Na skróty

31 grudnia 2013

Biegowa retrospeckcja - rok 2013!

   Ostatni dzień roku. Już tylko godziny dzielą nas od zabawy sylwestrowej. Pora więc na małe, biegowe, podsumowanie tych ostatnich 365 dni.
   A działo się naprawdę sporo! Nie chciałbym jednak nikogo zanudzić, więc wyróżnię tylko najważniejsze dla mnie sportowe wydarzenia. A do takich na pewno zaliczyć muszę start w 12. Cracovia Maraton. To było moje pierwsze podejście do złamania popularnej "trójki". I od razu udane! Jednak nie tylko dlatego będę bardzo miło wspominał Kraków. Otóż w stolicy Małopolski spotkaliśmy wielu fantastycznych ludzi. Biegnąc tam czułem się jakbym startował u siebie. A może nawet lepiej, bo ani w Gdańsku ani w Lidzbarku takiego gorącego dopingu nie doświadczyłem. Dziękuję raz jeszcze wszystkim spotkanym osobom!
   W Krakowie złamałem 3 godziny, ale aktualny rekord ustanowiłem w Berlinie. I chociaż do Niemiec jechałem jak na ścięcie, to mimo wszystko udało mi się poprawić czas. Jesień była mocno rozczarowująca w moim wykonaniu, jednak Berlin był wyjątkiem. To był jedyny start w drugiej połowie roku, na który nie mogę narzekać. Poza tym, tak jak w przypadku Krakowa, nie liczył się sam bieg. Wspólnie z Pati zakochaliśmy się w tym mieście! I to na tyle, że wracając po biegu do hotelu, po samochód, gdzie leżały już spakowane nasze rzeczy, zamiast wyruszyć w drogę powrotną wykupiliśmy jeszcze jedną dobę. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek tak mi się nie chciało wracać do domu :)

30 grudnia 2013

Agisko Polska - nowy partner w biegowej przygodzie

   Jak zapewne część z Was wie - dotychczas nie korzystałem z żadnego wspomagania w postaci żeli, batonów czy izotoników. Podczas debiutu w Warszawie jadłem jedynie banany i piłem wodę. Łamiąc 3 godziny w Krakowie leciałem już na samej wodzie. W Berlinie zaś szerokim łukiem omijałem wszystkie punkty odżywcze. 

29 grudnia 2013

Biegacz z Północy na treningu do Orlen Warsaw Marathon

   Od razu tłumaczę - nie zamierzam startować w kwietniu w stolicy. Zaplanowałem start w Łodzi i tego się trzymam. Jednak ostatnio, przeglądając wiadomości w internecie, natknąłem się na informację o programie przygotowań do Orlen Warsaw Marathon. Zobaczyłem, że w ramach owych przygotowań, odbywają się  treningi z profesjonalnymi trenerami w kilku miastach w kraju. Między innymi w Gdyni. Niedaleko. W dodatku trenerami zostali tam Iwona i Piotr Suchenia. Gdybym się wybrał, miałbym w końcu okazję osobiście podziękować Piotrowi za pomoc z treningami przed maratonem w Berlinie. Najbliższy trening miał się odbyć w niedzielę 29. grudnia. W sobotę napisałem do Piotra z pytaniem jak będą wyglądały zajęcia. I kiedy dowiedziałem się, że w planie jest 6 kilometrów rozbiegania oraz siła biegowa wiedziałem już jak zaplanować niedzielę - biegnę do Gdyni.

