Kiedy tylko zobaczyłem, że do DropBikes.pl dotarła nowa dostawa rowerów od Focus Bikes, od razu napisałem do Michała, żeby dopytać kiedy mogę wpaść i wybrać coś dla siebie. Z Michałem jak to Michałem - szybko, sprawnie i na temat. Dostawa była w czwartek, a już w piątek pakowałem Maresa do auta.
I to nie byle jakiego Maresa. Zdecydowałem się na w pełni karbonową przełajówkę na osprzęcie SRAM Force. Wybrałem rozmiar L, który zważyliśmy tuż przed włożeniem do samochodu. Wynik? 8,2kg! Biorąc pod uwagę tarczowe hamulce i nie najlżejsze koła, to naprawdę niska waga.
Jeżeli chodzi o sam napęd to tak jak wspomniałem - do dyspozycji miałem pełną grupę SRAM Force i nie ukrywam, że był to dla mnie pierwszy kontakt w ogóle z amerykańskim producentem. W dodatku miałem do dyspozycji tylko jeden blat (42T) i tutaj mały spojler - w połączeniu z kasetą 11-32T, przełożeń mi nie brakowało. Jeździłem po szutrach, po szosie, po lesie, pokonywałem trasę zawodów przełajowych. Jeżeli na coś mogłem narzekać to raczej na własną formę niż na działanie napędu. W kwestii kultury i precyzji pracy nie mogę nic Amerykanom zarzucić.
To co również rzuciło mi się w oczy, to sprężyny w przerzutce. Sprawiały, że cały łańcuch był solidnie napięty i wszystko działało jak należy nawet w czasie szybszej jazdy po nierównościach. Widać to zresztą na załączonym filmie.
W kwestii hamulców producent zdecydował się na hydrauliczną wersję tarczówek i choć ich serwisowanie nie należy do najprostszych, to obecnie jest to chyba najlepszy wybór na większość tras. Dla mnie osobiście, największą zaletą tych hamulców jest oszczędzenie kół - w szczególności tych karbonowych. Zawsze taniej wymienić tarczę niż obręcz.
W kwestii reszty wyposażenia producent postawił na BBB, które dostarczyło karbonową sztycę oraz aluminiowe mostek i kierownicę. Siodło to Prologo.
W tej klasie roweru może nie będzie to żadnym zaskoczeniem, ale warto o tym wspomnieć - wszystkie linki prowadzone są wewnątrz ramy i widelca. Zastosowano także sztywne osie z technologią Rapid Axle Technology, która ma za zadanie jeszcze dodatkowo zwiększyć sztywność.
Ale dobra - koniec z teorią - czas na praktykę! Pierwsza moja obawa to klamkomanetka Sram, gdzie jedną dźwignią zmienia się przełożenia zarówno na niższe jak i na wyższe. Na szczęście okazało się, że działa to dość instynktownie (nawet dla użytkownika Shimano) i już po kilku minutach w ogóle o tym nie myślałem.
Na pierwszą jazdę planowałem zaliczyć warmińskie szutry, jednak okazało się, że miały na sobie tyle mokrego, grząskiego śniegu i lodu, że nie dało się nimi jechać. Zdecydowałem się więc dość nietypowo polatać po szosie. Na pewno nie jest to rower na tego typu nawierzchnię, szczególnie przy 3 barach ciśnienia i oponach Continental Cyclo-X King, jednak czuć w nim sportowy charakter. To nie jest typ maratończyka na długie i wolne przejażdżki. Ten rower jest stworzony do walki. Idę o zakład, że górne części ram i kierownic tego modelu przyjęły sporo potu na siebie. Na tym Maresie się nie odpoczywa. Na nim daje się z siebie wszystko.
Zresztą namiastkę tego, na co go stać, mogłem poczuć kiedy jeździłem nim w terenie. Zarówno nad Jeziorem Symsar jak i na terenach Gdańskiego Ośrodku Sportu, nie miałem mu nic do zarzucenia. Fajny i zwrotny w ciasnych zakrętach, sztywny i szybki na prostych, poręczny i lekki na schodach. Sprawnie wspinał się na pagórki, zwinnie z nich zjeżdżał.
Przez jakiś czas zastanawiałem się skąd nazwa modelu - Mares. Liczba pojedyncza tego słowa znalazła się w językach od angielskiego przez rumuński aż po tahitański. I choć w większości języków mare oznacza morze, to wg mnie producent nazywając swój rower Mares chciał nawiązać do angielskiego, gdzie mare to klacz. Nie ulega bowiem wątpliwości, że są to dwa kółka stworzone dla prawdziwego konia!
Pełna oferta rowerów niemieckiego Focusa - TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz