Jeszcze do niedawna podstawa mojej diety |
Tak jak
obiecałem napiszę dzisiaj trochę odnośnie tego jak wyglądało moje odżywianie, w
okresie kiedy zrzucałem z siebie zbędny balast. Postaram się także przybliżyć
moje obecne odżywianie. Na pewno nie uda mi się napisać tutaj wszystkiego
dlatego jeżeli ktoś ma jakiekolwiek pytania bądź wątpliwości to proszę do mnie
pisać. Z chęcią na wszystko odpowiem oczywiście na tyle na ile będzie mi
pozwalała moja wiedza lub doświadczenie.
A więc
najważniejsze było uświadomienie sobie proste faktu – źle się odżywiam. Niby
oczywiste, ale jednak bez tego ani rusz, a przyznam szczerze dość długo nie
zdawałem sobie z tego sprawy. Zawsze jedząc coś niezdrowego mówiłem sobie, że
to tylko „od czasu do czasu”. Jednak jeśli „od czasu do czasu” jemy pizzę, tak
samo kebaba, czekoladę, hot-doga i inne tego typu rzeczy to okazuje się, że
jedzenie określane mianem „niezdrowe” spożywamy na okrągło.
Lodówka na naszej stancji - początek zmian |
To co teraz napiszę testowałem (i
w zasadzie wciąż testuję) na sobie i nie każdemu może to służyć. Nie jestem też
żadnym specjalistą od diety dlatego proszę mieć na uwadze, że moje założenia
mogą być błędne i nieprawdziwe. Ja jednak schudłem stosując się do nich dlatego
postanowiłem je spisać. Oto zasady, którymi kierowałem się podczas odchudzania:
- Eliminujemy z diety produkty o dużej zawartości węglowodanów takich jak pieczywo, kasza, makaron, ryż
- Eliminujemy z diety ziemniaki
- Eliminujemy z diety słodycze
- Eliminujemy z diety fast foody
- Eliminujemy z diety alkohol
- Posiłki spożywamy w regularnych, 3-godzinnych, odstępach czasowych
- Najważniejszy posiłek to śniadanie
- Jeżeli biegamy rano to najlepiej na czczo
- Zero tolerancji dla podjadania!
- Spożywanie dużej ilości wody
- Podstawowy napój na ciepło to zielona herbata
- Kawa tylko czarna i tylko raz dziennie – najlepiej rano
- Kolacja bogata w białko i uboga w tłuszcze
- Wszystko co spożywamy ważymy i dodajemy do tabeli kalorii – to nie pozwoli nam się oszukiwać
- Nie smażymy niczego na oleju - zamiast tego „smażymy” na wodzie lub pieczemy
- Zanim zdecydujemy się na dokładkę zawsze najpierw odczekajmy 7-8 minut od końca posiłku
- Wymieńmy sztućce oraz naczynia na mniejsze – to naprawdę pomaga
- Starajmy się jeść powoli i jedząc nie zajmujmy się niczym innym
Z czasem kiedy już osiągnąłem na jakiej mi zależało postanowiłem przywrócić do łask węglowodany. Wyczytałem, że 100% kalorii w danym dniu powinno rozkładać się następująco: białko 20-25%, tłuszcze 25-30%, a reszta to węglowodany. Tylko pamiętajmy, że te wartości dotyczą kalorii a nie wagi! Przykładowo mając 25% kalorii z tłuszczów, nie znaczy, że na 100g posiłku 25g to tłuszcz! Rzecz jasna należy spożywać tylko te tzw. zdrowe węglowodany. Dziennie jem przykładowo 2 kromki pieczywa żytniego, razowego, pełnoziarnistego (60g). Do obiadu jem kaszę bądź ryż (75-100g). Raczej rzadko decyduję się na makaron. Ten spożywam głównie przed cięższymi zawodami.
