Na skróty

30 grudnia 2015

Krótki raport z biegowego frontu

   Uwielbiam pisać posty zaraz po zakończonym treningu. Zupełnie inaczej przelewa się na "papier" słowa na świeżo. Pisząc w momencie kiedy już się ochłonie to już całkiem inna bajka. Te wszystkie endorfiny jakby gdzieś uleciały. Niby opisuję to samo, ale tak... bez jaja. Dlatego teraz zabieram się do pisania bez zbędnej zwłoki. Buty jeszcze nie ostygły.
   O właśnie - buty! To jest słowo klucz. Otóż mówiąc buty - mam na myśli buty biegowe! Żadne klapki na basen, żadne rowerowe SPD. Dzisiaj miałem na nogach buty biegowe!

24 grudnia 2015

Świąteczne życzenia od Biegacza z Północy

    Chciałbym życzyć wszystkim - tym biegającym i tym, którzy (jeszcze) nie zapałali miłością do biegania - zdrowych, wesołych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia. Świąt spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze. To, co naprawdę w życiu się liczy, to zdrowie i rodzina. Mając jedno i drugie możemy osiągnąć wszystko co sobie założymy. Dlatego życzę Wam mnóstwo miłości i końskiego zdrowia. Niech ten nadchodzący 2016 rok będzie najlepszym ze wszystkich dotychczasowych. Niech spełnią się Wasze marzenia - zarówno te prywatne, jak i zawodowe. No i oczywiście sportowe!

20 grudnia 2015

MTB (ponoć) bez spiny i (na pewno) bez ziewania

   To miała być rowerowa niedziela i faktycznie taka była. Tyle tylko, że miałem razem z Michałem śmigać po Kaszubach, a zostałem wręcz zmasakrowany w TPK przez kolegów (i koleżankę) triathlonistów. Na samo wspomnienie nogi zaczynają mi drżeć. Jednak po kolei...
   Dzisiaj od samego rana miałem wszystko dograne co do minuty. Aby wszystko zadziałało nie mogłem pozwolić sobie na żaden poślizg.

19 grudnia 2015

Z rowerową wizytą na gdańskim, "tylnym" Parkrunie

   Od poniedziałku minęło 5 dni, w czasie których zrobiłem 5 treningów. I o ile do dzisiaj każdego kolejnego dnia dokładnie wiedziałem co chcę robić w danym momencie. O tyle dzisiaj byłem lekko rozbity. 
   Parę dni temu założyłem, że pokręcę trochę po Kaszubach z Michałem. Później pojawiła się opcja wyjazdu na Warmię. Ostatecznie jednak oba warianty upadły. I szczerzę przyznaję - nie wiedziałem co ma się w ich miejsce pojawić. Jedyne czego byłem pewien to to, że siądę na rower. Ale gdzie pojadę? Czy będzie to wycieczka czy mocniejsze kręcenie? Czy asfalt czy las? Zupełnie nie miałem pojęcia.

17 grudnia 2015

"Glebowy" sezon zimowy 2015/2016 OTWARTY!

   Trzeci tydzień nie biegam. Nie jest łatwo, bo chciałbym w końcu poprzebierać nogami, a kolano nie pozwala. Brakuje mi tego jak cholera. W dodatku większość przerw w treningach odbija się na mojej wadze. Tym razem powiedziałem sobie, że nie ma takiej opcji. 
   Tym bardziej, że choć nie mogę biegać to mogę... jeździć rowerem i pływać. Czy trzeba czegoś więcej? Dla mnie to w zupełności wystarczy. Wróciłem do Gdańska 10 dni temu i od tamtej pory przejechałem blisko 250, a przepłynąłem ponad 3 kilometry. Ruszam się i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że niedługo zacznę też ponownie biegać.

11 grudnia 2015

Co zrobić kiedy maraton nie wywołuje już TAKICH emocji?

   Pewnego dnia osoba niemająca praktycznie nic wspólnego ze sportem postanawia zacząć biegać. Nie ważne czy motywuje ją nuda, nadwaga, brak kondycji czy chęć zostania lokalną gwiazdą sportu. W większości przypadków, tak jak i w moim, wygląda to podobnie. Wychodzisz na pierwszy trening, świńskim truchtem (naprawdę, nawet mocno się starając, ciężko to nazwać biegiem) pokonujesz kilkaset metrów. Jeżeli jesteś mocno ambitny może uda Ci się od razu pokonać barierę kilometra czy nawet dwóch.

8 grudnia 2015

Słodko gorzki wyjazd po pierniki - relacja z ParkRun Toruń i (foto)relacja z XIII Półmaratonu Świętych Mikołajów

   Pierwszy raz do Torunia wybrałem się przed trzema laty na X edycję Półmaratonu Świętych Mikołajów. I chociaż na sam bieg trochę psioczyłem (wkurzyłem się na za krótką trasę) to jednak miasto jak i wyjazd mikołajkowy bardzo mi się podobał. Podobał się również Pati, dlatego rok później również pojechaliśmy do Torunia. Przed rokiem nas zabrał, ale głównym powodem była moja kontuzja. Po całym listopadzie wyłączonym z biegania nie chciałem ryzykować.

28 listopada 2015

"... po 400 kilometrach zaczęła mnie ogarniać słabość..." - recenzja książki "Jeszcze jedna mila" P. Reed

   W wielu publikacjach, książkach o bieganiu, przewijała się niezwykła postać - kobieta. Kobieta, która wystartowała w ultramaratonie Badwater. Biegu, uważanym przez wielu, za najtrudniejszy bieg na świecie. A owa kobieta nie tylko wystartowała, nie tylko dobiegła do mety. Ona go WYGRAŁA. I to nie w kategorii kobiet. Ona wyprzedziła zarówno wszystkie kobiety jak i wszystkich mężczyzn.
   Oczywiście zaraz pojawili się hejterzy i niedowiarki, którzy twierdzili, że zrobiła to mając wyjątkowo dużo szczęścia oraz iż był to czysty przypadek. Wiecie co ona zrobiła? Wystartowała po raz drugi. I po raz drugi WYGRAŁA. Ponownie nie znalazł się nikt, kto by ją wyprzedził.

