Na skróty

27 czerwca 2013

Treningowy rekonesans - Trasa II Ćwierćmaratonu Szwajcarii Kaszubskiej

   Nie jestem jeszcze pewny czy dane będzie mi pobiec w tej imprezie. Jednak kiedy tylko dowiedziałem się, że kolejne zawody z cyklu Kaszuby Biegają odbędą się w Przodkowie, a trasa przebiega zaledwie 6 kilometrów od domu Patrycji, wiedziałem że podczas jednego z treningów, na pewno się na nią wybiorę. A że obecnie przebywam właśnie w Pępowie oraz jestem na etapie spokojnego nabijania kilometrów...
   Chwilę przed 8 wymknąłem się po cichu z domu, aby nie obudzić Pati i skierowałem się w stronę Kczewa.

26 czerwca 2013

Leniwa, acz przyjemna środa

"Sport to najlepsza droga do pokonania granic"
   Kolejny dzień, kolejny trening. Nie wiem jak inni, ale ja bardzo lubię pierwszą fazę treningu kiedy jedynie nabijam spokojnie kilometry. A na takim etapie przygotowań właśnie jestem. Do 15. lipca zamierzam biegać przede wszystkim dużo i wolno. Moimi jedynymi treningami specjalistycznymi będą długie wybiegania. A jedyną zmianą w porównaniu do poprzednich przygotowań będzie "tempo maratońskie". Otóż część treningów będę pokonywać z taką prędkością, z jaką zamierzam pokonać berliński maraton. 

Po fali upałów czas na schłodzenie

"Nie ma słońca? Pada?"
   Po jednodniowym odpoczynku nadszedł czas na rozpoczęcie drugiego tygodnia przygotowań do jesiennego maratonu. O ile w ostatnim czasie musiałem stawić czoła nie tylko własnym słabościom, ale również fali upałów, o tyle obecny tydzień przywitał mnie temperaturą poniżej 20 °C oraz deszczem. Tak, to jest to! Uwielbiam raz na jakiś czas pobiegać w deszczu, a szczególnie kiedy jest to lekka, letnia mżawka, która łapie mnie pod koniec treningu. Dokładnie tak jak miało to miejsce wczoraj.

24 czerwca 2013

Mocny początek przygotowań

fot. Piotr Pietrzak
   No i pierwszy z zaledwie piętnastu tygodni przygotowań do 40. Berlin Marathon już za mną. Pierwszy i od razu rekordowy. Przeglądając swój dzienniczek treningowy uświadomiłem sobie, że nigdy nie przebiegłem na przełomie tygodnia więcej niż 130 kilometrów. A wczoraj, około godziny 16, pokonując ostatni kilometr biegając wokół ronda pod Decathlonem owe 130 kilometrów przekroczyłem. Co prawda zaledwie o 508 metrów, ale jednak! Niemniej pozwólcie, że cofnę się do niedzielnego poranka.

23 czerwca 2013

Termometr wskazywał 25°C, więc Gremlin wskazał 25 kilometrów

Podczas biegu straciłem blisko 3kg wody
   Swego czasu podczas sobotniego biegania doszedłem do kilometrażu około 30 kilometrów. Było to zimą, w czasie kiedy latałem na ParkRun. No i właśnie wczoraj przemknęła mi taka myśl, żeby znowu, po długiej przerwie, polecieć "piątkę" w Parku Reagana. Niestety miałem zbyt napięty harmonogram i chcąc wziąć udział w ParkRun'ie musiałbym iść do kina bez prysznica... Nie było takiej opcji.
   Jednak, aby zaliczyć nieco więcej kilometrów niż podczas normalnych treningów w tygodniu zdecydowałem polecić poza granice miasta. I tak oto o godzinie 7:40 wyruszyłem w stronę Oruni, a dalej obrałem kierunek Kowale. Od samego początku to nie był przyjemny trening. Nie będę tutaj nikogo czarował i opowiadał bajek jak to biegłem, cieszyłem się biegiem, uśmiechałem się i machałem wszystkim. Nie! Było gorąco, słońce paliło, a ja byłem niewyspany, zmęczony, obolały. Miałem wszystkiego dosyć, a już na pewno nie chciało mi się biec. Na samą myśl ile to jeszcze kilometrów przede mną podnosiło mi się ciśnienie.

20 czerwca 2013

Osiemnastka i basta!