Moim
podstawowym posiłkiem stała się owsianka (80g) – jem ją zawsze z dżemem (40g),
migdałami (6g) oraz rodzynkami (20g) Na kolację lubię pochłonąć kostkę twarogu
chudego (250g) z tarkowanym jabłkiem (300g) i cynamonem (3g). Jem bardzo mało
mięsa, a to w połączeniu z utratą ciała sprawiło, że mam za mało żelaza nad
czym obecnie pracuję. Na II śniadanie jem około 100g parówek, wybieram takie,
które mają najwięcej procent mięsa i nie mają MOM’u! Najczęściej decyduję się
na Sokoliki, chociaż też nie rzadko jem Parówki z szynki, Berlinki czy
Kiełbaski Wiedeńskie z Lidla. Polubiłem też bardzo wszelkiego rodzaju zupy. Nie
dość, że rozgrzewają i dostarczają wiele wartości odżywczych to są jeszcze
bardzo sycące. A to też jest ważne, żeby nie chodzić głodnym. Jako ciekawostkę
dodam tylko, że od zawsze rezygnowałem z zupy, aby więcej zjeść na tzw. drugie danie.
Ponadto zacząłem wracać do „smaków dzieciństwa” – jem sporo budyniów, kisielów,
kaszy manny, płatków ryżowych. Podczas posiłków nie unikam jogurtów oraz kefirów.
Staram się jeść też dużo warzyw – marchewka pokrojona w krążki z powodzeniem
może zastąpić chipsy podczas wieczornego meczu, kanapka z szynką jest o wiele
smaczniejsza jeżeli położymy na niej dodatkowo sałatę, pomidora, cebulę i rzodkiewkę.
Podsumowując
uważam, że dieta to tylko połowa sukcesu. Drugą połowę stanowi aktywność – w moim
przypadku bieganie. To właśnie sport sprawia, że podkręcamy metabolizm naszego
organizmu. To podczas wykonywania ćwiczeń fizycznych spalamy kalorie. Nasze
wnętrze zamienia się w ogromny piec, który potrafi spalić nie tylko dostarczane
na bieżąco produkty, ale również zalegający tłuszcz, na pozbyciu się którego,
dla większości tak zależy.
Zmiany w swoim odżywianiu zacząłem wprowadzać ponad rok temu i choćbym bardzo chciał to wszystkiego na pewno nie uda mi się zawrzeć w artykule. Dlatego tak jak wspomniałem na początku - jeżeli ktoś miałby jakieś pytania, chciałby coś wiedzieć więcej o moim odżywianiu, chciałby aby coś dopowiedział, opowiedział albo cokolwiek innego proszę pisać. O ile będę w stanie – na pewno pomogę.
PS: No i już po pierwszych komentarzach wiem, że nie napisałem nic o ważnym elemencie mojej diety czyli o owocach. Z tych najczęściej sięgam po jabłka oraz po cytrusy. Nie wiem ile w tym prawdy, ale wyczytałem gdzieś swego czasu, że jabłko najlepiej jest zjeść przed posiłkiem, a nie tak jak preferuje większość - zaraz po. Staram się unikać winogron, a banany jeść tylko w porach okołotreningowych. Te żółte owoce z powodzeniem zastąpiły mi żele podczas Maratonu, a i niejednokrotnie dodawałem je do mleka, miodu i fig robiąc pyszny koktajl. Podczas wakacji natomiast nie żałowałem sobie truskawek, malin, melonów i arbuzów - mało kalorii, dużo smaku.
Zmiany w swoim odżywianiu zacząłem wprowadzać ponad rok temu i choćbym bardzo chciał to wszystkiego na pewno nie uda mi się zawrzeć w artykule. Dlatego tak jak wspomniałem na początku - jeżeli ktoś miałby jakieś pytania, chciałby coś wiedzieć więcej o moim odżywianiu, chciałby aby coś dopowiedział, opowiedział albo cokolwiek innego proszę pisać. O ile będę w stanie – na pewno pomogę.