24 listopada 2015

Od Paryża przez Gdańsk aż po Berlin - rok 2015 w pigułce

   Kiedy odpalałem przeglądarkę chcąc napisać tego posta miał on dotyczyć czegoś zupełnie innego. Chciałem napisać kilka zdań o swoich planach na przyszły rok. Zorientowałem się jednak, że nie można planować kolejnego sezonu bez podsumowania bieżącego. Tak więc czas na małe podsumowanie! (Tak wiem, że w kalendarzu jeszcze kilka dni zostało do Sylwestra, ale biegowo sezon 2015 mam już za sobą).
   Rok 2015 zacząłem z kontuzją. To co mnie męczyło od końca 2013 nie odpuszczało i w końcu we wrześniu 2014 powiedziałem dość. Stopniowo eliminowałem problemy i dochodziłem do siebie. W styczniu 2015 już truchtałem. Mocno pociągały mnie wówczas treningi w lesie. Praktycznie w ogóle nie latałem po asfalcie. 
   W styczniu też, razem z Małą wymyśliliśmy trasę, tzw. Parszywej Dwunastki. To były naprawdę wymagające 12 kilometrów w TPK. Kurczę, jak tak teraz o tym piszę, to zdałem sobie sprawę, że dawno nie robiłem tej trasy. Trzeba to zmienić :)

20 listopada 2015

50 kilometrów na 50. urodziny Taty

   Jakiś czas temu zapoczątkowałem małą tradycję celebrowania urodzin biegiem. Skoro uważam się za biegacza wydało mi się dość naturalne. Do tej pory dotyczyło to głównie moich urodzin. Jednak postanowiłem to zmienić i zrobić mały wyjątek.
   Bardzo chciałem w jakiś wyjątkowy sposób uczcić 50. urodziny taty. W końcu nie codziennie kończy się 18 lat (+ 32 lata doświadczenia). Taka okrągła liczba aż prosiła się o coś specjalnego. A że obecnie jestem na etapie budowania bazy pod wiosenne starty... No cóż - nie mogło być inaczej - szybko rozrysowałem trasę i zadzwoniłem do Małej z propozycją wspólnego treningu. Oczywiście nie było opcji, żeby moja siostra mając czas odpuściła. Jednak podchodząc rozsądnie do tematu - zdecydowała się na pięćdziesiątkę na rowerze. Nie będę ukrywał, że nawet bardziej mi to odpowiadało. Mogłem jej wrzucić do plecaka wszystkie zbędne rzeczy. No i bez oglądania się na nikogo mogłem narzucić swoje tempo.

11 listopada 2015

Pizza bez wyrastania w 45 minut

   Kiedy zjadłem pierwszą pizzę nie pamiętam. Jednak wiem kiedy pierwszy raz podjąłem się przygotowania jej samemu. Było to dobrych 10 lat temu. Pamiętam, że strasznie długo czekaliśmy aż ciasto drożdżowe wyrośnie, a potem pizza wyrosła nam tak duża, że bardziej przypominała biszkopt z mięsno - warzywnymi dodatkami. Po tej próbie odpuściłem sobie na dobrych kilka lat próby stworzenia pizzy. Przełamałem się dopiero na studiach, kiedy wspólnie z Pati podjęliśmy się próby przyrządzenia włoskiego specjału. Niestety znowu nie była to udana próba. Tym razem składniki całkowicie zdominowały ciasto, które nie miało szans wyrosnąć.

8 listopada 2015

Płuca przedmuchane - relacja z City Trail Trójmiasto II

   Jeszcze jesienią wydawało się, że cykl City Trail będzie dla mnie numerem jeden w najbliższym czasie. Tyle tylko, że po drodze okazało się, że maraton w Berlinie wypadał całkiem nieźle i fajnie byłoby przygotować się do kolejnego biegu na królewskim dystansie. W międzyczasie podjąłem też decyzję o zmianie techniki biegu. A to wszystko sprawia, że ciężkie, mocne i szybkie treningi nie są w najbliższym czasie u mnie wskazane. 
   Co wcale nie oznacza, że nie należy od czasu do czasu przewietrzyć płuc. Takie wieczne klepanie kilometrów w spokojnym tempie, ewentualnie w II zakresie, choć dość przyjemne, to z czasem potrafi się znudzić. Fajnie jest raz na jakiś czas zostawić płuca na trasie. I właśnie z taką myślą postanowiłem wybrać się do TPK na drugi bieg City Trail Trójmiasto.

4 listopada 2015

"Powiedz mi jak wyglądały Twoje treningi zimą...

   ... a powiem Ci jakim jesteś biegaczem" - cytat zasłyszany lata temu, ale ciągle jakże aktualny. Szczególnie w obecnej porze roku. W momencie kiedy temperatura coraz częściej zbliża się ku zeru, a nocami zahacza nawet o minus.
   Biegać zaczynałem w 2011 roku, w połowie sierpnia. Zanim to bieganie w ogóle mi się spodobało, zanim w ogóle moje ciało zaczęło je akceptować, minęło kilka miesięcy. I tak oto pierwsze przyjemne treningi zaliczyłem dopiero zimową porą. Jaka była radość jak na Boże Narodzenie dostałem swój pierwszy zegarek z GPS. Pierwszy dzień świąt wypadał wtedy w niedzielę i od razu mogłem wypróbować sprzęt na długim wybieganiu. 