   Ostatni dzień, podczas którego nie biegałem to ubiegłotygodniowy piątek. Dzisiejszy trening był szóstym z rzędu i muszę przyznać, że nogi powoli zaczynają już odczuwać te wszystkie kilometry. Dostało się też nieco łydkom, które są zmuszane do intensywniejszej pracy kiedy latam w eNBkach. Żeby chociaż trochę im ulżyć na czwartkowe szuranie zabrałem ze sobą Glide'y.
   Jeżeli chodzi o tempo nie miałem żadnych wątpliwości - pierwsza faza przygotowań do maratonu to spokojne nabijanie kilometrów i tego zamierzam się trzymać. Te pojawiły się kiedy podejmowałem decyzję odnośnie dzisiejszej trasy. Bieg do Pępowa i kolejny półmaraton to mogłoby być nieco za dużo. A więc może Jasień? No właśnie - nie wiem jak to powiedzieć, ale najzwyczajniej w świecie nie chciałem biec swoją standardową trasą.

19 czerwca 2013

Duahtlonowy maraton w ramach środowego treningu

   Duathlon albo po prostu dwubój to według Słownika Języka Polskiego dyscyplina sportowa składająca się z dwóch konkurencji np. z biegania i kolarstwa. I ja dzisiaj właśnie taki duathlon sobie zaserwowałem.
   Jeszcze kiedy wstawałem z łóżka około 5:30 nic nie zapowiadało, że zmierzę się chociażby z dystansem półmaratońskim, o maratońskim nawet nie wspominając. Owsianka, kawa, komputer - utarty schemat. Chyba, że za wariację uznamy zastąpienie orzechów migdałami ;)
   We wtorek odwiedziłem Jasień i dzisiaj również miałem taki plan. Jednak wrzucając w siebie kolejne łyżki owsa zaświtała mi myśl, że II śniadanie o wiele lepiej smakować będzie jeżeli zjem je w towarzystwie Patrycji. No i dalej już wiadomo: myśl - plan - realizacja.

18 czerwca 2013

Jajecznica z serkiem wiejskim a'la Mały


  Dawno już nie wstawiłem żadnego przepisu na swojego bloga, dlatego dzisiaj postanowiłem to zmienić. Poniekąd namówiła mnie do tego Patrycja. Otóż w ostatnim czasie, zarówno w moim jak i Jej menu dość często występuje jajecznica z serkiem wiejskim!
   Skąd w ogóle pomysł na takie połączenie? Otóż kiedyś chciałem jakoś zaskoczyć swoją przyszłą żonę i przygotowując jej jajecznicę dodałem serek wiejski. I wiecie co? To był strzał w dziesiątkę. Tak przynajmniej twierdzi Patrycja. Dlatego za jej namową wstawiam tutaj przepis na to danie.

15-tygodniową harówkę czas zacząć

   No i w końcu nadszedł nieunikniony moment - początek przygotowań do 40. Berlin Marathon! Do startu zostało 15 tygodni. Tak więc najwyższa już pora skończyć zabawę i rozpocząć orkę. Nie ma co się oszukiwać to będzie niezwykle trudny okres. Tym bardziej, że przyjdzie ponownie godzić trening z pracą i innymi obowiązkami. Ale to dopiero za jakiś czas, a okres przygotowań mogę uznać już za rozpoczęty.

Lidzbarska zaDyszka - IX Lidzbarski Bieg Uliczny

   To miała być normalna niedziela. Planowałem zrobić długie wybieganie, a potem spędzić miły dzień z Patrycją w Gdańsku lub Pępowie. Jednak tak jak wspomniałem w poprzednim poście, za sprawą Pati i Moniki, moje plany zostały pokrzyżowane. Znalazłem się na liście IX Lidzbarskiego Biegu Ulicznego i już w sobotę wieczorem byłem w Lidzbarku. Do którego zostałem zawieziony bezpośrednio z Szemudu. Tak więc jedyne co miałem ze sobą to strój do biegania oraz wywalczony puchar. 

17 czerwca 2013

Wisienka na torcie - Kaszubski Bieg Lesoków

   W końcu nadeszła sobota, a wraz z nią zawody - Kaszubski Bieg Lesoków. Dla jednych kolejny bieg z cyklu Kaszuby Biegają, dla innych okazja do przebiegnięcia około 10-kilometrowej, bardzo ciekawej trasy. A dla mnie? Dla mnie to miało być zwieńczenie wiosny. Co by nie gadać - bardzo udanej i owocnej wiosny.

13 czerwca 2013

Czwartkowa 60'tka!

Tak było w Szymbarku - czas na Szemud!
   Tak tak, to nie pomyłka. Mój czwartkowy kilometraż zamierzam zamknąć z wynikiem rzędu 60 kilometrów! Piszę "zamierzam" bo przede mną wciąż jeszcze około 20-22 kilometrów. Jednak od razu chciałbym uspokoić tych wszystkich, którzy pomyśleli - "co za dureń" (sam bym tak pomyślał) - owe 60 kilometrów to nie jest tylko i wyłącznie przebiegnięty dystans. Otóż dzisiaj łączę bieganie z jazdą rowerem! Z tym, że rower to w moim przypadku środek komunikacji, a nie narzędzie treningowe. Po prostu jeżdżę, bo muszę się dostać tu bądź tam. Jednak zanim zasadziłem tyłek na dwa kółka byłem oczywiście pobiegać.