PS: No i już po pierwszych komentarzach wiem, że nie napisałem nic o ważnym elemencie mojej diety czyli o owocach. Z tych najczęściej sięgam po jabłka oraz po cytrusy. Nie wiem ile w tym prawdy, ale wyczytałem gdzieś swego czasu, że jabłko najlepiej jest zjeść przed posiłkiem, a nie tak jak preferuje większość - zaraz po. Staram się unikać winogron, a banany jeść tylko w porach okołotreningowych. Te żółte owoce z powodzeniem zastąpiły mi żele podczas Maratonu, a i niejednokrotnie dodawałem je do mleka, miodu i fig robiąc pyszny koktajl. Podczas wakacji natomiast nie żałowałem sobie truskawek, malin, melonów i arbuzów - mało kalorii, dużo smaku.
zdrowe tłuszcze to podstawa !!!
OdpowiedzUsuńZ tłuszczów, nawet zdrowych, podstawy bym nie robił, ale o tym, że są ważne wiem bardzo dobrze. Ich brak może prowadzić do licznych kontuzji.
OdpowiedzUsuńTłuszcze lubię uzupełnić oliwą lub łososiem, jednak robię to sporadycznie.
Tak jak jednak napisałem - opisałem tutaj siebie i nikogo nie namawiam do naśladownictwa :)
Czyli jesz mało węglowodanów. Bardzo to ciekawe, bo sama unikam węglowodanów (zwłaszcza te z białej mąki) , zdecydowanie mi nie służą, ale na każdej stronie o bieganiu porady, aby jeść proste węglowodany, np. przed biegiem: biała bułka z dżemem. Po takiej bułce miałabym taki dołek insulinowy, ze chyba nogą nie mogłabym powłóczyć. Więc jestem trochę skołowana i teraz to tak wyglada, ze zgodnie z zaleceniami jem węglowodany, ale i mało biegam i 5 kg do przodu (tzn. do zrzucenia) :-(
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie jem białego pieczywa, a w zasadzie to poza wspomnianymi przeze mnie 2 kromkami ciemnego chleb, nie jem w ogóle pieczywa na co dzień. Kiedyś potrafiłem do grilla albo do obiadu zjeść nawet pół bochenka chleba, a teraz wolę do zastąpić ten chleb warzywami.
OdpowiedzUsuńWyjątek jednak stanowią właśnie zawody. Przed startem potrafię wciągnąć bułkę z dżemem lub masłem orzechowym, a zaraz po starcie drożdżówkę dostarczoną przez organizatora bądź Moją Ukochaną :) Nie zmienia to jednak faktu, że nie przekraczam dziennego limitu kalorii.
Tak jak napisałem - odchudzanie mam już za sobą dlatego nie obcinam nic z tych wyliczonych kalorii, ale po to je liczyłem, żeby jednak tego się trzymać. Jak mam start powiedzmy o 11 to wstaję o 5-6, jem owsiankę, potem około 9 wciągam taką bułkę i zaraz po zawodach jakiś posiłek regeneracyjny. Nie zawsze jest to drożdżówka. Często jest zupa, ostatnio był gulasz. Następnie wracam do domu, jem obiad, wieczorem kolacja i spać :)
Na początku jednak mojej przygody z bieganiem, kiedy jeszcze zależało mi przede wszystkim na zrzuceniu kilogramów, przed startem ani po nie jadłem żadnych bułek i też było ok.
Witam,
OdpowiedzUsuńCo do Twoich zasad:
1. Jak później słusznie zauważyłeś, eliminowanie węglowodanów z diety to bzdura i abstrakcja totalna.
2. Mają bardzo mało kalorii (stare=80, młode=70). Podstawa żywieniowa europejczyków od setek lat. Co tak na prawdę źle wpływa na renomę pospolitych ziemniaków: sposób ich przygotowania, tj. frytki, smażenie, wszelkie sosy do nich itp. Nie wyobrażam sobie tygodnia bez piersi kurczaka i ziemniaków.
3. Spoko.
4. Spoko.
5. Spoko, ale kieliszek czerwonego, wytrawnego wina ma więcej + niż -. Czysty alkohol to nic więcej jak puste kalorie (a w piwie zachęta do obżarstwa, o jego wpływie na hormony itp. można poczytać na google :)).
6. Spoko.
7. Spoko.
8. Tak, jeżeli zależy nam tylko i wyłącznie na zrzuceniu wagi. Bieg na czczo z jednej strony przyspiesza metabolizm, a z drugiej strony jako żniwa pierw zbiera tkankę mieśniową. Wyjście: wszelkie specyfiki z grupy kwasów mieśniowych, np. HMB chronią nas przed pożeraniem własnych mięśni.
9. Jeżeli odżywiamy się prawidłowo (proteiny, węglowodany, tłuszcze, warzywa włokniste, świeże owoce) - problem podjadania znika.
10. Spoko.
11. Spoko.
12. Kto co lubi, byle nie z cukrem (można stosować słodziki - raczej nic złego nam nie zrobią, ale mogą nas na powrót przyzwyczaić do słodkiego smaku). Co do ich ilości, dorosła osoba max 3 filiżanki mocnego espresso dziennie (działanie kofeiny jest dokładnie takie samo jak wszelkich magicznych specyfików typu Thermo Speed itp.)
13. Pierwsze twierdzenie tak; z drugim nie mogę się zgodzić. Łyżeczka oliwy z oliwek albo masła orzechowego robi różnicę naszemu organizmowi. Tak poza tym, orzechy.
14. I najlepiej przygotować posiłki na cały dzień już dnia poprzedniego - w ten sposób unikniemy przekraczania zapotrzebowania kalorycznego.
15. Spoko.
16. Lepiej 15.
17. Spoko.
18. Spoko.
Co do reszty:
a)Odjąłeś 800-1000 kalorii od jakiej wartości? Lekko pracujący fizycznie mężczyzna potrzebuje około ~2558 kalorii dziennie. Aby ruszyć z utratą wagi należy odjąc od 10 do 12 procent tej wartości, czyli najzdrowiej byłoby spożywać ~2330 kalori dziennie. Zasada jest prosta: budowanie masy (16-18*masa ciała w funtach) kcal dziennie, odchudzanie (10-12*masa ciała w funtach) kcal dziennie.
b)Parówki, serio? Sycące to może są, ale wartości odżywczych to się w nich nie doszukasz. Zastąp to lepiej tuńczykiem z puszki. Samo nie jedzenie mięsa to również świętokradztwo dla osoby trenującej. Aminokwasów jest multum rodzajów, a najwięcej z nich (wraz z witaminami) w mięsie.
c)Wybór owoców również dziwny. Pomarańcze, jabłka, banany, kiwi, ananasy, wszelkie z rodziny jagód są na +.
d)Jedzenie jabłka przed czy po posiłku: kwestia indeksu glikemicznego, który normalnych ludzi nie powinien w ogóle interesować. Większość sportowców z zawodu nawet się za to nie bierze, gdyż wpływ na organizm jest minimalny. Chyba, że cierpimy na cukrzycę.
Uważam, że powinieneś przemyśleć sprawę mięsa, warzyw strączkowych/włóknistych i orzechów (oraz tłuszczy all in all).
Polecam lekturę:
http://4chanfit.wikia.com/wiki/Harsh%27s_Worksheet_(WIP)
Parówki jem sam nie wiem czemu, smakują mi to jem. Wiem, że to nie jest nic specjalnie odżywczego. Tuńczyka próbowałem, zmuszałem się i nie mogę go znieść. Może się przełamię, na to liczę, ale jeszcze nie teraz. A skoro jem parówki to staram się wybierać najmniejsze zło i stąd mój wybór tych a nie innych :)
OdpowiedzUsuńCo do owoców to tak jak napisałem głównie jabłka i cytrusy. Nie znaczy to, że nie jem innych. Często też do galaretek dodawałem koktajle owocowe, bądź właśnie ananasa czy brzoskwinie - choć w tym wypadku głównie z puszki. Świeże brzoskwinie jadłem z twarogiem. Ananas? Uważam, że kupowanie świeżego ananasa to za dużo marnotrawstwo pieniędzy, chyba, że raz na jakiś czas to wtedy jak najbardziej.
