Fot. Michał Bogdziewicz |
Nie będę ściemniał, że czekałem na to cały sezon, bo prawda jest taka, że latem praktycznie w ogóle nie zaprzątałem sobie głowy gravelowaniem. Ten kto jeździł na szosie ten wie, że nie lubi ona konkurencji i pochłania bez reszty. Szczególnie latem, przy pięknej pogodzie nic tak nie cieszy jak pokonywanie kolejnych kilometrów pięknym asfaltem.
Niemniej kiedy Haibike w końcu został gruntownie wyczyszczony, wypolerowany i definitywnie odwieszony na ścianę - zaczęło czegoś brakować. A że rowerowe życie pustki nie znosi - pojawił się Kross, czyli moja nowa przełajówka. No i właśnie jak jazda na przełaju (lub gravelu, ostatecznie MTB) to nie ma lepszego miejsca, żeby przepalić płuco nic organizowane przez Michała (bogdziewicz.com) Gravelondo. Uczciwie przejeżdżona z chłopakami (oczywiście są też grupy z kobietami w składzie 😏) zima naprawdę procentuje później w sezonie letnim.