12 czerwca 2013

Tego mi było trzeba!

Debiut Duchów w zawodach
  W ostatnich dnia miałem prawdziwe urwanie głowy. Koniec semestru to dla studenta okres dość wzmożonej pracy. A jak do tego dołączymy ogólnie koniec studiów to... no właśnie. Z tym wszystkim wiąże się jednak nie tylko brak czasu w ciągu dnia, ale również krótszy sen. Żadna krzywda mi się oczywiście nie stanie jak przez 2-3 noce pośpię po 5-6 godzin zamiast 7-8. Aczkolwiek może to się przełożyć na jakość treningu.

11 czerwca 2013

Na początek mocny... koniec

Kto nie chciałby mieszkać
na ulicy WIECZORNYCH MGIEŁ :)
   Ostatni start tej wiosny zbliża się naprawdę wielkimi krokami. Za 4 dni o tej porze będę walczył na trasie w Szemudzie. I mam nadzieję, że będę już bliżej końca niż początku (jest godzina 11:26). Nie ukrywam, że chciałbym jakoś godnie zakończyć tę jakże owocną dla mnie wiosnę. Nie mówię o życiówce czy jakimś konkretnym czasie bądź miejscu. Chcę po prostu na mecie powiedzieć sobie szczerze, że dałem z siebie wszystko. Zostały mi trzy (a w zasadzie to już dwa) treningi i nie zamierzam ich zmarnować. Dzisiaj nadszedł czas na pierwszy z nich.

10 czerwca 2013

Rachunki do wyrównania

Kolbudy zdobyte :) Może teraz Kościerzyna? :)
   Ci z Was, którzy w miarę regularnie czytają tego bloga na pewno pamiętają jak opisywałem swój bieg po Kaszubach, podczas którego zgubiłem trasę. Wspomniałem wtedy, że ugięły się pode mną nogi na widok znaku "Kolbudy 4". Napisałem też, że trening na trasie Gdańsk - Kolbudy - Pępowo mógłby okazać się zbyt długi. Jednak w niedzielę rano wszystko dokładnie sprawdziłem i uznałem, że najwyższa pora zapuścić się w stronę Kolbud.

8 czerwca 2013

Sobota w biegu - Biegowe GP Dzielnic Gdańska: Zaspa Młyniec

   Sobota to dzień, o którym z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że spędziłem go w biegu. I to dosłownie. Z domu wyszedłem, a w zasadzie wybiegłem, około 8:30, a wróciłem (czyt. przybiegłem) 6 (słownie: sześć) godzin później! Może nie biegałem bez przerwy przez ten czas, ale pozwólcie, że zacznę od początku.
   Ostatnie zawody tej wiosny to bieg w Szemudzie i nie ukrywam, że chcę tam wypaść jak najlepiej. W związku z tym, że jest to wyścig na dystansie 10 kilometrów, to tym, na czym należy się skupić przed startem, jest szybkość.

7 czerwca 2013

Szybki poduszkowiec - test Nike LunarSpider LT+ 3

Dzięki uprzejmości Sklepu Biegowego mieszczącego się w C. H. Manhattan w Gdańsku (SklepBiegowy.com) miałem okazję w ostatnim czasie testować obuwie do biegania firmy Nike.  Konkretnie były to buty treningowo - startowe Nike LunarSpider LT+ 3.
Na początku uczciwie przyznam, że podchodziłem do tych butów tak trochę, mówiąc kolokwialnie, jak pies do jeża. Czego się tak obawiałem? Tej charakterystycznej łyżwy na boku. Do tej pory biegałem w butach Mizuno, Adidas, New Balance, Brooks, Asics, ale nigdy nie miałem na nogach biegowego obuwia Nike.

Kaszuby Biegają - Bieg Lesoków - Trasa & Informacje

   Na tydzień przed startem pojawiło się w końcu więcej informacji o biegu oraz... trasa biegu. I powiem Wam - jest kilka niespodzianek. Po pierwsze wg regulaminu bieg miał odbyć się w Jeleńskiej Hucie, a tymczasem impreza odbędzie się w Szemudzie. Ponadto sama trasa zapowiada się na dość wymagającą. W dodatku 70% to drogi gruntowe. 
   To może być naprawdę ciekawy bieg na zakończenie moich wiosennych startów. Jeżeli ktoś ma ochotę to można się jeszcze zapisać. A warto bo impreza szykuje się przednia!