Co do mięsa to generalnie liczę kalorie i jak mam do wyboru 200g piersi czy 100g mielonego to wolę pierś. Wiem, że bardziej się tym najem. Chociaż kilka razy robiłem smaczne i zdrowe kotlety mielone, które podpiekałem na grillu beztłuszczowym. Na imprezach w plenerze zajadałem się mięsem wołowym. Nie mam też tak, że jak jem przykładowo bigos to wybieram z niego mięso, bo nie jem tego. Tak jak pisałem daleki jestem od przejścia na wegetarianizm. Stwierdziłem jedynie fakt, że jem dużo mniej mięsa niż wcześniej i dużo częściej sięgam po mięso białe.
Od czasu do czasu mam też apetyt na ryby i potrafię przez kilka dni na obiad jeść np. rybę pieczoną z warzywami gotowanymi, albo pieczoną rybę z ryżem.
Co do orzechów to wiem, że mają bardzo dużo plusów. Czytałem o tym już w zeszłym roku. Stąd pomysł, żeby do owsianki dodać migdały. Jak robiłem sobie shake'i mleczne z bananem, miodem i figami to też dodawałem po kilka sztuk. Niestety są mocno kaloryczne dlaczego nie jem ich na potęgę :)
A teraz odnośnie warzyw strączkowych. Groszek z marchewką uwielbiam. Mógłbym go jeść na okrągło. Raz na jakiś czas ugotuję też sobie porcję fasolki szparagowej i chociaż nie jem jej tak jak kiedyś, obficie okraszonej bułką tartą, to nadal mi smakuje. W ostatnim czasie przyrządziłem sobie również humus z cieciorki. Miałem też kontakt z soją, ale to głównie w formie kotletów sojowych oraz "mleka sojowego", które nawet mi smakuje jednak jest zbyt drogie, żeby zastąpić nim normalne mleko.
Spróbuj sałatkę z tuńczyka jeśli sam ciężko ci wciągnąć. Serek wiejski + odsączony tuńczyk w sosie własnym (nie oleju) + jajko ugotowane na twardo i pokrojone w kostkę. Całość mieszamy i wcinamy. Można doprawić solą itp ale ja wcinam bez przyprawiania, bo sam tuńczyk już jest doprawiony. Posiłek jest wysokobiałkowy.
UsuńMigdały to pestki nie orzechy, jak wszystkie pestki zawierają "arszenik".
OdpowiedzUsuńNasze diety wyglądają podobnie przy czym ja ważę tylko siebie i jem ile mi się chce, samo spada 1kg na tydzień jeżeli biegam.
http://www.kobieta.info.pl/zdrowie-ze-spiarni/274-migday-cenne-rodo-zdrowia
UsuńW podobnym tonie pisano o migdałach w Runner's World dlatego się zasugerowałem. Sugerujesz zastąpienie ich np. orzechami laskowymi?
Ja obecnie biegam 5 razy w tygodniu i nie chcę dopuścić do żadnego spadku wagi dlatego ważę i jem tyle ile mój organizm potrzebuję - ani mniej ani więcej.
Wybacz że po takim czasie, nie nic nie sugeruje sam je jadam, ale nie zapominam o innych, staram się też nie przesadzać z ilością.
Usuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Migda%C5%82owiec_pospolity
Pozdrawiam i trzymam kciuki, nie daj się zaskoczyć z wiekiem twój bilans kaloryczny będzie się zmieniał.
Odnośnie jabłek przed czy po posiłku..
OdpowiedzUsuńU mnie jest tak że jabłka, marchewki i prawie większość warzyw powoduje uczucie głodu jakieś 15-20 min po spożyciu (nawet jeśli jestem po posiłku!), dlatego staram się je jeść raczej przed posiłkiem.
"można stosować słodziki - raczej nic złego nam nie zrobią"
OdpowiedzUsuńhttp://wolnemedia.net/zdrowie/substytut-cukru-zwany-slodka-trucizna/
Nie sugerujcie sie strona, po prostu nie mam czasu znalezc bardziej wiarygodnego artykulu, ale mniej wiecej tego samego uczyli mnie na 5 roku farmacji. Pomincie tez wszelkie teorie spiskowe czytajac ten tekst.
