Tak jak pisałem ostatnio - na czwartek planowałem wycieczkę biegową do Pępowa, która ostatecznie nie doszła do skutku, gdyż Pati mnie uprzedziła. Jednak jak to się mawia - co się odwlecze to nie uciecze. Skoro zdecydowałem, że przebiegnę tę trasę to nie było innej opcji. Nie udało się w czwartek więc postanowiłem podjąć się tego w piątek. Szanse na zaskoczenie Pati były tym większe, że w piątki nie biegam i raczej nie mogła się spodziewać, że tym razem będzie inaczej.
Wstałem jak zawsze, około 5. Na śniadanie owsianka, następnie pakowanie plecaka i krótka wycieczka na stację benzynową po baterię do paska HR. Wyruszyłem około 6:40. Pierwsze kilometry pokonałem dość spokojnie - ok. 5:20/km. Po drodze zaliczyłem kilka przymusowych postojów na światłach. Niestety nie było innego wyjścia bez znacznego wydłużania, i tak już długiej, trasy. Biegło się od samego początku lekko i przyjemnie. Generalnie to byłem tym nawet zaskoczony, gdyż spodziewałem się, że będzie dużo gorzej - przynajmniej od strony mentalnej.
Wykorzystując to dobre samopoczucie podjąłem decyzję o podkręceniu nieco tempa. W przyszłym tygodniu mam prowadzić siostrę na 1:45 w półmaratonie. Musimy pokonać więc każdy kilometr w mniej niż 5 minut, tymczasem od Biegu Niepodległości tempo moich biegów jest zdecydowanie słabsze. Chciałem się więc przekonać czy nogi nie zapomniały jak się biega trochę żwawiej. Efekt? Bez większych problemów przyspieszyłem do około 12 km/h (5 min/km), a całą trasę, 18,856km, pokonałem w godzinę i 35 minut. Mina Pati, kiedy wszedłem do łazienki i na pytanie "co Ty tu robisz" odpowiedziałem "to co każdy w łazience - idę się kąpać", była bezcenna. Z całą pewnością niespodzianka się udała.
Jednak wczorajszy dzień był wyjątkowy wcale nie ze względu na moją wycieczkę biegową. Korzystając z weekendu urządziliśmy sobie z Pati kolację przy świecach i nastrojowe muzyce. Jak wyszło? Fantastycznie, nie zabrakło nawet kominka (:-)). Po raz kolejny też przekonałem się, że można zjeść smacznie i zdrowo. Naszym głównym daniem była zapiekana cukinia faszerowana kurczakiem, którą polecam każdemu, kto ceni sobie zdrowe żywienie.
Mega dzień! Piękny poranek, piękne południe i piękny wieczór. Dziękuję *
OdpowiedzUsuńCo do półmaratonu to chodzi o Św. Mikołajów w Toruniu ?
OdpowiedzUsuńDokładnie o ten :-)
OdpowiedzUsuńTeż będę tam biegł. I nawet będę próbował wykręcić podobny czas. Trasa może nie jest najszybsza z powodu tego, że jej część prowadzi przez las - zdarzają się ścieżki nieutwardzone i trochę się na nich traci, ale to mały szczegół :)
OdpowiedzUsuńfajnego masz tego bloga. Szukalem anglojezycznych podobnych blogow, ale jakos nie moge nic znalezc co by mnie na dluzej przyszpililo ;) powodzenia w Toruniu
OdpowiedzUsuń