Na skróty

30 czerwca 2015

"To świetny trening dla psychiki" - czyli relacja z ULTRA weekendu

   W miniony weekend działo się naprawdę wiele. Była okazja pobiegać. Była okazja, aby popedałować. Długo zastanawiałem się czy napisać jedną czy dwie relacje. Jednak podzielenie tego na część biegową i rowerową zamazałoby obraz całości. Zresztą w rzeczywistości też nie było to specjalnie podzielone... Ale po kolei.
   Już od dawna wiedziałem, że ten weekend będzie wyjątkowy. Miałem spróbować czegoś nowego. Czegoś z czym do tej pory nie miałem do czynienia. Zamierzałem wystartować w Leśnej Piątce ULTRA i zmierzyć się z dystansem 100 kilometrów na 5-kilometrowej trasie. Tyle, że nie sam, a z trzema kolegami. Po raz pierwszy, od czasu gdy zacząłem biegać, miałem pobiec w sztafecie. 

24 czerwca 2015

Powrót na biegowe ścieżki - szesnaście kilometrów w letnim deszczu!

   W niedzielę, 14. czerwca, zaliczyłem swój ostatni start w zawodach biegowych. Piętnaście kilometrów po lesie przyznać muszę, że dało mi w kość, ale bez przesady, żadnej (nowej) kontuzji nie odniosłem. Naprawdę nie spodziewałem się, że na kolejny bieg przyjdzie mi tak długo czekać. 
   Zgodnie z planem miałem pobiegać we wtorek. Tymczasem, gdy tylko ruszyłem pojawił się silny ból w okolicach biodra/pośladka. Walczyłem ze sobą przez 4 kilometry. Dalej nie miało to sensu - spasowałem i siadłem na rower, a trasę dokończyła za mnie Mała. 

23 czerwca 2015

Rower - idealny substytut biegania

   Tak naprawdę nigdy nie byłem specjalny fanem dwóch kółek. Ok - od czasu do czasu traktowałem go jako alternatywny środek lokomocji. Kiedyś jeździłem nim na treningi piłki nożnej. Później zdarzało mi się dojeżdżać na wykłady na dwóch kółkach. Miałem też okres, na początku swojej przygody z bieganiem, że w dni wolne, aby nie siedzieć w domu, siadałem na rower i pedałowałem ile sił w nogach. Tyle tylko, że nie sprawiało mi to specjalnej frajdy. Robiłem to bardziej dla uspokojenia sumienia.
   W tym roku coś się zmieniło. Co raz częściej zacząłem wskakiwać na rower "bez powodu". W zimie parokrotnie wybrałem się na treningi rowerowe z kolegami, triathlonistami. Było fajnie - góra, dół, ciągłe napieranie, kilka wywrotek, dużo śmiechu. Taka wycieczka biegowa - tylko, że na rowerze. 

15 czerwca 2015

Zwycięstwo rodzi się w bólu - relacja z IV Ostródzkiego Półmaratonu św. Jerzego

   Każde zawody w tym sezonie traktuję jako wielkie wydarzenie. Wynika to z faktu, iż weekendami pracuję i naprawdę rzadko udaje mi się gdzieś wystartować. Wyjazd do Ostródy na IV Półmaraton św. Jerzego to też oczywiście nie lada gratka  
   Pobudka o 4:10, pociąg o 5:30, w Ostródzie melduję się chwilę przed godziną 8. O tej porze biuro zawodów świeci pustkami, więc w ciągu kilkunastu sekund odbieram pakiet i idę posiedzieć przy jeziorze. Prognoza tego dnia się nie sprawdza, zamiast zapowiadanych upałów jest wietrznie i pochmurno. 

Kros pełną gębą - relacja z IV Biegu po Rybę

   Pierwszy raz od jakiegoś czasu podchodziłem do zawodów bez żadnej presji. Nie miałem nawet małego parcia na wynik. Wiedziałem, że to co miałem zrobić zrobiłem 24 godziny wcześniej na GP Zaspy. Dzisiaj chciałem jedynie zaliczyć dobry, mocny bieg po górkach. Trochę się sponiewierać, ale bez żadnego napinania się na wynik. Zresztą i tak ciężko kontrolowałoby się tempo biegając w terenie. 
   Dzisiaj ponownie jak dzień wcześniej - czekało mnie nie lada zaskoczenie. Otóż ponownie nie sprawdziłem trasy i raz jeszcze okazało się, że jest ona inna niż zakładałem. W innym miejscu było też zlokalizowane biuro zawodów, które mieścić się miało na terenie CH Matarnia.

13 czerwca 2015

Przez piekło do nieba - relacja z GP Dzielnic Gdańska - Zaspa

   Starty na czerwiec miałem zaplanowane już od dość dawna. W planie był Bieg po rybę (14.06), czyli 15 kilometrów mocnego krosu oraz Leśna Piątka ULTRA (27.06). Choć nazwa "ultra" może być nieco myląca. Dystans do pokonania faktycznie ma wynosić aż 100 kilometrów, ale nie będę musiał się z nim mierzyć w pojedynkę, a z trzema kolegami. Niemniej będzie to również bieg w terenie. 
   I tak kiedy już wszystko było dopięte na ostatni guzik, wymyśliłem sobie start w GP Dzielnic Gdańska na Zaspie. Głównym powodem był fakt, że trasa biegu prowadzić miała pod moim blokiem (a przynajmniej tak mi się wydawało). I po prostu głupio by mi było siedzieć w domu, kiedy wokół wszyscy biegają. Ponadto po sprawdzeniu się, w Koszalinie, na dystansie 10 kilometrów, chciałem zobaczyć na co mnie stać na trasie o połowie krótszej. A więc uderzyłem parokrotnie w klawiaturę i voilà - jestem na liście startowej.