28 grudnia 2013

Trening trzyetapowy - relacja ze 110. ParkRun Gdynia

   Wróciłem do Gdańska. Ciągle biegam. W czwartek, kończąc trening, musiałem solidnie się zastanowić po co ja się tak męczę. Jednak, tak jak pisałem, w piątek było już ok. No i  właśnie w takim stanie, naładowany pozytywną energią po piątkowym treningu, podejmowałem decyzję odnośnie sobotniego szurania. Praktycznie od początku rozważałem jedynie dwie opcje - ParkRun Gdańsk oraz ParkRun Gdynia. Wszystko przemawiało na korzyść biegu w Parku Reagana - miasto, jubileuszowy setny bieg, możliwość rozpoczęcia treningu o standardowej godzinie, odległość od startu. No i właśnie - ta odległość... Rozbieganie na dystansie 300 metrów jakoś mi się nie widziało. Do tego sam bieg to jedynie 5 kilometrów. Tak więc chcąc nie chcąc musiałbym po biegu wybiegać swoje kilometry. To zaważyło - wybrałem gdyński bulwar.

27 grudnia 2013

Silnik benzynowy z bakiem pełnym oleju napędowego

   Jeżeli ktoś posiada samochód z silnikiem benzynowym i wleje do baku olej napędowy raczej daleko nie zajedzie. W ogóle nie ruszy z miejsca. Podobnie zresztą jest w odwrotnej sytuacji. Nasz organizm jest jednak nieco sprytniejszy. Otóż potrafi się przestawić. Możemy dostarczać mu energii w formie węglowodanów - będzie działał. Zastąpimy węgle tłuszczem, a on się dopasuje i będzie pobierał moc z tłuszczy. Rewelacja - nieprawdaż? Niby tak, jednak etap przejściowy już tak rewelacyjny nie jest. Doświadczam go aktualnie na własnej skórze.
   Zmniejsza ona ilość węglowodanów, zwiększona ilość tłuszczy - od tygodnia tak wygląda moja dieta. Jeżeli chodzi o samo jedzenie to wszystko jest super. Głodny nie chodzę wcale. I to nawet mimo ujemnego bilansu energetycznego. Okazuje się, że tłuszcz jest naprawdę sycący. 

24 grudnia 2013

Wesołych Biegowych Świąt!

   Tym razem nie będzie żadnej relacji, fotorelacji. Nie będę też opisywał swojego treningu, na który de facto zaraz się wybieram. W tym poście chciałbym przede wszystkim złożyć wszystkim najszczersze życzenia świąteczne. Życzę Wam, aby te święta upłynęły Wam w miłej, rodzinnej atmosferze. Niech te kilka dni pozwoli naładować akumulatory przed przyszłymi działaniami.
   I chociaż bieganie nie jest najważniejsze to może w te święta uda Wam się spędzić trochę czasu z rodziną nie tylko przy stole. Z własnego doświadczenia wiem, że nie ma nic przyjemniejszego niż rodzinna wycieczka biegowa. I wcale nie musi być długa, wcale nie musi to być bieg ciągły. Marszobieg, a nawet sam marsz też są akceptowalne. Ważne, aby z najbliższymi!
   I jeszcze na koniec drobna rada dla wszystkich, którzy tak jak ja walczyli/walczą/będą walczyć z nadmiernymi kilogramami - diabeł tkwi nie w szczegółach, ale w ilości :) Zachowując umiar naprawdę nie trzeba sobie niczego odmawiać.


Wesołych Świąt!

23 grudnia 2013

Z wizytą w High Level Center

   Zgodnie z obietnicą wrzucam relację z wizyty w warszawskim centrum sportowym - High Level Center. Wyjazd do Warszawy oraz badania były prezentem gwiazdkowym od rodziców. Dlatego chciałbym w tym miejscu im serdecznie podziękować - DZIĘKUJĘ!
   Mimo, że na badania byłem umówiony dopiero na czwartek, to swoją eskapadę do Warszawy rozpocząłem, wspólnie z Pati, już w środę. Rano wyszedłem na trening. Następnie zjedliśmy śniadanie i zapakowaliśmy się do autobusu. Kilka godzin później byliśmy już w stolicy. Może to nie ma zbyt wiele wspólnego z bieganiem, ale... w Warszawie mają strasznie drogie bilety komunikacji miejskiej (zwłaszcza, kiedy zniżka studencka już nie dla nas...). 

