kiedy podczas sierpniowych Mistrzostw Polski straciłem w kraksie kask, nie miałem wątpliwości, że po kolejny zgłoszę się do firmy, której produkt uratował mi co najmniej zdrowie. Bo czy może być lepsza rekomendacja niż cała głowa po uderzeniu z impetem o asfalt? Wydaje mi się, że nie. Niemniej oczywiście liczę, że w przypadku ABUSA Viantora, bo na niego padł wybór, obejdzie się bez crash testów.
Na początek trochę teorii. Producent pisze o swoim kasku:
Viantor to wysokiej jakości, lekki kask dla początkujących kolarzy, w którym zastosowano wiele wypróbowanych technologii wykorzystywanych w sporcie profesjonalnym.
Gdy otworzyłem paczkę od Abusa moim oczom ukazał się zgrabny kask w malowaniu "steel blue". W porównaniu do Tec Ticala, którego używałem wcześniej, Viantor wydawał się lżejszy. Robił wrażenie mniej zabudowanego i lepiej wentylowanego, chociaż waga w jednym i drugim przypadku wskazywała około 320 gramów (rozmiar L).
To co dla mnie bardzo istotne, to to jak kask leży na mojej głowie. I wcale nie mówię tutaj o aspekcie wizualnym, choć wiadomo że w przypadku szosy - nie jest to bez znaczenia. Bardziej chodzi mi o głębokość kasku. O ile większość kasków ma świetną regulację pozwalającą bardzo dobrze pasować się do obwodu głowy (w przypadku Viantora odpowiada za to Zoom Ace, czyli precyzyjny system regulacji z poręcznym pokrętłem do indywidualnego dopasowywania), o tyle w przypadku mojej głowy odnoszę wrażenie, że większość kasków leży na niej niczym piuska na głowie papieża ;) Na szczęście nie Viantor. Ten "siedzi" tak jak powinien.
Szukając informacji odnośnie Viantora spotkałem się z komentarzami dotyczącymi specyficznie poprowadzonych pasków, które nie przylegają do głowy w okolicy skroni. I faktycznie potwierdzam. Jednak jedyny "problem" jaki może się z tym wiązać, to konieczność założenia okularów pod paski. Tak przynajmniej jest w moim przypadku - gdy zakładałem je na paski, zdarzało się, że w czasie jazdy się zsuwały. Niemniej nie wiem czym jest to spowodowane, ale zakładając kaski w rozmiarze M oraz L, paski odstawały jedynie przy tym większym.
Producent przedstawia Viantora jako kask szosowy, jednak z całą pewnością mogę napisać, że sprawdzi się on także w innych odmianach kolarstwa. Testowałem go podczas mocnych treningów szosowych, luźnych coffee ride'ów, spokojnego oraz żwawego grawelowania czy zawodów przełajowych. W każdym przypadku kask zapewniał odpowiednią wentylację głowy.
To, czym czym Viantor zdobył moje uznanie to to, że już od pierwszej jazdy, po uprzednim dobrym dopasowaniu, zapominałem, że mam coś na głowie. Nawet po spędzeniu w siodle kilku godzin nie dawał o sobie znać. Nie zmieniał swojego położenia, nic się nie luzowało, nie ciążył. Od początku podział obowiązków był jasny - ja naciskam na pedały, a on czuwa nad bezpieczeństwem.
Podsumowując - szukając rowerowego kasku "nie za miliony", nie sposób pominąć kask ABUS Viantor. Chociaż zalicza się on do średniej półki cenowej, to wprawne oko dostrzeże w nim podobieństwa i rozwiązania z topowych kasków niemieckiego producenta. Śmiem twierdzić, że mamy tutaj do czynienia,z jednym z najlepszych na rynku, stosunkiem jakości do ceny.
Your Affiliate Money Making Machine is ready -
OdpowiedzUsuńPlus, making profit with it is as simple as 1--2--3!
This is how it all works...
STEP 1. Tell the system which affiliate products you intend to promote
STEP 2. Add some PUSH BUTTON TRAFFIC (it takes JUST 2 minutes)
STEP 3. See how the system grow your list and sell your affiliate products on it's own!
So, do you want to start making profits??
The solution is right here