3 listopada 2015

Prezenty w środku jesieni

   W ostatnim tygodniu miałem niewiele czasu na bieganie. Niemniej udało mi się zrobić 5 treningów. Albo inaczej - udało mi się 5 razy wyjść pobiegać. Z tych pięciu biegów tylko w czasie jednego samotnie mierzyłem się z kilometrami. W pozostałych - zawsze mi ktoś towarzyszył. A nie wiem jak inni, ale ja biegając z kimś wolę po prostu wdać się w dyskusję niż skupiać na tętnie, tempie czy oddechu. Skoro mogę rozmawiać znaczy za szybko nie lecę.
   W sumie, w ostatnim tygodniu października pokonałem blisko 60 kilometrów. Z tego około 13 w butach bez jakiegokolwiek wsparcia. Systematycznie pilnowałem też rozciągania - minimum kilkanaście minut każdego (bez wyjątków!) dnia.
   Jednak od niedzieli znowu mam nieco więcej czasu. Jest więc spora szansa na kilka ciekawych treningów. Na pewno nie zabranie pływania, a i na rower pogoda jest jeszcze całkiem przyjemna.

29 października 2015

Biegowy eksperyment - zmiana techniki biegu

   Pod wpływem książki Gotowy do biegu dr. Starretta postanowiłem spróbować czegoś nowego. Czegoś, co mam nadzieję, sprawi że kontuzje będą mnie omijały szerokim łukiem. Albo przynajmniej ich nasilenie będzie nieco mniejsze niż w ostatnich miesiącach, a w zasadzie to nawet latach. Powoli zapominam kiedy ostatnio biegałem bez jakiegokolwiek uwierania czy pobolewania. I może bym się z tym pogodził i uznał, że skoro się ruszam to coś tam ma prawo boleć. Jednak po przeczytaniu tej książki postanowiłem spróbować wywrócić swoje bieganie do góry nogami. A nóż widelec przyniesie to jakiś pozytywny efekt?
   Dr Starrett zalecał, aby w czasie przechodzenia na bieganie ze śródstopia i jednocześnie w butach bez amortyzacji, zastosować metodę 10%. No więc planuję każdego tygodnia zwiększać dystans pokonywanych przeze mnie odcinków w płaskich butach o kolejne 10%.

25 października 2015

Półmaratoński debiut (z poślizgiem) na własnym podwórku - relacja z 2. AMBER EXPO Półmaraton Gdańsk

   Start w gdańskim półmaratonie zaplanowałem już we wrześniu. Wrześniu 2014... Zamierzałem wystartować już w pierwszej edycji imprezy. Miałem nawet pakiet. Niestety kontuzja mocno pokrzyżowała mi szyki. Plany na półmaraton w ukochanym Gdańsku musiały poczekać. No i czekały równo rok.
   O tym, że pobiegnę w Grodzie Neptuna wiedziałem już w momencie ogłoszenia, że odbędzie się druga edycja biegu. Plany na tę imprezę miałem dość ambitne. Zamierzałem nabiegać w końcu, po raz pierwszy od 2013 roku, wynik poniżej 90 minut.

24 października 2015

"Wszystko zaczęło się od porzucenia starych nawyków" - recenzja "Gotowy do biegu" dr. K. Starretta i T. J. Murphyego

   Jak dzisiaj pamiętam jak czytałem Urodzonych Biegaczy i jak bardzo zafascynowała mnie ta książka. Opowieść o legendarnym plemieniu biegaczy Tarahumara, o tym jak żyli i jak biegali. Dosłownie pochłaniałem kolejne strony. Wtedy po raz pierwszy nieco bardziej zagłębiłem się w temat biegania naturalnego. Po przeczytaniu jak ci ludzie dosłownie latali nad ziemią, w sandałach bądź na boso - sam miałem ochotę spróbować. Jednak wówczas na chęciach się skończyło. Czegoś zabrakło - miałem wówczas całkiem niezłe wyniki, wszelkie kontuzje omijały mnie szerokim łukiem. Ponadto Urodzeni Biegacze była dla mnie ciekawym dokumentem, a nie poradnikiem, który krok po kroku mnie poprowadzi do nowego, innego, naturalnego biegania. Takim poradnikiem okazała się książka Gotowy do biegu dr. Kellyego Starretta!

19 października 2015

JestĘ HARPAGANEM! - relacja 50. Ekstremalnego Biegu na Orientację HARPAGAN

   O Harpaganie słyszałem już od dawna, ale jakoś nigdy na poważnie nie rozważałem udziału w tej imprezie. Tym bardziej, że nie jest to typowo biegowa impreza. No i jeszcze to nawigowanie...
   Przeczytałem jednak jedną relację, potem kolejną, posłuchałem opisów wrażeń znajomych. Zacząłem się zastanawiać czy nie byłoby fajnie spróbować. Na wiosnę za późno się zorientowałem. Jednak jesienią byłem na bieżąco z terminami. Tyle tylko, że miałem w planach Westerplatte, później leciałem Berlin i jakoś tak nie byłem przekonany do tego Harpagana. No i pewnie kolejny raz bym odpuścił, gdyby nie Maciek Hewelt (dzięki Maciek za wszystko!). Od słowa do słowa i zapisałem się... Wcześniej tylko zadzwoniłem do Małej (siostra już od dawna czaiła się na nocne bieganie) i ustaliliśmy, że zapisujemy się na pieszą setkę. A więc zapadła decyzja - walczymy o tytuł HARPAGANA - ten przyznawany jest za ukończenie trasy mieszanej 150, rowerowej 200 i pieszej 100.

9 października 2015

Do trzech razy sztuka - test Salomon S-LAB Sense 4 Ultra

   Wyobraźcie sobie, że macie możliwość pobiegania w dowolnej parze butów. Możecie zażyczyć sobie markę i model jaką tylko chcecie. Brzmi ekstra, co nie? Ja właśnie taką możliwość miałem i w tym miejscu chciałbym za nią bardzo podziękować Milenie oraz portalowi Aktywnie Bardzo.
   Długo zastanawiałem się nad tym jakie buty wybrać, jednak ostatecznie zdecydowałem się na Salomon S-LAB Sense 4 Ultra. Potrzebowałem butów do biegania w terenie i pod tym względem Sense 4 pasowały jak ulał. Niemniej wszystko inne wskazywało, że... to nie będą buty dla mnie.