21 grudnia 2013

Szalony tydzień

   Póki co ciągle jestem poza domem i nie mam zbytnio możliwości relacjonowania tego co się u mnie dzieje. A dzieje się naprawdę dużo.
   W środę po treningu wsiedliśmy z Patrycją do autobusu i polecieliśmy do Warszawy. Na czwartek mieliśmy umówioną wizytę w High Level Center, gdzie czekały mnie badania wydolnościowe oraz konsultacja dietetyczna. Jak dokładnie przebiegała wizyta, co i w jaki sposób badano, co dzięki temu zyskałem - wszystko to opiszę w osobnym poście, kiedy dostanę już komplet wyników. A teraz chciałbym jedynie podziękować rodzicom za to, że ufundowali mi tak fantastyczny prezent!
   Zaraz po wyjściu z centrum sportowego, dosłownie pobiegliśmy na dworzec. Zaś chwilę później siedzieliśmy już w autobusie do Lidzbarka.
   Podczas wtorkowego treningu naciągnąłem sobie trochę lewą nogę. Środowe bieganie bynajmniej nie pomogło w złagodzeniu bólu. Podobnie jak badania (w ogóle jestem szczęśliwy, że noga nie przeszkodziła mi w poddaniu się im). W związku z tym postanowiłem w piątek nieco ulżyć swojej kończynie. Miałem też trochę innych obowiązków, co pozwoliło nieco uciszyć wyrzuty sumienia.

17 grudnia 2013

Hej! Ho! Leśna przygodo

Kto powiedział, że trzeba mieć specjalne buty
do biegania po lesie? Do biegania po lesie trzeba mieć chęci!
   Właśnie spojrzałem w swój plan treningowy i oczom nie wierzę. Właśnie rozpoczynam ostatni tydzień w ramach I fazy przygotowań. Jednak zanim zacznę II fazę, będę o wiele mądrzejszy. Dlaczego? Otóż w czwartek zamierzam poddać się testom wydolnościowym oraz skorzystać z konsultacji dietetycznej. Nie ukrywam, że zbicie i unormowanie wagi to na chwilę obecną priorytet. Jestem po roztrenowaniu, skończyłem walkę z porażeniem nerwu - odstawiłem leki, pora więc wrócić na właściwe tory. Nad tym obecnie pracuję. A wierzę, że od czwartku będę robił to jeszcze efektywniej! Ponadto, w związku z tym, że niedługo wyjeżdżam na dłuższy czas, chciałbym po powrocie ponowić badania i sprawdzić jak treningi połączone z pracą fizyczną i porannym wstawaniem na mnie wpłyną. Jednak nie wybiegajmy w przyszłość, wróćmy do dnia dzisiejszego. A ten był naprawdę interesujący.

16 grudnia 2013

Nietypowa życiówka - relacja z II biegu XV GP Sztumu

   W końcu wróciłem do domu. Po kilku dniach poza Gdańskiem, mam nareszcie chwilę czasu, aby opisać ostatnie dni. A działo się naprawdę sporo. 
   W piątek zrobiłem spokojny trening z Małą i wstępnie umówiliśmy się na sobotę. Plan był tak, aby powtórzyć andrzejkowy poranek, czyli wystartować w ParkRun Gdynia. Ja miałem podobnie jak przed 2 tygodniami pobiec do rodzinnego miasta Moniki Pyrek. Mała zaś towarzyszyć mi miała na dwóch kołach.
   Około 20 dostałem smsa z pytaniem o której wyruszamy. Ostatnio wybiegłem o 7:15 i było za wcześnie. Dlatego tym razem przesunąłem start o 15 minut. Ok - wszystko dogadane, więc idę spać.
   W sobotę, zaraz po przebudzeniu, dostrzegłem, że mam nieodczytaną wiadomość. To Mała - uznała, że niestety musi odpuścić sobie sobotnie bieganie. Biec samemu? Zastanawiając się nad tym zobaczyłem, że część znajomych wybiera się do Sztumu na drugi bieg zimowego GP. Może więc warto by było zapytać o 2 miejsca dla siebie i dla Pati i wyruszyć na południe?

