Bieg Urodzinowy, Gdynia 12.05.12 |
Jak już wspominałem w artykule "Moje bieganie", w momencie kiedy zaczynałem swoją przygodę z bieganiem miałem dość znaczną nadwagę. We wspomnianym artykule zapomniałem jednak o bardzo istotnej sprawie, która całkowicie wyleciała mi z głowy. Otóż w tamtym okresie miałem dość duży problem - ból w okolicach lędźwiowych, który promieniował aż do pośladków. Ból a to pojawiał się, to znikał i dlatego bardzo długo zwlekałem z wizytą lekarską. W końcu, po kilku latach(!!!), się na nią zdecydowałem w 2010 roku (dokładniejszej daty nie pamiętam). Mój lekarz rodzinny stwierdził, że nie wie co to, ale przepisze mi jakieś tabletki (nazwy nie pamiętam). Po nich ból faktycznie zniknął. Tyle, że jak się okazało, były to tabletki przeciwzapalne i przeciwbólowe i jak tylko je odstawiłem to ból wrócił. Udałem się więc na drugą wizytę i wtedy pani doktor zrobiła mi wykład na temat diety i odchudzania (de facto sprytnie omijając temat tego co mi dolega). Pamiętam, że wychodząc z gabinetu byłem wściekły, a ulotki od razu wywaliłem do kosza. "Jak ona śmiała mi sugerować, że jest za gruby" - złość ze mnie aż kipiała. Dopiero rok później, kiedy już zacząłem swoją walkę z balastem, przypomniałem sobie tą wizytę. Od momentu jak straciłem na wadze problem niemal zniknął, aczkolwiek miałem jeszcze, od czasu do czasu, nawroty bólu i wtedy znowu udałem się do tego samego lekarza. Zasugerowałem wtedy, że może to rwa kulszowa na co "pani konsyliarz" odpowiedziała, że mogę mieć rację, a następnie zaleciła rentgen. Zdjęcie RTG nie wykazało żadnych nieprawidłowości, a lekarz zalecił, aby zgłosić się na kontrolę w razie nawrotu bólu. To była moja ostatnia wizyta w gabinecie. Od tamtej pory ból w dolnej partii pleców już się nie pojawił.
Podczas pierwszych tygodni biegania miałem też problem z bólem w okolicach piszczeli. Poczytałem trochę w internecie na temat możliwych powodów i stwierdziłem, że to chyba Shin Splints. Zastosowałem się do rad z artykułu na bieganie.pl (tutaj), pamiętam, że dużo chodziłem na piętach, po czym ból minął. Nie była to żadna groźna kontuzja, ale faktycznie dość "upierdliwa".
Przez następne kilka miesięcy nie miałem praktycznie żadnych poważniejszych kontuzji. Na jednym z treningów poczułem ból z boku kolana, jednak Opokan + okłady z lodu w pełni poradziły sobie z problemem w przeciągu kilku dni. Z tego co zaobserwowałem w swoim dzienniczku treningowym, w pewnym momencie miałem problem z bólem w kostkach, po wewnętrznej stronie. Nie chcę jednak tutaj się na ten temat rozpisywać, bo naprawdę niespecjalnie pamiętam jak to było w przypadku tej dolegliwości.
Z A. Cichończukiem, Bieg Niepodległości, Gdynia 11.11.12 |
Poważniejsze problemy przyszły dopiero na początku 2012 roku. Podczas jednego z treningów pojawiły się problemy z prawym kolanem. Nie był to jakiś specjalny ból, to było bardziej denerwujące uczucie. Wydawało mi się, że kolano mi drętwieje. Trening zakończyłem upadkiem i tak wystraszyłem tym tatę, że dostałem kategoryczny zakaz dalszych treningów. Po tym biegu kolano bolało i nie było nawet mowy o jakiejkolwiek aktywności. W domu wytrzymałem 3 dni. Wyszedłem na kolejny trening i... było jeszcze gorzej. Ból tylko się pogłębił. Dałem sobie jeszcze tydzień wolnego. Sytuacja się nieco poprawiła jednak ciągle odczuwałem dyskomfort podczas biegania. Przez kolejne 7 dni odbyłem 3 sesje treningowe. Zauważyłem, że ból nie minął, ale nie przeszkadza mi on jakoś specjalnie w bieganiu. To wystarczyło! Postanowiłem wznowić normalny trening. Tym bardziej, że w perspektywie miałem debiut w poznańskim półmaratonie. Pamiętam, że niemal do samych zawodów kolano przypominało sobie "raz na jakiś czas", jednak na samych zawodach byłem skupiony tylko i wyłącznie na bieganiu. Po powrocie do Gdańska całkowicie zapomniałem o problemach kolanowych.
Natomiast ostatnią kontuzją, jakiej się nabawiłem (i to na własne życzenie), były problemy ze stopą. Podczas 34. Maratonu Warszawskiego, około 18. kilometra poczułem dziwne uczucie w kolanie. To nie był ból, takie dziwne wrażenie, że tracę czucie w nodze. Trochę podobne do tego z początku roku jednak nie do końca. Mogłem w tym momencie przerwać bieg albo spróbować z tym walczyć. Na mecie miałem w planach oświadczyny więc decyzja była prosta - walczymy! Uznałem, że skoro mam wrażenie, że noga mi mdleje to będę ją pobudzał mocno uderzając stopą o podłoże. Efekt? Dobiegłem do mety, ale już wieczorem nie mogłem praktycznie w ogóle chodzić. Spodnia część stopy bolała niesamowicie (co ciekawe nie było żadnych problemów z kolanem). Jednak nie był to groźny uraz. Piłeczka tenisowa, lód i zastąpienie na tydzień butów biegowych rowerem w zupełności wystarczyły.