1 października 2015

Po raz trzeci i na pewno nie ostatni! - relacja z 42. BMW Berlin Marathon

   W 2013 roku, po swoim pierwszy starcie w berlińskim maratonie, postawiłem sobie pewien cel. Mianowicie - dołączenie do BMW BERLIN MARATHON Jubilee-Club. Głównym wymogiem jest ukończenie 10 berlińskich maratonów.
   We wrześniu 2014 roku zrobiłem drugi krok i jeszcze w tym samym roku zgłosiłem się do losowania pakietów na rok 2015. Niestety tym razem nie zostałem wylosowany i Jubilee Club oddalił się o minimum rok. I pewnie na tym skończyłaby się historia związana z 42. BMW Berlin Marathonem, gdyby nie Pati. Moja żona śledziła na bieżąco informacje od organizatorów i wyłapała informacje o możliwości wzięcia udziału w biegu zapisując się przez fundację charytatywną. Jeszcze tego samego dnia znalazłem się na liście startowej!
   Do Berlina ruszyliśmy w piątek rano. W związku z tym, że z Gdańska do stolicy Niemiec nie jest specjalnie daleko, po południu byliśmy już zameldowani w hostelu. Jeżeli chodzi o sam hostel to chyba najlepiej będzie przemilczeć tą kwestię :) Naprawdę trafialiśmy już na lepsze miejsca do spania w tym mieście.

19 września 2015

Zabawa z pałką - relacja z PKO Biegu Charytatywnego

   Prawdę mówiąc nie planowałem startu w tym biegu. Mało tego, jeszcze do niedawna, w ogóle o nim nie słyszałem. Będąc dwa tygodnie temu na Parkrunie dostałem od Darka propozycję dołączenia do zespołu. Zgodziłem się, ale skłamałbym gdybym napisał, że byłem jakoś mocno zajarany biegiem, w którym miałem trzaskać przez godzinę kółka na stadionie w 5-osobowej sztafecie. Nie wiedziałem nawet jak go wcisnąć w plan treningowy. Uznałem, że będzie to jedynie dodatek do normalnego treningu, który zrobię wcześniej.

16 września 2015

Interwały po raz trzeci... i na pewno nie ostatni

   Mimo, że dzisiaj środa to wcale nie było to takie pewne, że wybiorę się na stadion, żeby znowu trzaskać kilometrówki. Powodów (czytaj - wymówek) miałem w brud. Przede wszystkim od sobotnich zawodów nie miałem nawet jednego dnia bez biegania. Ponadto wszystkie biegi to były bardziej ambitne treningi niż klepanie spokojnych kilometrów. No i w dodatku do Berlina zostało 10 dni, więc należałoby złapać trochę świeżości.
   Czy to nie są wystarczające argumenty, aby zostać w domu albo machnąć jedynie luźną dyszkę? Otóż nie są! Objętość treningowa i tak jest stosunkowo niewielka. Gdy walczyłem, skutecznie zresztą, o życiówkę w ostatnich tygodniach przed startem klepałem po 90-100 kilometrów (nie licząc ostatniego tygodnia). Teraz macham po 60-100, więc nie ma mowy, abym był przemęczony. Tym bardziej, że fizycznie też się nie przemęczam między treningami.

15 września 2015

Tempo maratońskie - trening dawno zapomniany i nie do końca udany

Wyniki z ostatniej piątki pokazują, że jest dobrze...
   Po sobotnich zawodach, w niedzielę zrobiłem lekkie rozbieganie z siostrą. Wspólnie przemierzyliśmy 18 kilometrów z Pępowa do Gdańska przez cały czas dyskutując. Można więc śmiało rzec, że tempo było konwersacyjne.
   O wiele mniej konwersacyjnie było w sobotę kiedy napierałem niemal 12 kilometrów pod górę w średnim tempie 4:50/km. Może się wydawać, że nie jest to specjalnie wymagająca prędkość. Jednak zapewniam wszystkich, że trasa Brama Wyżynna - Kokoszki, przez ulicę Kartuską, potrafi naprawdę zmęczyć.

14 września 2015

Podium w debiucie - relacja z 53. Biegu Westerplatte

   Bieg Westerplatte - najstarsza impreza biegowa w Polsce, organizowana w Gdańsku od ponad pięćdziesięciu lat. Historyczna trasa biegu wiedzie od Pomnika Obrońców Wybrzeża znajdującego się na Westerplatte do Fontanny Neptuna w Śródmieściu. Niemniej od dwóch lat, z powodu remontów drogowych meta biegu zlokalizowana jest w tym samym miejscu co start. 
   I właśnie od owych dwóch lat startuję w tej imprezie. Mimo, że jest to bieg w Gdańsku, a więc na miejscu to nigdy nie odpowiadał mi termin biegu. Rzadko kiedy spędzałem wrzesień na północy. Jednak przed rokiem się udało - zadebiutowałem na Westerplatte. Zadebiutowałem i bardzo mi się ten bieg spodobał. Organizacyjnie ciężko było się do czegoś przyczepić... poza długością trasy. Jednak w tym roku organizatorzy zapowiedzieli, że trasa będzie atestowana. Nie trzeba więc było się obawiać "niespodzianki" jak przed rokiem.

9 września 2015

W przededniu 53. Biegu Westerplatte

   Już za niecałe 3 dni stanę na starcie 53. Biegu Westerplatte. Jeszcze niedawno zamierzałem potraktować tą dychę jedynie jako sprawdzian przed maratonem. Jednak im bliżej biegu tym bardziej zmienia się moje podejście. Nakręcam się z każdym kolejnym dniem. Zamierzam powalczyć o Season Best, a więc pobiec poniżej 42 minut i 1 sekundy. Taki czas uzyskałem w maju w Koszalinie podczas Biegu Wenedów i jestem w 100% pewien, że obecnie jestem w lepszej formie.

6 września 2015

Mocne przetarcie przed startem sezonu - relacja ze 186. Parkrun Gdańsk

   Oj dawno nie zaglądałem do Parku Reagana w sobotnie poranki. Jakoś tak się wszystko układało, że zawsze miałem inne plany. A to trening w lesie, a to zwiedzanie Kaszub, a to wyjazd na zawody. Jednak 5. września 2015 to była data zarezerwowana specjalnie na Parkrun Gdańsk. Wiedziałem, że organizatorzy będą chcieli pobić rekord frekwencji i chciałem wziąć w tym udział.
   W ostatnim czasie pomyślałem, że skoro już będę startował to może warto by było sprawdzić się przed 53. Biegiem Westerplatte. Gdyż chyba to właśnie start na dystansie 10 kilometrów będzie dla mnie startem sezonu. To w związku z tym biegiem czuję delikatny dreszczyk emocji. Tam, pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża, chciałbym dać z siebie wszystko i jak najkorzystniej się zaprezentować. Na myślenie o Berlinie przyjdzie czas później.

29 sierpnia 2015

Mój maratoński debiut, czyli bardzo zaległa relacja z 34. PZU Maratonu Warszawskiego

   Już za miesiąc odbędzie się kolejna edycja Maratonu Warszawskiego. Tego samego, na którym debiutowałem przed trzema laty. To właśnie na mecie tego biegu zostałem maratończykiem. I to właśnie na płycie Stadionu Narodowego usłyszałem pamiętne "TAK" od mojej małżonki.
   No i właśnie - mimo, że tak wiele pozytywnych wspomnień wiąże się z tym biegiem, to (o ile dobrze pamiętam) nigdy nie napisałem relacji z 34. PZU Maratonu Warszawskiego. Owszem - wspominałem i opowiadałem kilkukrotnie o tym biegu, ale relacji nie napisałem. A to już chyba ostatnia szansa, póki jeszcze coś pamiętam :)

26 sierpnia 2015

Pożegnanie najlepsze z możliwych- relacja z #5 Leśnej Piątki 2015

fot. biegnijmy.pl
   Leśna Piątka... kiedyś w ogóle nie słyszałem o takiej imprezie, później chciałem w niej wystartować ale przez kilka miesięcy nie mogłem się zebrać, a jak już w końcu pobiegłem to od razu w edycji ULTRA. Wspólnie z Michałem, Mateuszem i Wiktorem pokonaliśmy w sumie trasę Leśnej Piątki 20-krotnie.
   W ubiegłym tygodniu w końcu postanowiłem, że wystartuję w normalnej edycji, czyli zmierzę się z jedną, 5-kilometrową pętelką. To miał być mój ostatni bieg w Koszalinie, przed powrotem do Gdańska. Jakie postawiłem sobie cele? Przede wszystkim poprawić najlepszy czas z edycji ULTRA. Wtedy pierwszą (i najszybszą zarazem) piątkę poleciałem w 21:06.
   Start biegu przewidziano na godzinę 19:00. Była więc szansa, że nie ugotujemy się. I faktycznie - pogoda była znośna, o niebo lepsza od tej sprzed kilku godzin. 
   W okolicach startu zameldowałem się na około 30 minut przed biegiem. Na miejscu była już cała masa biegaczy. Jak się później okazało - pobiegło nas 660 osób. W tłumie odnalazłem również znajome twarze.

17 sierpnia 2015

Ciekawy, bogaty w kilometry tydzień i weekendowe retrospekcje

   Wczorajszym treningiem zakończyłem jeden z bardziej pracowitych tygodni w tym roku. Tydzień obfity w kilometry. Mimo, że pogoda nie do końca sprzyja jakimkolwiek aktywnościom, może poza pływaniem, udało się pokonać 181 kilometrów oraz 158 metrów. Na ten dystans złożyło się 5 treningów biegowych (nieco ponad 105 kilometrów) oraz 1 trening rowerowy (niecałe 76 kilometrów). 
   Cieszy kolejna setka biegowa. A jeszcze bardziej cieszy fakt, że udało się w ramach tej setki zrobić kilka ciekawych treningów. 
   W środę przebiegłem 17 kilometrów w II zakresie. Dzień później wszedłem na tartan i machnąłem kilka przebieżek. Nie zaniedbałem także treningów sprawnościowych. Udało mi się, zgodnie z planem, dwukrotnie zmobilizować do pompek, brzuszków i innych wygibasów pozornie nie mających wiele wspólnego z bieganiem.

15 sierpnia 2015

Rodzicu - daj przykład swojemu dziecku!

   Kilka dni temu przeczytałem artykuł Newsweek'a odnośnie problemu Polaków z wagą - Polska tyje na potęgę. Przeczytałem, i choć zdawałem sobie sprawę, że problem jest, naprawdę się przeraziłem. Nie wiedziałem, że jest on TAK wielki. Bo jak inaczej skomentować fakt, że ponad połowa z nas ma nadwagę, a więcej niż co czwarta osoba jest otyła?
   Ale to co najgorsze, to wysoki procent (22%) dzieci, które zmagają się z problemami z nadwagą i otyłością. Specjaliści twierdzą, że w Polsce obecne pokolenie dzieciaków będzie pierwszym, które będzie żyło krócej niż swoi rodzice. Dramat.

13 sierpnia 2015

"Jesteś lepszy, niż Ci się zdaje" - recenzja "50 maratonów w 50 dni" D. Karnazesa & M. Fitzgeralda

   Kiedy zobaczyłem tytuł książki pomyślałem, że mam przed sobą 50 relacji z 50 maratonów. Ot coś takiego co sam często piszę po różnych treningach. Kilka słów o tym jak było na poszczególnych kilometrach, jakie było tempo, co się działo i jak wyglądała przestrzeń wokół. Tak naprawdę nic specjalnego. I to chyba przesądziło o tym, że mając do wyboru trzy książki - "50 maratonów w 50 dni" zostawiłem sobie na koniec. No i po raz kolejny okazało się, że nie warto oceniać książki po okładce!