"Oglądałam swoje czerwone ręce i ramiona, czułam ból, próbowałam sobie przypomnieć, jak się rozpoznaje udar słoneczny" - recenzja książki "Szczęśliwi biegają ULTRA"

   O książce napisanej przez Magdę Ostrowską - Dołęgowską i Krzyśka Dołęgowskiego słyszałem bardzo dużo dobrego jeszcze za nim do mnie dotarła. Znajomi mówili, że przeczytali ją jednym tchem. Lubię czytać książki o tematyce biegowej, a bieganie po górach oraz biegi dłuższe niż maraton to coś, co mnie gdzieś głęboko pociąga. Choć póki co poznaję tę działkę biegania głównie z czysto teoretycznej strony. Książka "Szczęśliwi biegają ULTRA" miała być kolejną wyprawą w świat wielogodzinnych biegów, górskich wypraw, kryzysów, upadków i spektakularnych zmartwychwstań. Jak tylko kurier przywiózł mi egzemplarz - od razu zabrałem się za lekturę...

11 czerwca 2015

II ZAKRES - ciężki poranek z happy end'em

   Wczoraj naprawdę dałem sobie w kość. Mocne bieganie na stadionie, do tego solidny (jak na mnie) basen i wizyta w saunie sprawiły, że nie mogło być mowy o jakiejkolwiek świeżości. Szczególnie, że w środę byłem tak zabiegany, że niespecjalnie dobrze wyglądało moje menu. W zasadzie produkty były ok, ale było ich zdecydowanie za mało. Nie miałem czasu na normalne jedzenie i jadłem "z doskoku". Chwyciłem jakieś orzechy i w drogę, wpadł mi owoc i w drogę - żadnych konkretów.
   Rano obudziłem się jakby mnie dzień wcześniej ktoś solidnie przekopał. Ledwo doczłapałem się do łazienki. A trening jak na złość zaplanowałem na 5:45. Nie było, więc mowy o ociąganiu się. Szybka toaleta i zabrałem się z owsiankę. Nie bardzo wiedziałem jak powinien wyglądać tego dnia mój trening. Z jednej strony czułem się kiepsko i rozsądnie byłoby zrobić jedynie rozbieganie. Jednak planowałem czwartki poświęcić na II zakres. Postanowiłem, że decyzję podejmę w trakcie.

10 czerwca 2015

INTERWAŁY - "biegowy koszmar" powrócił

   Po raz ostatni interwały gościły w moim dzienniczku treningowym 6. sierpnia ubiegłego roku. Tyle, że nie były to "typowe" interwały na stadionie, a trening w terenie. Na tartanie tysiączki pokonywałem ostatni raz 28. sierpnia 2013. I dzisiaj, po dokładnie 651 dniach, znowu wykonałem trening, którego... nie znoszę. Nie znoszę przed i w trakcie, ale uwielbiam to uczucie po. No i efekty, jakie przynoszą mi interwały są nieporównywalne z efektami przynoszonymi przez inne jednostki treningowe. Innymi słowy jak chcę przyspieszyć to muszę biegać interwały.

Bieganie, trenowanie, odżywanie - co i jak? Recenzja ”Projekt: bieganie”

   Książka pt.”Projekt: bieganie” dedykowana jest dla osób, które planują rozpocząć przygodę z bieganiem i aktywnością fizyczną oraz dla tych którzy już postawili pierwsze kroki na ścieżkach biegowych. Autorami są polscy blogerzy, czyli tak naprawdę zwykli ludzie, którzy jakiś czas temu (dłuższy bądź krótszy) rozpoczęli przygodę ze sportem i teraz dzielą się swoim doświadczeniem. 
   Dla mnie ważne było to, że wszystko opisane jest bardzo prostym i zrozumiałym językiem. Osobiście najlepiej czytało mi się rozdział Edwina Zasady i Łukasza Remisiewicza, panowie dostarczyli garść konkretnych informacji dotyczących odżywiania się. Można dowiedzieć się jakie produkty oraz w jakich ilościach wskazane są w diecie biegacza, ponadto zaproponowali ciekawe przepisy, z których z pewnością skorzystam. Na zdjęciach dania wyglądają naprawdę apetycznie. 

1 czerwca 2015

Biegowe podsumowanie maja

   Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że maj był przełomowy. W odniesieniu od ostatnich miesięcy nastąpiła pewna zmiana. I była to zdecydowanie zmiana na plus! W minionym miesiącu wystartowałem na 3 imprezach biegowy, na 3 różnych dystansach. Jednak to nie starty sprawiły, że maj zaliczę jako jeden z najbardziej udanych miesięcy ostatnich 2 lat.
   Przede wszystkim w maju stworzyłem pewien schemat. Udało mi się złapać powtarzalność, a to zawsze dobrze wróży. Już po półmaratonie w Grudziądzu wiedziałem, że chcę trenować 5 razy w tygodniu. Z doświadczenia wiem, że ilekroć zwiększam ilość dni treningowych - pojawiają się problemy. Tydzień z wolnym poniedziałkiem i piątkiem wydaje się optymalny.