Na skróty

20 maja 2021

Dzień konia!

Fot. Michał Bogdziewicz
   Nie będę ukrywał, że po tygodniowej przerwie, czekałem na środowe Żuławy bardziej niż na weekendową szosę. Szczególnie, że po ostatnim razie miałem "rachunki do wyrównania". Już wówczas wracając do domu postanowiłem, że będę dokręcał całość nawet jak miałbym to robić na solo.

   Rano jadąc autem czułem, że to może być ciężka jazda. Zdecydowanie za krótki sen, wieczorna joga i nie najlżejsze treningi od początku tygodnia sprawiły, że świeżości nie było we mnie ani odrobiny. I jeszcze te zakwasy... Skręcając rower zastanawiałem się tylko jak długo uda mi się utrzymać koło. A peletonik był naprawdę zacny. Mocnych koni nie brakowało, a i ilość była całkiem pokaźna.

   Punktualnie około 7:30 nastąpił odjazd ze stacji Orlen Koszwały. Pierwsze obroty korbą i.... coś dziwnego - czuję się naprawdę nieźle. Pierwsza myśl - miłe złego początki :) No nic, jeszcze ostatnie gadki, skręt w lewo i zaczynamy pracę.

5 maja 2021

Wietrzne Żuławskie Pendolino

fot. Michał Bogdziewicz

   Od kilku tygodni środowy poranek kojarzy mi się równie mocno z Żuławami jak ten zimowy, sobotni z Gravelondo. Oczywiście środa to nie sobota i trzeba wykazać się nieco wyższą kombinatoryką, żeby móc pojawić się na Orlenie. Niemniej jak tylko mogę - wykorzystuję każdą taką możliwość. Co mną kieruje, żeby zrywać się skoro świt i w totalnej "piździawie" (do tej pory jeszcze na inną pogodę nie trafiłem :) ) gnać z rowerem kilkadziesiąt kilometrów, by przez chwilę pokręcić? Otóż zasada, którą poznałem już podczas biegania - chcesz być lepszy, trenuj z lepszymi. Nie ma innej drogi, a na Żuławach nie ma przypadkowych ludzi. Każdy jeden dysponuje mocną nogą. Ktoś może powiedzieć, że mógłbym pojechać do Chwaszczyna i ścigać się z równie mocnymi zawodnikami. Jasne, tylko tutaj jest słowo klucz - w Chwaszczynie mogę się ścigać, a na Żuławach mogę trenować. I to trenować pod fachowym okiem Michała, który na bieżąco eliminuje błędy i kontroluje to co dzieje się w grupie.

   Jednak kończmy już z tymi przydługim wstępem, bo dzisiaj chciałem kilka zdań odnośnie dzisiejszej jazdy. Prawdę mówiąc nie nastawiałem się, że będzie specjalnie łatwo. Tam nigdy nie jest łatwo (przynajmniej dla mnie). Aczkolwiek wielkiego umierania też nie brałem pod uwagę. I to chyba był błąd.