Na koniec wspomnę jeszcze, że od małego mam problem z kolanami. A mianowicie w okresie jesienno - zimowy, każdego roku pojawiają się u mnie bóle stawu kolanowego. Najczęściej kiedy długo siedzę ze zgiętymi nogami i próbuję wstać ból jest nie do zniesienia. Jednak po wyprostowaniu szybko mija. Kiedyś nawet próbowałem coś z tym zrobić - poszedłem do lekarza, przyjmowałem zastrzyki, aczkolwiek ostatecznie na nic się to zdało. Problem nie był zbyt natarczywy, więc odpuściłem sobie jakiekolwiek działania w celu wyeliminowania go. W tym roku też odezwała się już ta "kontuzja", aczkolwiek o dziwo, na chwilę obecną, problem zniknął. Czy to tylko chwilowe? Nie mam pojęcia. Jak to mówią - pożyjemy zobaczymy.
I to tyle jeśli chodzi o moje kontuzje. Jeśli ktoś czuje się zawiedziony to przepraszam. Mimo, że zaczynałem swoją przygodę z bieganiem mając ogromną nadwagę nie odnotowałem większych problemów, z tym związanych. I to nawet pomimo, że biegałem od samego początku, bez okresu przejściowego, podczas którego bieganie powinno się przeplatać z marszem. Tak jak pisałem wcześniej - w momencie jak zaczynałem biegać nie wiedziałem nawet, że przy mojej wadze nie powinno się od razu biegać i chyba dobrze, bo nie wiem czy spodobałyby mi się marszobiegi. A jak widać bieganie spodobało mi się... i to bardzo. Jedynie Moja Pati podoba mi się bardziej, ale to już zupełnie inna historia :)
"Może jedynie Moja Pati podoba mi się bardziej" ... z naciskiem na "Może" oczywiscie :-)
OdpowiedzUsuńMorał z tego taki, że trzeba biegać, żeby zdrowym być!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to czekałam, aż mnie dzisiaj obudzisz na trening, zapomniałam, że jest piątek i biegam sama... :P
Dzieki bieganiu od miesiaca nie pije i nie biore dragow dopiero pare dni temu zaczalem biegac 30 min. 10 lat wczesniej bylem zawodowym sportowcem, ktory po powaznej kontuzji musial zakonczyc kariere sportowa, co spowodowalo u mnie ucieczke we wszystkie mozliwe nalogi. Od miesiaca biegam odstawilem wszystko wiem ze moj organizm to ruina, ale staram sie i mam teraz jakis cel... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki, żeby udało się z tego wszystkiego wyjść. Oczywiście dzięki bieganiu.
UsuńPowodzenia!
Dzieki za dobre slowo. Bede zagladal na Twojego bloga regularnie;) mozliwe ze jak bede kiedys gotowy to sie spotkamy na jakims biegu. "Maly" mam duze doswiadczenie w dietetyce i suplementacji i tak czytajac Twojego bloga zobaczylem ze uzywales (moze uzywasz )thermo speeda ;) masz juz super wage nie uzywaj termogenikow, za duzo z organizmu mineralow i witamin wyjada to swinstwo ;) najlepsze do biegania dla Ciebie przy bolacych kolanach sa: Joint therapy swietny preparat! i jak bedziesz mocno trenowal do maratonu przetestuj jakies bcaa, ale w proszku dobrze zapijajac woda;) Odzywiasz sie naprawde dobrze i to mi sie podoba. Nie jestem ogolnie zwolennikiem suplementacji, ale preparat na stawy raz w roku przez 2 miechy u Ciebie najlepiej jakby byl brany wlasnie w listopadzie, gdruniu, bo wtedy najczesciej daje sie lekko na luz- organizm wtedy swietnie sie regeneruje. Warto raz na ruski rok przetestowac Vitargo, ale to juz na cos takiego jak maraton. ;) W bieganiu podoba mi sie ta euforia, i to ze ludzie, ktorych spotykam na drodze sa mega mili- takimi ludzmi kazdy chcialby sie otaczac. Zycze Ci samych sukcesow i moze kiedys startow w ultramaratonie... masz potencjal!!!
UsuńJeśli już o kontuzjach mowa, to warto taki uraz prześwietlić. Z tego co się orientuje to bardzo dobrej jakości RTG mają tutaj https://cmp.med.pl/zakres-uslug/diagnostyka-obrazowa/ i własnie do nich polecam się w razie czego przejść
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj skąd ja znam ten temat... niedawno skręciłam kolano i czeka mnie rehabilitacja. Mam zamiar umówić się na wizytę do Carolina Medical Center w Gdańsku - http://carolina.pl/
OdpowiedzUsuńSłyszałam że to jeden z najlepszych szpitali ortopedii i medycyny sportowej.
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń