Fot. Tomek Ferenc |
Nie chciałem jechać na zawody w pojedynkę, a piernikowo - dekoracyjne plany znane były od dawna i nie zamierzałem ich niweczyć swoimi przełajowymi zachciankami. Pomyślałem więc, że może pojadę z kimś ze startujących. Jednak znalezienie współtowarzysza nie należało do najłatwiejszych i ostatecznie zakończyło się fiaskiem. I kiedy już miałem odpuścić wpadłem na genialny pomysł, żeby zabrać syna, a żeby było mu raźniej to razem z kolegą, a żeby jemu było raźniej to razem z jego tatem. Ot taka męska inwazja na Toruń.
Mieszka specjalnie namawiać nie musiałem i już przed 7 siedział w foteliku z zestawem przekąsek pod ręką. Po drodze zgarnęliśmy resztę ekipy i ruszyliśmy prosto na audiencję do Ojca Rydzyka :)
Na szczęście do Torunia jedzie się mniej więcej tyle co w godzinach szczytu z Gdańska do Wejherowa, więc już koło 9 byliśmy na miejscu. Start, metę oraz biuro zawodów zorganizowano na stadionie żużlowym i dzięki temu po raz pierwszy w życiu znalazłem się na takim obiekcie. Mało tego - za chwilę miałem się przejechać po płycie! Już samo to powodowało, że pojawił się lekki dreszczyk. Niby nie jechałem z nastawieniem na jakiś konkretny cel, ale mimo to jakieś drobne napięcie związane ze startem się pojawiło. To dobra wróżba.
Fot. Michał Biesalski |
Pewną niespodzianką był start, gdzie mimo zapowiedzi ustawiły się zarówno rowery przełajowe jak i mtb. W sumie nawet fajnie - zawsze to większa szansa, że będę miał z kim rywalizować :)
Wyścig zaczął się od rundy honorowej po stadionie, a dopiero później wyjechaliśmy na zewnątrz. I już na samym wyjeździe - kraksa. Na szczęście nie moja, choć niestety ucierpiał w niej kolega z GD.
Dość szybko rozjechał się peletonik i uformowała wstępna klasyfikacja. Fantastycznie tego dnia współgrały mi opony z podłożem. Nie miałem problemów z uślizgami w żadnym z zakrętów - bajka. Swoje zrobił też dobór ciśnienia, bo rower prowadził się pewnie i komfortowo.
Na pierwszej pętli zyskałem dwie pozycje. Podobnie jak na kolejnej, a pierwszy błąd przytrafił mi się na okrążeniu numer 3, gdzie straciłem równowagę w piaskownicy i oparłem się na oponach momentalnie tracąc pozycję. Zresztą z tymi pozycjami było dzisiaj tak, że przez cały wyścig trzeba było mieć się na baczności. Cały czas albo ktoś się czaił za placami albo ja się czaiłem.
Na przedostatnim kole oderwałem się od dwóch kolegów i dogoniłem dwójkę przede mną. Starałem się utrzymać im koło cały czas licząc na okazję do ataku. Takowa nadarzyła się gdy prowadzący przez większość czasu kolega stracił równowagę na piaskownicy. Szybko go minęliśmy i w końcówce rywalizowaliśmy we dwójkę. Niestety w tej walce zabrakło mi nogi :)
Ostatecznie zameldowałem się na mecie jakieś 1,5 minuty po tym jak zostało skompletowane podium. Chyba po raz pierwszy, podczas mojego szóśtego startu w zawodach przełajowych w życiu, nie zostałem zdublowany. I co najważniejsze - nie popełniłem żadnego rażącego błędu. Inaczej niż przed tygodniem - pozwalałem sobie popuścić wodze fantazji tylko tam gdzie było to bezpieczne, a tam gdzie trzeba było pojechać zachowawczo - jechałem zachowawczo.
Niestety niska temperatura sprawiła, że na mecie próżno szukałem swoich kibiców. Zawody przełajowe przegrały z Psim Patrolem z ciepłym samochodzie :) Jednak nie ma co się mazać - Psi Patrol to mocny przeciwnik :)
Your Affiliate Money Printing Machine is ready -
OdpowiedzUsuńAnd getting it running is as simple as 1, 2, 3!
Here's how it works...
STEP 1. Tell the system which affiliate products you want to push
STEP 2. Add some push button traffic (it LITERALLY takes 2 minutes)
STEP 3. See how the system explode your list and up-sell your affiliate products on it's own!
Are you ready??
Click here to launch the system