Bieg Niepodległości, Gdynia 2011 |
Ostatnie dwa dni są dla mnie zdecydowanie bardzo leniwe jeśli chodzi o bieganie. Wychodzę co rano potruchtać, jednak nie myślę o tym czy biegnę szybko, czy wolno, czy poprawnie technicznie. Nie interesuje mnie jak biegnę, a jedynie to, że biegnę. Po letnich przygotowaniach do maratonu, a później do zawodów na 10k taki okres biegania "dla idei" pozwala wypocząć mojej głowie. Dzięki temu nabieram ochoty do treningów, które jeszcze przede mną. Pogłębia się też moja pasja do tego sportu, bo czy może być coś cudowniejszego niż wyjście rano z domu, kiedy słońce dopiero wstaje, i mijanie ludzi stojących w korkach albo tłoczących się w zapchanej komunikacji miejskiej?
Ostatnie dwa dni wykorzystałem też na zwiedzanie okolicy. Postanowiłem zmodyfikować nieco moją codzienną "chełmską dychę". W środę zapuściłem się nieco w głąb Oruni, z kolei w czwartek sprytnie ominąłem jeden z ciężkich kilometrów zagłębiając się w osiedlowe uliczki na Chełmie. Oba te biegi biegłem tempem około 5:45/km, a więc blisko minutę wolniej niż moje zakładane tempo I zakresu. Ale tak jak wspominałem w poprzednim newsie. To bieganie to nie trening - to wypoczynek. Nie tyle dla ciała co dla głowy.
Jutro jak zawsze wolne, a już w weekend Biegam Bo Lubię i wycieczka z Akademią Biegania. Szykuje się miła sobota i niedziela na świeżym powietrzu.
Z R. Krupankiem na trasie Półmaratonu Św. Jerzego, Ostróda 2012 |
PS: W związku z pytaniem o moje kontuzje jakie odniosłem do tej pory postaram się napisać w miarę składnego i czytelnego posta w wolnej chwili jeżeli faktycznie kogoś to interesuje.
Chętnie poczytam o kontuzjach i jak były leczone.
OdpowiedzUsuńJa też:)
OdpowiedzUsuńja tez :)
OdpowiedzUsuń