9 sierpnia 2015

Lepsza połówka w lesie niż maraton na asfalcie (?)

   Choć moim celem jest przygotowanie się do maratonu w Berlinie to od blisko miesiąca nie zrobiłem długiego wybiegania na asfalcie. Nie to, żebym nie miał czasu. Nie jest to też kwestia ochoty. Po prostu ostatnio wolę spędzać niedziele... w lesie. Na pewno jest to w jakimś sensie spowodowane nowymi butami, stworzonymi do biegania właśnie w takich warunkach. Jednak tak jak każde tak i te - same nie biegają. Stęskniłem się za górkami, podbiegami, zbiegami, przeskakiwaniem nad korzeniami i intuicyjnym wyszukiwaniem dobrego podłoża. Stąd też nie powinna dziwić moja decyzja o tym, że dzisiaj również pobiegam w lesie.

8 sierpnia 2015

Witamy w piekle... biegowym piekle!

   Długo lato kazało nam na siebie czekać. Owszem mieliśmy kilka ciepłych, a nawet gorących, dni, takich jak chociażby weekend, gdy startowałem w Kretowinach i Przodkowie. Jednak w gruncie rzeczy ten, kto zdecydował się na lipcowy wypoczynek nad polskim morzem ma prawo czuć lekkie zawód. Niemniej jest szansa, że sierpniowy urlopowicze będą się smażyć w Polsce niczym w ciepłych krajach. Jeżeli ktoś lubi, no i ma możliwość, smażyć się na słońcu to od kilku dni ma ku temu mnóstwo okazji. Po cichu liczyłem, że fala upałów skończy się, jak poprzednio, po 2-3 dniach. Ale nie! Od tygodnia mamy drugą Hiszpanię. A takie temperatury niekoniecznie sprzyjają bieganiu....

2 sierpnia 2015

Nowe buty, nowe moce i kolejne rachunki do wyrównania

   Często mówimy, że kobiety niezależnie od tego ile mają torebek i butów - zawsze chcą kolejnych. I z nami, biegaczami, jest bardzo podobnie. Może niezbyt pociągają nas torebki, za to buty... Niezależnie ile par butów byśmy nie mieli - zawsze chcielibyśmy kolejną parę. Jestem tego najlepszym przykładem :) Mimo, że mam butów do biegania naprawdę sporo (tylko tych, których aktualnie używam jest około 7 par) to ciągle z ciekawością przeglądam najnowsze kolekcje.

31 lipca 2015

Pasja do biegania - jak jej nie stracić

    Po książkę "50 maratonów w 50 dni" Deana Karnazesa sięgnąłem jak po kolejną ciekawą lekturą opowiadającą o przygodach, przeżyciach i dokonaniach znanego ultramaratończyka. I faktycznie - znalazłem w niej te wszystkie rzeczy. Są tam historie związane z przedsięwzięciem Endurance 50, są opowieści o innych biegach. Niewątpliwie jest ciekawie. Jednak to nie wszystko! W książce Deana jest też mnóstwo interesujących, pożytecznych informacji i to nie tylko dla ultrasów. W tym poście chciałbym się skupić na jednej rzeczy, o której pisze Karnazes, a o której sam ostatnio sporo myślałem - motywacji do biegania.

26 lipca 2015

Wschód słońca na biegowym szlaku

   Do tej pory tylko raz zdarzyło mi się spędzić na biegowej trasie całą noc. Bywało, że zaczynałem bieg za dnia i kończyłem w nocy. Zdarzało się, że wychodziłem pobiegać przed wschodem słońca, a wracałem za dnia. Jednak tylko podczas ultramaratonu Szczecin - Kołobrzeg miałem okazję w trakcie biegu podziwiać zarówno zachód jak i wschód słońca. Później parokrotnie robiłem do tego podchody, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. 
   W ostatni weekend postanowiłem spróbować ponownie. Okoliczności ku temu były wyjątkowo sprzyjające. Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Napisał do mnie znajomy, czy nie pomógłbym w piątek w oznaczaniu trasy Trójmiejskiego Ultra Trail'a, który miał się odbyć w sobotę.  Niestety musiałem odmówić, bo zbyt późno wracałem do Gdańska. Wspólnie jednak uznaliśmy, że pomogę w inny sposób - jako wolontariusz.

18 lipca 2015

Spontaniczny maraton wokół Jeziora Jamno

   Już od dłuższego czasu to za mną chodziło. Miałem ogromną ochotę zrobić coś spontanicznego. Olać plany treningowe, olać dzienniczek, w nosie mieć tempa, tętna - po prostu zrobić coś co sprawi mi frajdę. Chciałem cieszyć się biegiem.
   Jeszcze we wtorek nie wiedziałem, że za dwa dni pokonam maraton. Za to w czasie treningu rozmawiałem o maratonie z kolegami. No i właśnie - usłyszałem, że "maraton jest szkodliwy dla organizmu". Wtedy już zaświeciła mi się lampka. 
   W środę miałem sporo innych zajęć i przebiegłem jedynie 4-5 kilometrów. To był kolejny bodziec, aby w końcu zrealizować swoje plany i polatać nieco więcej niż na co dzień.

13 lipca 2015

Wycieczka biegowa w starym, dobrym stylu

   Czasami zastanawiam się jaki trening zrobić w poniedziałek, wtorek, środę czy jakikolwiek inny dzień. Czasami rozważam nawet całkowite odpuszczenie biegania. Jest jednak jeden dzień w tygodniu, w który nie zastanawiam się czy mam coś robić i co to ma być. Mowa oczywiście o niedzieli i długim wybieganiu. Wycieczka biegowa pasuje do tego dnia jak płomień do zapalniczki.
   No właśnie - niby ciężko sobie wyobrazić niedzielę bez konkretnego rozbiegania, a w moim dzienniczku takich niedziel cała masa. Po raz ostatni machnąłem na treningu 30+ w maju! Nie podobał mi się taki stan rzeczy. Oj nie podobało mi się to i to bardzo. Mimo, że w piątek konkretnie pobiegałem po TPK, a w sobotę zaliczyłem fajny bieg po Kaszubach, nie mogłem odpuścić niedzieli. Jeszcze w środę rozpisałem sobie plan na najbliższe dni, w którym pod hasłem Niedziela widniało 30+. Zatem nie miałem wyjścia. Można oszukać każdego. Ale oszukanie samego siebie jest raczej niewykonalne.