Kręta droga do wiedzy

   Kolejny dzień biegowy i kolejne zajęcia na uczelni. Tym razem jednak na godzinę 8. Skoro więc w środę była pobudka po 3 to... Nie, nie - nie wstawałem o 2 :) Tym razem uznałem, że pobiegnę na zajęcia. Takie rozwiązanie zapewni mi dłuższy sen i trening o, w miarę, normalnej porze.
   Jedyną niewiadomą była trasa. Nie lubię i staram się unikać treningów trwających krócej niż godzinę. A nawet inaczej - jeżeli nie przebiegnę około 15 kilometrów to czuję, że się obijałem. A tymczasem z Chełmu na politechnikę jest, w linii prostej, niecałe 4 kilometry. Gdybym poleciał tak jak jeżdżę rowerem wyszłoby około 7 tysiączków, a więc nawet nie połowa tego co chciałbym pokonać. A więc musiałem coś wymyślić...
   Około 6 kawa dla Pati i w drogę. Skierowałem się podobnie jak podczas codziennych treningów - w stronę... Jasienia. Zacząłem tempem 4:49/km, by już na kolejnym odcinku osiągnąć docelową prędkość. Pogoda tym razem mnie nie rozpieszczała. Powiem Wam szczerze - zmarźlak ze mnie dlatego widząc zasnute chmurami niebo wyciągnąłem z szafy, dawno nieużywaną, bluzę.

5 czerwca 2013

Kto rana wstaje temu Pan Bóg daje

   Pobudka o 3:17. No nic skoro już się przebudziłem to skoczę szybko do toalety i wracam kontynuować sen. Tak pomyślałem i z taką myślał podniosłem się z łóżka. Niestety do teraz, a jest już blisko 14, nie udało mi się do niego powrócić. Otóż kiedy już nieco się rozbudziłem doszło do mnie, że mam zajęcia na 9. Może gdybym spał u Pati zdecydowałbym się na bieg na uczelnię, ale z Chełmu na politechnikę jest zaledwie 7-8 kilometrów. Nie miałem jakoś weny do wymyślania trasy, a więc podjąłem decyzję, że najpierw pobiegam, a później udam się na zajęcia.

4 czerwca 2013

Niby w domu, a jakoś tak obco

Dzisiaj wody miałem pod dostatkiem - niekoniecznie w butelce :)
   Po blisko dwóch tygodnia ponownie odwiedziłem gdański Jasień. Kurczę jak ten czas szybko leci. Wydawać by się mogło, że przecież tylko kilka treningów polatałem wokół Pępowa, a tu się okazuje, że ostatni raz przeleciałem swoją piętnastkę (Chełm - Jasień - Chełm) 22. maja. Strasznie szybko leci ten czas. No ale leci to niech sobie leci. Nie ma co lamentować, bo to nie miejsce na to. Przyjdę zatem do dzisiejszego treningu.
   Otóż na wtorkowy poranek zaplanowałem sobie około 15 kilometrów w spokojnym tempie oraz kilka przebieżek. Kiedyś strasznie ich nie lubiłem i unikałem jak ognia, a teraz naprawdę wykonuję je z wielką ochotą.

3 czerwca 2013

Głowa chce, a ciało nie!

Puchary...
   Niedziela - dzień długiego wybiegania. Pogoda dopisywała od rana i aż paliłem się do tego, aby iść pobiegać. W planach miałem zwiedzanie okolicy i to nie tylko najbliższą okolice, ale dalsze zakątki powiatu kartuskiego, w które się jeszcze nie zagłębiałem. Był tylko jeden mały problem, a w sumie to nawet dwa problemy - kolana. Oj dostało im się w sobotę na zawodach. Pisząc relację i oprawiając zdjęcia w niedzielny, wczesny poranek obłożył je lodem, ale na niewiele to się zdało tym razem.

2 czerwca 2013

Półmaratońskie podium w rocznicę - XXXIII Półmaraton Gochów

   Udało się! W ostatnim starcie na dystansie półmaratonu, w tej części sezonu, wybiegałem swój pierwszy pucharek. Jak to się mówi - do trzech razy sztuka. Podczas ostatnich dwóch startów brakowało naprawdę niewiele, a tym razem po prostu się udało! Cieszę się cholernie, że miało to miejsce dokładnie w tym miejscu i w tym dniu. Bowiem 1 czerwca to dzień, w którym zacząłem spotykać się z Patrycją. To już Nasz 5. wspólny Dzień Dziecka. Nie wiem jak ona ze mną wytrzymuje :) Ale wróćmy do dnia wczorajszego, bo był naprawdę pełen wrażeń.