Czytalem Twoja historie na bieganie.pl, wielkie gratulacje za zmiany jakich dokonales w swoim zyciu!
Mały czy dobrze zrozumiałem, że na początku odchudzania gdy zaczynałeś biegać, wyciąłeś węgle z diety? Czy wtedy jeszcze nie biegałeś a jedynie skupiłeś się na diecie? Pytam bo ostatnio zaeksperymentowałem z wycięciem węgli i to była dla mnie masakra. Nie miałem kompletnie siły na trening. Pewnie gdybym się ograniczył do szurania w tempie 6:30-7:00 to jakoś by było ale nie o to chodzi. Wróciłem do węgli. Chciałem zapytać czy miałeś podobnie a jeśli tak to jak sobie radziłeś?
OdpowiedzUsuńTak, obciąłem do maksimum węgle, nie jadłem chleba, kaszy, ryżu, makaronów, słodyczy. Jadłem dużo warzyw, owoce, nabiał. I biegałem. Nie robiłem treningów specjalistycznych tylko spokojnie nabiałek kilometry z tego co pamiętam. W każdym bądź razie to nie jest tak, że jak zacząłem biegać to wróciłem do węgli.
OdpowiedzUsuńJestem kulturystą - trafiłem przypadkiem na blog, szukając na jednym z wielu portali dyskusyjnych o bieganiu informacji na temat butów do treningu biegowego. I mnie krew zalewa jak czytam takie głupoty o nawykach żywieniowych jak wyżej. Bieganiem na czczo zniszczyłeś kolego - spalisz 95% mięśni - 5% tłuszczu - totalny bezsens. Parówki śmiech na sali - jak wyżej, tuńczyk. Ryż - genialne źródło białka, tak potrzebnego w okresie odchudzania. Ziemniak - gotowany genialna sprawa jak na odchudzanie. Przegryzanie marchewką - idealny sposób na poprawę bilansu warzywnego. Mięso - KAŻDE - ale gotowane/grillowane/pieczone. Więcej mi się nie chce klawiatury psuć ;) Poczytajcie, by później nie wprowadzać ludzi w tak ogromny błąd i nie wypisywać takich głupot, błagam was...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - kultura wypowiedzi jak prosto z siłowni.
UsuńTo, ze ryz jest bialy to nie znaczy, ze jest swietnym zrodlem bialka ;)
UsuńTak sie sklada, ze w zaleznosci od tego jaki to jest ryz, zawiera 80-90% weglowodanow,
reszta to bialko, blonnik i tluszcze. Bialka jest zwykle 2-8%. Wiec chyba to nie jest takie "genialne" zrodlo bialka.
Witam Pana Kulturystę, mam 36lat i 107kg żywej wagi. Biegam wcześnie rano. Wstaję, ubieram się i w nogi... Jeżeli miałbym coś jeszcze rano jeść, to chyba te wartości z tego posiłku weszły by i w "krew" dopiero po trenigu. Moim zdaniem przy rannym bieganiu organizm wykorzysztuje energię z posiłków z poprzedniego dnia. Fakt,że zależy mi w moim bieganiu najbardziej na zbiciu wagi. Pozdrawiam Małego!!
OdpowiedzUsuńRyż źródło białka? Tym kulturysto się skompromitowałes :)
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam niesamowite efekty walki z "opuchlizną brzuszną":).
Przeczytałem z ciekawością Twoje opowieści.Mam pytanie jak radziłeś sobie z obciążeniami stawów na początku biegania.Przy masie >110kg każdy krok musiał boleć? Poza tym czy zaczynałeś od biegania czy od marszobiegu?Powiem szczerze że dla mnie na początku przebiec 3km w 5 odcinkach z odpoczynkiem parosekundowym pomiędzy nimi to dość spory wysiłek.celowo nie pytam się osób szczupłych ale Ciebie,bo jak pisałeś gdy zaczynałeś biegać miałeś >100kg jak ja obecnie.