13 grudnia 2013

Bieg pośród łódzkich uczelni

   Niesamowite jak szybko leci czas! Jeszcze niedawno planowałem przyszły sezon, wybierałem starty. Tymczasem przyszły tydzień będzie już ostatnim tygodniem pierwszej fazy przygotowań. Zbliża się powoli moment, w którym trzeba będzie włączyć elementy szybkościowe na stałe do swojego planu. Mogę też chyba już napisać, że jest duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że w Polsce przepracuję jedynie 2 tygodnie drugiej fazy. Dalej będę trenował za granicą, a do kraju wrócę dopiero na ostatni sprawdzian przed kwietniowym maratonem. Jednak przed wyjazdem muszę jeszcze trochę kilometrów wybiegać! 

11 grudnia 2013

Biegowe katharsis

   Jeszcze zanim zdążyłem wrócić do Gdańska z mikołajkowego weekendu wiedziałem, że wtorkowy trening to będzie coś specjalnego. Postanowiłem postawić grubą kreskę i odciąć się od popełnionych błędów. Chciałem zacząć od nowa. Powiedzieć sobie - tabula rasa. Nie raz pisałem, że nie jest ważne ile razy się upada, ale ważne jest, że po każdym upadku się podnosi. W ostatnim czasie nagminnie popełniałem błędy, łamałem własne zasady. I w końcu przyszedł dzień, że powiedziałem sobie dość. Stawiam grubą kreskę i obieram nowe cele i je realizuję!

10 grudnia 2013

Było głośno, było radośnie - XI Półmaraton Świętych Mikołajów w Toruniu

Co to był za weekend! Było biało, rodzinnie, świątecznie i oczywiście biegowo! Zanim jednak przejdę do wyjazdu do Torunia i biegania w grodzie Kopernika pozwólcie, że napiszę chociaż kilka słów o sobotnim treningu. Każdy inny bieg może i bym przemilczał, ale nie ten! Dlaczego? No więc tak...
   Wyjazd do Torunia mieliśmy zaplanowany na godzinę... "jak skończę trening". Jednak nie chcieliśmy dotrzeć na miejsce zbyt późno. Dlatego powtórka z poprzedniego tygodnia i udział w ParkRun Gdynia nie wchodził w grę. Równie słabo zapatrywałem się na powtórkę sprzed dwóch tygodni, czyli udział w ParkRun Gdańsk zakończony biegiem do Gdyni i z powrotem. Obie opcje zakładały, że skończę bieganie bardzo późno, a na to nie mogłem sobie pozwolić.
   Wybiegłem więc z domu z planem, aby dobiec do północnego krańca Sopotu, a następnie wrócić na "piątkę" do Parku Reagana. Już na pierwszych kilometrach musiałem zmierzyć się z solidną porcją śniegu zalegającego na biegowych ścieżkach. Utrzymywanie jakiegoś konkretnego tempa nie miało większego sensu. Leciałem więc przed siebie i cieszyłem się chwilą. Biegło mi się naprawdę fajnie. Na tyle fajnie, że w Sopocie podjąłem decyzję, iż rezygnuję z ParkRun'a i lecę dalej do Gdyni, do Orłowa. Stamtąd zaś wrócę prosto do domu.

6 grudnia 2013

Gdzie wywiało wszystkich biegaczy?

Śnieg, gwiazdki, choinka - jakoś tak świątecznie się zrobiło...
   Pamiętacie jak jeszcze niedawno przebąkiwałem o tym, że od machania w kierunku każdego mijanego biegacza boli mnie ręka? Już nie muszę się martwić o swoją kończynę! Otóż dzisiaj przez cały, blisko 16-kilometrowy trening, nie spotkałem ani jednego miłośnika szurania. ZERO! NULL! Nie wiem czy to wina niejakiego Ksawerego, który w ostatnich dniach (a w zasadzie godzinach) jest tematem numer jeden w kraju. A może po prostu wszyscy wystraszyli się śniegu? Bo nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć. 

