Powoli zbliżamy się do końca pierwszego miesiąca nowego, 2017, roku. Tymczasem u mnie wciąż próżno szukać podsumowania minionych 366 dni. Czy nie biegałem? Biegałem i to nie tak mało, bo nazbierało się przeszło 2100 kilometrów. Czy nie startowałem? Startowałem i to nie byle gdzie, bo byłem w Cisnej na Rzeźniku, obroniłem podium wśród f-szy na Westerplatte, po raz 4. pokonałem trasę maratonu berlińskiego.
A więc skąd tak mało mnie na blogu? Bo rok 2016 to rok wielkich zmian w moim życiu. Mówi się, że mężczyzna w życiu powinien posadzić drzewa, wybudować dom, spłodzić syna. Zawsze zakładałem, że posadzenie drzewa będzie tym najłatwiejszym zadaniem. Tymczasem mam dzisiaj cudownego syna, kochającą żonę i piękny domek. Na 2017 rok zostało mi już tylko to drzewo. I mam nadzieję, że będzie ono mniej czasochłonne niż budowa domu :) Oczywiście częstotliwość pisania z czasów studenckich na pewno nie wróci, ale to dobrze - to znaczy, że mam inne życie niż to internetowe :) Życie gdzie na pierwszym miejscu jest rodzina, ale nie brakuje też czasu na trochę ruchu oraz skrobnięcie kilku zdań.