Na skróty

31 lipca 2016

Dziki Dzik i bieg na 110% - relacja z Grubej Piętnastki

   Zawody, na które czekałem od kiedy pojawiła się informacja, że się odbędą. Zawody ze startu w których zrezygnowałem z powodu kontuzji. I w końcu zawody, w których ostatecznie pobiegłem :) To była właśnie Gruba Piętnastka.
   O tym, że nie pobiegnę latem TUT byłem pewien. Tutaj niezależnie od formy i zdrowia - nie planowałem biegania żadnego ultra latem. Schemat sezonu zakładał ultra w pierwszej połowie roku i maraton jesienią.
   Jednak, kiedy dowiedziałem się, że TUT będzie miał swój bieg towarzyszący... Piętnaście kilometrów po TPK... To już zupełnie inna para kaloszy. Idealne przetarcie i mocny trening. Musiałem wystartować.

24 lipca 2016

Gruba Piętnastka w ramach Leśnych Manewrów vol. 5!

   Sporo wody upłynęło od czasu oficjalnych Leśnych Manewrów. Oczywiście latania po lesie było w ostatnich miesiącach całkiem sporo. Jednak ostatnie LM miały miejsce ponad 4 miesiące temu! To nie do pomyślenia. Trzeba było się poprawić. Szczególnie po ostatniej niedzieli, kiedy to nie tylko nie załapałem się na wspólne, rodzinne śniadanie, ale wręcz ledwo zdążyłem na obiad. Takie faux pas - nie mogło się powtórzyć.
   Na szczęście chyba nie tylko ja miałem ochotę przywitać dzień gdzieś w lesie. Już w piątek odebrałem SMS od Kamila - "Jesteś w weekend w domu? Biegamy coś w niedzielę?". Żadnego wyjazdu nie miałem w planach, było więc oczywiste, że pobiegamy. 

20 lipca 2016

To w końcu minimalistyczne czy nie? - test Skechers GoRun 4

   Po testach treningowych GoRun Strada oraz startowych GoMeb Speed 3 dostałem w swoje ręce (a w zasadzie - nogi) kolejny produkt ze stajni Skechers'a. Tym razem było to coś pomiędzy poprzednimi modelami. Otóż testowałem treningowo - startowe Skechers GoRun 4. 
   Po poprzednich doświadczeniach nie byłem zszokowany tym co dostałem po otwarciu pudełka. Tak jak większość butów od Skechers, tak i te GoRun 4 które znalazłem w paczce, nie przypadłyby do gustu miłośnikom stonowanych, niewyróżniających się butów. Niebieska cholewka z pomarańczowym wykończeniem, osadzona na biało - pomarańczowej podeszwie aż prosiła się o przebieżkę.

18 lipca 2016

Wybieganie, rower, ciężka praca,Mieszko, jagodzianki

   Kiedyś plan na niedzielę był bardzo prosty - niedziela = wycieczka biegowa. Bardzo często z moją żoną u boku. Szczególnie jeżeli to był lipiec bądź sierpień. Potrafiliśmy razem robić tak po 40-50 kilometrów. 
   Później sytuacja nieco się zmieniła. Skończyły się studia, poszliśmy do pracy, pojawił się Mieszko. Zorganizowanie takiego wspólnego treningu nie było już takie proste. Już chęci Pati czy moje nie wystarczyły - trzeba było jeszcze znaleźć opiekę dla Malucha. Na szczęście wczoraj taka opieka się znalazła. Z pomocą przyszła babcia.

17 lipca 2016

Niespodziewany wzrost mocy

   Od kilku miesięcy, jedyne czym zaprzątam sobie głowę, a w zasadzie jej część poświęconą sportowi, to powrót do pełnej sprawności i rozprawienie się z kontuzjami. Nie stawiam sobie żadnych ambitnych biegowych celów. Nie zakładam żadnych wyników. Stąd też nie realizuję żadnego planu treningowego. Biegam z dnia na dzień. Cieszę się chwilą i każdym treningiem. Za sukces przyjmuję już sam fakt, że mogłem wyjść trochę poszurać. A jak już się uda pobiegać bez bólu? Po prostu bajka!
   W tym tygodniu starałem się biegać przed pracą. Wstawanie skoro świt i wychodzenie na trening nie należało do specjalnie łatwych. W dodatku odzywały się problemy ze zdrowiem. Ciągle jednak przyświecała mi myśl, że w weekend sobie wszystko odkuję, że jak się do piątku nie posypię, to sobotni trening mi wszystko wynagrodzi.
   Jaki miałem plan na ten sobotni bieg? To chyba oczywiste - skoro miał on być dla mnie nagrodą, to musiał to być bieg po TPK. Mimo, że miałem wolne, to poderwałem się już koło 5. Mógłbym napisać, że owsianka smakowała wybornie, ale to chyba oczywiste :) Tym bardziej, że obok miseczki z owsianką stała świeżo zmielona, zaparzona kawa. Innymi słowy - uczta o poranku.

10 lipca 2016

Zwiedzanie Kaszub we dwoje

   Był sobotni wieczór. Siedziałem lekko rozbity w fotelu. Po wczorajszej wizycie w Fizjolabie ciągle dokuczał mi ból w prawej nodze. Co najmniej trzy plany na sobotni trening nie wypaliły. Zacząłem rozmyślać czy nie lepiej będzie odpuścić. Powiedziałem to Pati, że chyba dzisiaj zostanę w domu. I wtedy usłyszałem - "Jak chcesz to mogę z Tobą wyjść na rowerze na taki krótszy trening".
   Nie byliśmy razem na treningu od... nawet nie będę zgadywał ani sprawdzał starych zapisków gdzieś w dzienniczkach. Kilka lat na pewno!
   Takiej okazji nie mogłem przegapić. Szybko wskoczyłem w strój biegowy. Przygotowałem rower dla żonki i czekałem pod domem. Mieszko został z babcią - możemy ruszać.

3 lipca 2016

Perłę na kredyt poproszę - relacja z XVIII Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie

   Tak jak w grudniu jest Boże Narodzenie, w czerwce początek wakacji, tak pierwsza sobota lipca zarezerwowana jest dla Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie. Właśnie mija czwarty rok od czasu pierwszego wyjazdu do Kretowin. I przez te cztery lata zmieniło się wszystko i nic. Bo z jednej strony nie wypruwam się już walcząc o czasy, kontrolując tempo i skupiając się tylko i wyłącznie na zegarku. Ponadto wtedy nie biegałem w zielonej, Finiszowej koszulce. A jednak już wtedy wiedziałem, że to nie jest zwyczajny bieg. Magia tego biegu, wyczuwalna w 2013 roku, jest w Kretowinach także obecnie. Pod tym względem nic się nie zmieniło - Perełka to Perełka - biegowa przygoda.