5 grudnia 2013

Odpuszczasz bieganie z powodu złej pogody?

Skarpety już wiszą nad kominkiem?
   Za zimno? Wieje? Pada? Odpuszczasz z tego powodu dzisiejszy trening? A cofnij się kilka lat wstecz do czasu jak byłeś małym chłopcem (bądź małą dziewczynką) i pomyśl co by było gdyby Święty Mikołaj odpuścił z powodu złej pracy. Nawet wolę nie myśleć jaką reakcję wywołałyby puste buty. Dlatego będę się upierał, że - nie ma złej pogody, aby zażyć trochę ruchu. 
   Oczywiście w obliczu tego co zapowiadają meteorolodzy może nie do końca to się sprawdzi. Jednak huraganowe wiatry mają wiać jedynie dzisiaj w nocy i jutro. A i tak zapewne w większości miejscowości będą o wiele bardziej znośne niż się spodziewamy. Także nie szukajmy wymówek - biegajmy. Pomóżmy Świętemu wypełnić buty - włóżmy w nie swoje nogi i wybiegajmy na biegowe ścieżki!

4 grudnia 2013

Jesienna aura, morze, a gdzieś pomiędzy ja... w biegu

   Kolejny trening za mną. Maraton w Łodzi coraz bliżej. Niby to dopiero w przyszłym roku, niby dopiero w kwietniu. Jednak nie czarujmy się - 130 dni, dzielące mnie od głównego, wiosennego startu, miną jak z bicza strzelił. Tak więc nie ma zmiłuj - trzeba trenować.
   Dzisiaj już od rana miałem ochotę dodać coś do swojego biegania - jakiś drobny akcent, który by mnie pobudził. W grę wchodziły albo przebieżki albo podbiegi. Bardziej jednak skłaniałem się ku tym drugim.

3 grudnia 2013

Kolejny biegowy wschód słońca

   Ostatnio wychodziłem biegać przed wschodem słońca chyba w wakacje, podczas pobytu za granicą. Od tamtej pory treningi wykonywałem raczej później, gdy na dworze było już całkiem widno. Dzisiaj jednak zmuszony byłem po raz kolejny wyruszyć na biegowe ścieżki nieco wcześniej.
   W pierwszej chwili start przewidziałem na godzinę 7:30. Tak też napisałem Małej. Pomyślałem, że może też będzie miała ochotę ze mną polatać. Jednak kiedy nie dostałem żadnej odpowiedzi, stwierdziłem że nie chce mi się dłużej siedzieć w domu. Krótka piłka - szybciej wyjdę - szybciej wrócę.

2 grudnia 2013

Niedzielna przygoda w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym

   Wstyd się przyznać, ale biegając w Gdańsku i okolicach przez ponad 2 lata, chyba tylko raz wybrałem się na trening do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Nawet w okresie, gdy co sobotę latałem treningi krosowe, wolałem pobiegać po okolicach jasieńskiego poligonu. Jednak już jakiś czas temu zaczęła w mojej głowie kiełkować myśl - Mały biega po TPK. Dlatego nawet przez moment się nie zastanawiałem kiedy znajomy biegacz - Michał, zaproponował niedzielne, leśne wybieganie. 

1 grudnia 2013

Debiut w debiucie. Relacja ze 106. ParkRun Gdynia

   Już od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad wycieczką do Gdyni na tamtejszy ParkRun. Wciąż pamiętam jak na początku roku latałem z Chełmu do Parku Reagana na gdański bieg. Taki bieg, będący swego rodzaju wycieczką biegową, był naprawdę świetnym urozmaiceniem po całym tygodniu treningów. Jednak teraz, kiedy mieszkam na Przymorzu, od owego parku dzieli mnie około 300 metrów. A co to za wycieczka, która trwa niewiele ponad minutę?