Na skróty

7 marca 2014

Wiosna 2014 - NFZ maraton?

   Powoli zaczyna do mnie docierać, że z pierwszej części sezonu 2014 będę musiał zrezygnować (prawdopodobnie wezmę udział jedynie w dwóch biegach, na które jestem zapisany). Już niedługo zaczynają się pierwsze starty, a ja tymczasem nie zrealizowałem ani jednego treningu interwałowego. Nie biegałem też w tempie progowym czy maratońskim. I nie dlatego, że nie chciałem. Nie ma sensu bieganie mocnych treningów na lekach przeciwbólowych. A więc jak tylko wrócę do kraju skieruję się do lekarza, aby definitywnie rozwiązać problem z biodrem. Trzy miesiące - to trwa zdecydowanie zbyt długo, żeby można się jeszcze było łudzić, że sprawa sama się rozwiąże.
   Biodro jednak nie jest w stanie zatrzymać mnie w domu (tym bardziej, że przerwy w treningu specjalnie nie wpływają na jego stan). Nabijam spokojne kilometry, bo jakiś czas temu spróbowałem tego sportu i mnie pochłonął bez reszty. Nie wyobrażam sobie dnia bez biegania. Przecież to jest fantastyczne!

   W czwartek w ramach treningu miałem zamiar pobiec tradycyjnie w okolice Trink Hali. Jednak w trakcie, moje plany uległy zmianie. Poleciałem trasą, którą zwykle latam z tatem. I muszę powiedzieć Wam jedno - w pojedynkę pokonywanie jej nie jest takie przyjemne. Niemniej udało mi się pokonać ponad 14,5 kilometra. I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że w trakcie biegu musiałem dwukrotnie robić przerwy na rozciąganie z powodu problemów z biodrem. Aczkolwiek ciągle mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej :)

1 komentarz:

  1. Ciężko wejść na wysoki pułap bez szkód dla narządu ruchu :( Szkoda, że nie jest to takie łatwe jak sobie wyobrażamy :( Powrotu do zdrowia!!

    OdpowiedzUsuń