Witam
UsuńPrawdę mówiąc nie miałem żadnych problemów ze stawami. Zalewałem się potem, kończyłem treningi czerwony jak burak, ale kolana wytrzymywały. Jedyne problemy jakie z nimi miałem/mam dotyczą okresu jesienno-zimowego. Jak przychodzi jesień to praktycznie zawsze bolą mnie kolana, ale to głównie jak długo trzymam je zgięte albo jak siedzę i chce je wyprostować. Z powodu biegania czegoś takiego nie zauważyłem o ile dobrze pamiętam.
Co do drugiego pytania to od razu biegałem. Nie stosowałem marszobiegów. Nawet nie wiedziałem, że jest coś takiego :) I może to i dobrze, bo adaptacja do ruchu trwała u mnie dzięki temu nieco krócej, aczkolwiek z perspektywy czasu uważam, że marszobieg jest w sam raz na start :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia. Jak będzie motywacja i systematyczność to dasz radę!
Witam,
OdpowiedzUsuńNapisałeś:
Jem bardzo mało mięsa, a to w połączeniu z utratą ciała sprawiło, że mam za mało żelaza nad czym obecnie pracuję.
Czy możesz trochę więcej napisać na tren temat - mam ten sam problem...
pozdrawiam
mp
Jakiś czas temu chciałem oddać krew. Niestety zostałem zdyskwalifikowany ze względu na niski poziom żelaza. Po 2 miesiącach poszedłem znowu i znowu to samo. Kupiłem więc żelazo w tabletkach, do tego spożywam BodyMax Plus i staram się jeść więcej warzyw zawierających żelazo (do podrobów nic mnie nie przekona:)). Obecnie oddawanie krwi sobie daruję, bo do startów docelowych coraz mniej czasu. Jednak zapewne w okolicach maja znowu spróbuję i zobaczymy co z tego wyjdzie.
UsuńHalo!
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujący blog ale o tym juz chyba pisałem ;)
Praktycznie już 10ty dzień ciągnę dietę totalnie bez węgli z pieczywa/ryżu/ziemniaków itp. Faktycznie, masakra, zero mocy ale są efekty w postaci spadku wagi.
Jestem w połowie drogi do "moich" 77kg, choć pozostało mi jeszcze tylko 4kg staram się zmienić swoje nawyki żywieniowe na tyle by nie wrócić do poprzedniej wagi ;)
Polecam serdecznie artykuł http://polskabiega.sport.pl/polskabiega/1,105611,11666181,Prawdy_i_mity_o_zywieniu_biegaczy.html .
Dr Czaja obala kilka mitów (?) z jakimi każdy z nas się spotkał, m.in. ten że tłuszcz spala się w ogniu węglowodanów ..
Zapraszam do dyskusji.
Odnośnie braku żelaza.. Mały co sądzisz o szpinaku? :)
Nienawidzę wątróbki, nie ma opcji.
Pozdrawiam! :)
KA
Szpinak lubię, ale przyznaję uczciwie, że zbyt często go nie jem. Wynika to jednak tylko i wyłącznie z mojego lenistwa :)
UsuńWątróbki nie tykam :)
PS Nawiązując do kulturystycznych wypowiedzi powyżej uważam że warto czasem przeprosić się z ziemniakami. Moim zdaniem warto przygotowywać je w mikrofalówce bądź na parze- nie tracą wtedy swoich cennych składników- potasu, wapnia i wit. C.
OdpowiedzUsuńPzdr,
KA
Ja mam jedno prościutkie pytanie...
OdpowiedzUsuńJak zjeść owsiankę, żeby smakowała....
Bo mi jak na razie "nie wchodzi"....zbyt mdła...czy jak to opisać...
Pokombinuj, są miliony sposobów na owsiankę. Ja lubię z mlekiem (dużą ilością mleka), dżemem, orzechami i rodzynkami, moja siostra lubi z czekolada i skruszonym ciastkiem, Pati lubi z masłem orzechowym lub czekolada, współlokator z masłem orzechowym i miodem, mój kolega je na wodzie z tartym jabłkiem, cynamonem, bakaliami i miodem. Są miliony kombinacji. Musisz znaleźć wersję dla siebie.