12 lipca 2015

"To świetny trening dla psychiki" - recenzja "Ultranastawienia" T. Macy & J. Hanc

   "To świetny trening dla psychiki"... "To świetny trening dla psychiki"... "To świetny trening dla psychiki"... Od czasu gdy pierwszy raz przeczytałem to zdanie, stosowałem je jako mantrę za każdym razem kiedy miałem kryzys. Nieważne, czy w środku nocy jechałem rowerem krajową szóstką, czy biegłem przez trójmiejskie lasy - jak tylko dopadał mnie kryzys w mojej głowie pojawiały się słowa "to świetny trening dla psychiki". I wiecie co? Pomagało!
   Ten świetny trening dla psychiki stanowi pierwszą z ośmiu zasad Ultranastawienia, o którym traktuje Travis Macy w swojej książce. 

10 lipca 2015

Nowość rodem z USA - test Skechers GORun Strada

   Jeszcze do niedawna niewiele wiedziałem o marce Skechers. Ot spotkałem się z nią może w kilku postach na forach biegowych, a i to raczej w "egzotycznych" tematach. Dopiero kiedy otworzyłem pudełko z moimi Skechers GORun Strada, pogłębiłem wiedzę. Okazało się, że choć w Polsce firma nie jest bardzo znana, to za oceanem sprawa wygląda zupełnie inaczej. Zresztą nie ma co się dziwić - amerykańska firma, z amerykańska twarzą w postaci Meba Keflezighiego, i sukcesy takie jak chociażby zwycięstwo w maratonie w Bostonie w 2014 roku.
   Lubię eksperymentować i kiedy to wszystko przeczytałem miałem jeszcze większą ochotę wybrać się na pierwszy trening w Skechersach!

7 lipca 2015

"Marzenie się spełniło" - relacja Moniki z XVII Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie

   Do biegu w Kretowinach zaczęłam przygotowania w maju, miał to być ten bieg, w którym pokażę swoją formę, dam z siebie wszystko. Plany niestety pokrzyżowała kontuzja, która pojawiła się już w połowie maja. Zrobiło się na tyle poważnie, że jeszcze w sobotę nie miałam pewności czy wystartuję. Jednak następnego dnia rano, kiedy siedziałam w samochodzie byłam pewna, że przyodzieję swoje różowe torpedy i stanę na starcie XVII Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie. 
   Od ubiegłorocznej edycji należymy z Michałem do drużyny Finisz Morąg, więc chociażby ze względu na tę rocznicę wręcz musiałam pobiec. A ponadto rodzice przyjechali z nami do Kretowin, do tego tata wsiadł na rower i miał nam towarzyszyć. Tak więc kiedy wybiła godzina 10, inaczej być nie mogło, uruchamiam swojego Gramina i zaczyna się przygoda!
   Początek biegu traktuję bardzo ostrożnie, nie jestem pewna reakcji mojego kolana, ono na szczęście nie protestuje. Pamiętam trasę z tamtego roku, więc mniej więcej wiem, czego się spodziewać. 

"Daj z siebie wszystko, ziomek cel jest tak blisko" - relacja z IV Ćwierćmaratonu Szwajcarii Kaszubskiej w Przodkowie

   Kaszuby Biegają? Ćwierćmaraton w Przodkowie? Co ja tu w ogóle robię?! Naprawdę takie myśli przeleciały mi przez głowę w drodze na bieg. Bo faktycznie nie było w tym wszystkim żadnej logiki. Ja nie miałem prawa biec tego dnia w Przodkowie. Ale pobiegłem...
   Sobotni bieg wokół Narie zmęczył mnie mniej niż myślałem, że mnie zmęczy. To chyba przez to, ze tak szybko musieliśmy uciekać z After Perły. Pewnie gdybyśmy zostali dłużej nie rozważałbym jakiejkolwiek aktywności w niedzielę. Jednak nie zostaliśmy i naprawdę miałem ochotę wyjść z domu i nieco się poruszać.

5 lipca 2015

Nie samym czasem biegacz z żyje - relacja z XVII Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie

   Pierwszy weekend lipca już tradycyjnie był zarezerwowany na bieganie wokół Jeziora Narie. Przed dwoma laty jechałem w nieznane, zachęcany komentarzami Sebastiana (Nie taki diabeł straszny - XV Bieg o Kryształową Perłę Jeziora Narie). Od tamtego czasu nie wyobrażam sobie, aby nie pojawić się w Kretowinach! W końcu gdzieś muszę zdobywać perły dla mojej Ukochanej :)

30 czerwca 2015

"To świetny trening dla psychiki" - czyli relacja z ULTRA weekendu

   W miniony weekend działo się naprawdę wiele. Była okazja pobiegać. Była okazja, aby popedałować. Długo zastanawiałem się czy napisać jedną czy dwie relacje. Jednak podzielenie tego na część biegową i rowerową zamazałoby obraz całości. Zresztą w rzeczywistości też nie było to specjalnie podzielone... Ale po kolei.
   Już od dawna wiedziałem, że ten weekend będzie wyjątkowy. Miałem spróbować czegoś nowego. Czegoś z czym do tej pory nie miałem do czynienia. Zamierzałem wystartować w Leśnej Piątce ULTRA i zmierzyć się z dystansem 100 kilometrów na 5-kilometrowej trasie. Tyle, że nie sam, a z trzema kolegami. Po raz pierwszy, od czasu gdy zacząłem biegać, miałem pobiec w sztafecie. 

