Co to były za zawody! Tego nie da się opisać słowami! Ta euforia na mecie była niesamowita. Ale zacznijmy od początku.
W sobotę pojechałem do Pati i zostałem na noc dlatego w niedzielę rano wskoczyliśmy w samochód i pojechaliśmy do Gdańska. Na podwórku było około 7 stopni, a więc nie najgorzej biorąc pod uwagę fakt, że mamy listopad. Pytanie tylko jak się ubrać w taką pogodę na zawody. Po konsultacjach z Patrycją uznałem, że założę spodenki, koszulkę termoaktywną z długim rękawem i na to koszulkę techniczną na ramiączkach. Mając jednak na uwadze fakt, że z naszą pogodą różnie bywa, wrzuciłem do plecaka leginsy, bluzę i t-shirt. Wiele to nie ważyło, a dawało komfort psychiczny, że w razie czego można dopasować strój do każdej aury. Tym razem nie miałem najmniejszego dylematu jeśli chodzi o wybór butów. Patrycja, w dniu w którym kupiła mi leciutkie Adidasy Ace 3 stwierdziła, że to jest jej wkład do mojego rekordu. Nie miałem więc innego wyjścia jak właśnie w nich spróbować powalczyć z czasem.
W Gdyni byliśmy już około 13, jednak zanim udaliśmy się na Skwer, odebraliśmy nasze pakiety startowe od Mańka rodziców. Skoro zapisanych było ponad 3,5 tysiąca ludzi nie chcieliśmy ryzykować stania w długich kolejkach w niedzielę i poprosiliśmy Mańka, żeby odebrał nam numery dzień wcześniej.
Przed samym biegiem podjąłem decyzję, że jednak zrezygnuję z długiego rękawa - koszulka na ramiączkach + spodenki będą bardziej odpowiednie do bicia rekordu, a od samego początku nie ukrywałem, że właśnie po to pojechałem do Gdyni. Krótka rozgrzewka, dobre ustawienie się na starcie i można było zaczynać.
Pierwszy kilometr to jak zawsze szukanie odpowiedniego miejsca w stawce blisko 3 tysięcy ludzi. Czas 3:45, czyli za mocno. Kolejne tysiąc metrów biegło mi się bardzo komfortowo, zbyt komfortowo - 4:03. Dalej więc nie mogłem złapać odpowiedniego tempa. To udało mi się dopiero na kolejnym odcinku. Trzy minuty i 49 sekund było odpowiednim czasem, biorąc pod uwagę, że w tym miejscu biegło się z górki. Kolejne kilometry to odpowiednio 3:52, 3:54, 3:54. W tym momencie zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno dam radę utrzymać to do końca. Efekt? Zwolniłem do 4:03. Jak się później okazało niepotrzebnie, gdyż na 8. kilometrze wróciłem do swojego tempa 3:54, a na 9. i 10. jeszcze przyspieszyłem (3:51 oraz 3:25). Na metę wbiegałem z wysoko uniesionymi rękoma w geście zwycięstwa! Mój czas to:
38:36!!!
Oczywiście zaraz za metą buziak od Narzeczonej i jak zawsze słodka niespodzianka. Tym razem rogalik świętomarciński. XV Bieg Niepodległości w Gdyni nie tylko dla mnie okazał się szczęśliwy. Świetne czasy odnotowali również inni Biegacze z Północy - Mała (48:37), Karolina (53:01), Sołtys (46:53), Maniek (46:12), Włodi (49:45), Łukasz (41:19).
Po biegu wszyscy w dobrych humorach udaliśmy się do Gdańska, gdzie zrobiliśmy kameralne Pasta Party i wspólnie świętowaliśmy zakończenie sezonu 2012! Chociaż niektórzy z nas jeszcze mają w planach ważne starty w tym roku (co nie Mała? :)).
Po biegu wszyscy w dobrych humorach udaliśmy się do Gdańska, gdzie zrobiliśmy kameralne Pasta Party i wspólnie świętowaliśmy zakończenie sezonu 2012! Chociaż niektórzy z nas jeszcze mają w planach ważne starty w tym roku (co nie Mała? :)).
Dzięki wszystkim którzy trzymali kciuki!
Najlepszy biegacz z północy!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńGratulacje :):):):):):)
Gratuluję :) Jak zapowiadałeś tak zrobiłeś :) Ja również pobiłem swój rekord. Powodzenia i czekamy na fotorelację
OdpowiedzUsuńW takim razie również gratuluję! Poprawianie czasów daje pozytywnego kopa!
Usuńgratuluje swietny wynik
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRespect ! piękny wynik !
OdpowiedzUsuńwarunki były idealne, wiele czasów zostało poprawionych - również mi się to udało :)
Tak jak mówiłem już w Gdyni - gratuluję życiówki! Pewnie jeszcze na niejednym biegu się spotkamy!
UsuńRzeczywiście wczorajsze zawody dla każdego były udane :) Dumna z Ciebie jestem niesamowicie, tym bardziej że w pamięci ciągle mam jak rok temu pierwszy raz wybraliśmy się na Bieg Niepodległości do Gdyni. Wtedy dzielnie Ci kibicowałam i nie sądziłam, że za rok znowu pojawimy się w Gdyni - ja już jako zawodniczka, a Ty prawie w pierwszej linii startu :)
OdpowiedzUsuńNo i rewelacyjne Pasta Party na zakończenie (niezakończonego) sezonu :D Jeszcze tylko poprawić życiówkę w Toruniu i też zamknę sezon w tym roku :) A wiem, że z Twoją pomocą rekord jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy chcieć :)
Teraz popracujemy trochę i w Toruniu będziesz jechała po rekord!
OdpowiedzUsuńWitam. Twojego bloga poznałem z Bieganie.pl . Widze że mamy podobne życiówki:)
OdpowiedzUsuń10km 38:17
21km 1:29:21
42km 3:17:01
Biegam od roku . Moje treningi możesz podpatrzeć na Endomondo Grzegorz Nadolski Gorzów wielkopolski
OdpowiedzUsuńGrand Prix woj lubuskiego
www.lubuskiportal.fc.pl
Witam, jeszcze raz gratulacje. Biegło się dobrze.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi ustawienia zawodników według zamierzonych czasów na mecie.
Razem z Jankiem ustawiliśmy się raczej bliżej początku, niż końca, a i tak na pierwszych kilometrach musieliśmy się przebijać przez wolniejszych biegaczy /przez co sporo sił straciliśmy/
Trasa świetna !!!
Nie wiem czy na tym biegu były tabliczki ze strefami czasowymi, ale w maju były... i niewiele to pomogło. Ludzie i tak ustawiali się jak chcieli :) A trasa w Gdyni faktycznie bardzo fajna, ale ja i tak wolę biegać bez pętli :)
OdpowiedzUsuń