OdpowiedzUsuńZnalazłem....rodzynki, wiórki kokosowe i dżem....smakuje mi...
UsuńCzyli połowa sukcesu w jedzeniu śniadań :D
Dzięki ! :)
No i o to chodzi, żeby i
Usuńkażdy znalazł coś dla siebie ;-) smacznego :-)
dziwna ta Twoja dieta, niby nie jesz mięsa a jesz parówki, to już lepiej zjeść kurczaka a odpuścić parówy (to same śmieci). Teorie o węglowodanach i tłuszczach też nieco pokrętne, ale rozumiem, że redukcję robisz. Węglowodany złożone przy wysiłku fizycznym ehhhhm raczej nie szkodzą... (btw owoce to też węgle) a niezbędne tłuszcze to właśnie chociażby te w orzechach, rybach, oliwie...
OdpowiedzUsuńale efekty masz więc poza tym żelazem to wszystko hula
pozdro!
Ciężkie masz życie.. Ja nie wyobrażam sobie życia bez ogromnych ilości żelków, czekolady i innych tego typu słodyczy.. Pochłaniam ogromne ilości niezdrowego żarcia tyle że biegam około 400km miesięcznie, ważę około 65kg i biegam dychę w 32:00.:P Po co się katować i sobie odmawiać przyjemności? Trzeba żyć! ;)
OdpowiedzUsuńPS Podziwiam za wytrwałość.:)
Dietę, to niech każdy pod siebie ustala, bo każdy ma inaczej. Niczym się nie sugerować, tylko poczytać informacje i ustalić pod siebie, co najlepiej nam pasuje. Wiadomo, że są ogólne prawdy, które będą pasować do każdego, ale liczy się też całą reszta, która pasuje tylko do jednej osoby.
OdpowiedzUsuńTaaak nie będę oryginalny i również powiem, że trochę "dziwną" masz czy tez miałeś tą dietę. Jednak w sumie wydaje mi się, że nie to tutaj najważniejsze. Ważne jest, że miałeś siłę i motywację na taką zmianę w swoim życiu i na pewno wyszło Ci dobre. Twoje wyniki i osiągnięcia dają obraz tego, że można dużo tylko trzeba chcieć i być zmotywowanym i wytrwałym, bo bez tych dwóch rzeczy nie ma sukcesów. Gratuluję i pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAutorze, usuń z internetu te głupoty, bo ktoś może sobie zaszkodzić takimi radami.
OdpowiedzUsuń1. Bezpieczne chudnięcie samemu to odjęcie 300-500 kcal od zapotrzebowania z uwzględnieniem aktywności a nie 800-1000. To nie jest zbyt bezpieczne, żeby realizować samemu.
2. Eliminujemy ziemniaki, węglowodany, kaszę, makaron, ryż. Kolejna głupota, węglowodany w obojętnie jakiej diecie muszą być, a szczególnie takie wartościowe jak makaron pełnoziarnisty, ryż brązowy, kasza jaglana, gryczana, jęczmienna itd.
3. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby pić tylko kawę czarną i rano.
4. Kolacja bogata w białko, uboga w tłuszcze. Też nie ma żadnego sensu, nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że bogata w węglowodany i tłuszcze zaszkodzi lub przeszkodzi w realizacji celu.
5. Tabela kalorii ok, ale warto też wziąć pod uwagę rozkład makroskładników zgodnie z zalecaniami. Osobiście mam w diecie dużo tłuszczy (115 g dziennie przy zapotrzebowaniu 3250 kcal). Człowiek nie utyje od tłuszczy, węglowodanów, białka, tylko od jedzenia syfów i przez to nadwyżki kalorycznej.
6. Niesmażenie na oleju też jest kompletnie nieuzasadnione - jeśli robimy to z głową i używamy odpowiednich tłuszczy, to jak najbardziej można smażyć.
7. Bieganie rano po posiłku również jest dobre, to już bym wybrał w zależności od tego jak się człowiek czuje.