24 czerwca 2015

Powrót na biegowe ścieżki - szesnaście kilometrów w letnim deszczu!

   W niedzielę, 14. czerwca, zaliczyłem swój ostatni start w zawodach biegowych. Piętnaście kilometrów po lesie przyznać muszę, że dało mi w kość, ale bez przesady, żadnej (nowej) kontuzji nie odniosłem. Naprawdę nie spodziewałem się, że na kolejny bieg przyjdzie mi tak długo czekać. 
   Zgodnie z planem miałem pobiegać we wtorek. Tymczasem, gdy tylko ruszyłem pojawił się silny ból w okolicach biodra/pośladka. Walczyłem ze sobą przez 4 kilometry. Dalej nie miało to sensu - spasowałem i siadłem na rower, a trasę dokończyła za mnie Mała. 

23 czerwca 2015

Rower - idealny substytut biegania

   Tak naprawdę nigdy nie byłem specjalny fanem dwóch kółek. Ok - od czasu do czasu traktowałem go jako alternatywny środek lokomocji. Kiedyś jeździłem nim na treningi piłki nożnej. Później zdarzało mi się dojeżdżać na wykłady na dwóch kółkach. Miałem też okres, na początku swojej przygody z bieganiem, że w dni wolne, aby nie siedzieć w domu, siadałem na rower i pedałowałem ile sił w nogach. Tyle tylko, że nie sprawiało mi to specjalnej frajdy. Robiłem to bardziej dla uspokojenia sumienia.
   W tym roku coś się zmieniło. Co raz częściej zacząłem wskakiwać na rower "bez powodu". W zimie parokrotnie wybrałem się na treningi rowerowe z kolegami, triathlonistami. Było fajnie - góra, dół, ciągłe napieranie, kilka wywrotek, dużo śmiechu. Taka wycieczka biegowa - tylko, że na rowerze. 

15 czerwca 2015

Zwycięstwo rodzi się w bólu - relacja z IV Ostródzkiego Półmaratonu św. Jerzego

   Każde zawody w tym sezonie traktuję jako wielkie wydarzenie. Wynika to z faktu, iż weekendami pracuję i naprawdę rzadko udaje mi się gdzieś wystartować. Wyjazd do Ostródy na IV Półmaraton św. Jerzego to też oczywiście nie lada gratka  
   Pobudka o 4:10, pociąg o 5:30, w Ostródzie melduję się chwilę przed godziną 8. O tej porze biuro zawodów świeci pustkami, więc w ciągu kilkunastu sekund odbieram pakiet i idę posiedzieć przy jeziorze. Prognoza tego dnia się nie sprawdza, zamiast zapowiadanych upałów jest wietrznie i pochmurno. 

Kros pełną gębą - relacja z IV Biegu po Rybę

   Pierwszy raz od jakiegoś czasu podchodziłem do zawodów bez żadnej presji. Nie miałem nawet małego parcia na wynik. Wiedziałem, że to co miałem zrobić zrobiłem 24 godziny wcześniej na GP Zaspy. Dzisiaj chciałem jedynie zaliczyć dobry, mocny bieg po górkach. Trochę się sponiewierać, ale bez żadnego napinania się na wynik. Zresztą i tak ciężko kontrolowałoby się tempo biegając w terenie. 
   Dzisiaj ponownie jak dzień wcześniej - czekało mnie nie lada zaskoczenie. Otóż ponownie nie sprawdziłem trasy i raz jeszcze okazało się, że jest ona inna niż zakładałem. W innym miejscu było też zlokalizowane biuro zawodów, które mieścić się miało na terenie CH Matarnia.

13 czerwca 2015

Przez piekło do nieba - relacja z GP Dzielnic Gdańska - Zaspa

   Starty na czerwiec miałem zaplanowane już od dość dawna. W planie był Bieg po rybę (14.06), czyli 15 kilometrów mocnego krosu oraz Leśna Piątka ULTRA (27.06). Choć nazwa "ultra" może być nieco myląca. Dystans do pokonania faktycznie ma wynosić aż 100 kilometrów, ale nie będę musiał się z nim mierzyć w pojedynkę, a z trzema kolegami. Niemniej będzie to również bieg w terenie. 
   I tak kiedy już wszystko było dopięte na ostatni guzik, wymyśliłem sobie start w GP Dzielnic Gdańska na Zaspie. Głównym powodem był fakt, że trasa biegu prowadzić miała pod moim blokiem (a przynajmniej tak mi się wydawało). I po prostu głupio by mi było siedzieć w domu, kiedy wokół wszyscy biegają. Ponadto po sprawdzeniu się, w Koszalinie, na dystansie 10 kilometrów, chciałem zobaczyć na co mnie stać na trasie o połowie krótszej. A więc uderzyłem parokrotnie w klawiaturę i voilà - jestem na liście startowej.

"Oglądałam swoje czerwone ręce i ramiona, czułam ból, próbowałam sobie przypomnieć, jak się rozpoznaje udar słoneczny" - recenzja książki "Szczęśliwi biegają ULTRA"

   O książce napisanej przez Magdę Ostrowską - Dołęgowską i Krzyśka Dołęgowskiego słyszałem bardzo dużo dobrego jeszcze za nim do mnie dotarła. Znajomi mówili, że przeczytali ją jednym tchem. Lubię czytać książki o tematyce biegowej, a bieganie po górach oraz biegi dłuższe niż maraton to coś, co mnie gdzieś głęboko pociąga. Choć póki co poznaję tę działkę biegania głównie z czysto teoretycznej strony. Książka "Szczęśliwi biegają ULTRA" miała być kolejną wyprawą w świat wielogodzinnych biegów, górskich wypraw, kryzysów, upadków i spektakularnych zmartwychwstań. Jak tylko kurier przywiózł mi egzemplarz - od razu zabrałem się za lekturę...