Na skróty

27 maja 2019

W końcu dotarłem do Chwaszczyna na kultowe RONDO

   Jak tylko przed rokiem zacząłem interesować się rowerem natknąłem się na informacje o ustawkach na rondzie w Chwaszczynie. Pamiętam, że jak tylko zacząłem się wciągać z kolarstwo chciałem się od razu tam wybrać. Jednak na początku zawsze coś mi wypadało, a później po rozmowach ze znajomymi, którzy tam byli oraz po sprawdzeniu Stravy pomyślałem, że póki co to chyba nie jest dla mnie miejsce. Niespecjalnie interesował mnie wspólny dojazd do fotoradaru w Tuchomiu. To nie Gravelondo, że jak odpadnę z jednej grupy to dojadę z kolejną. Rondo to trening w formie wyścigu. W dodatku pojawia się tam cała lokalna śmietanka. Postanowiłem, że plany pojawienia się w Chwaszczynie odłożę na jakiś czas.
   Prawdę mówiąc wcale nie planowałem wybrania się do Chwaszczyna w ostatnią sobotę. Chciałem polatać po Kaszubach z Sylwkiem, ale niestety - praca. Chłopaki ze Startu Kartuzy też mieli inne plany, a dystans 130 kilometrów z Grzebykiem niespecjalnie mi się widział. No więc jak wyczerpały się wszystkie inne możliwości, w sobotę rano zdecydowałem się jednak na Chwaszczyno. Ponad rok czasu to odkładałem - wystarczy. 

26 maja 2019

Próba możliwości - relacja z Cyklo Gniewino 2019

   Początkowo miałem tą relację połączyć z relacją z Cyklo Krokowa, której wciąż nie napisałem. W końcu oba były rozgrywane niemalże w tym samym miejscu, w odstępie zaledwie tygodnia. Jednak te wyścigi tak bardzo się od siebie różniły, tak skrajnie inne emocje mną targały na obu, że po prostu nie wypada tego wszystkiego wrzucać do jednego wora. Krokowa musi poczekać, a dzisiaj opowiem Wam jak to było z tym Gniewinem.
   Tydzień wcześniej podjazd pod Sobieńczyce był zapowiadany jako typowy eliminator i weryfikator formy - długi i trudny. W Gniewinie zaś miał czekać podjazd również trudny, ale za to krótszy. Mi osobiście Sobieńczyce całkiem przypadły do gustu, dlatego za cholerę nie spodziewałem się, że Gniewino okaże się tak trudne! Jednak po kolei.
   W tym roku już niemal tradycją staje się, że na zawody jeździmy w trójkę - z Moniką i Mieszkiem, dziewczyny trzymają kciuki w domu. W dodatku zabieramy też dwa rowery - jak tato jeździ Młody szlifuje formę pod czujnym okiem cioci Moni.

13 maja 2019

Sztywność i wszechstronność w przystępnej cenie - test kół karbonowych VINCI Rapid

   Już nie tylko za oceanem możemy obserwować boom na zdrowe życie. Także u nas, nad Wisłą, ludzie coraz chętniej dbają o to co jedzą, częściej się ruszają, uprawiają sport. Oblężenie przeżywają imprezy biegowe a także kolarskie. Chciałbym napisać, że w górę idzie też poziom sportowy, ale to nie zawsze prawda. Jednak na pewno sytuacja sprzętowa się poprawia. Dzisiaj nawet w amatorskim peletonie nie brakuje rowerów, których wartość odpowiada wartości niezłego auta. Karbonowe ramy? Naturalnie. Elektroniczne grupy osprzętu? Jak najbardziej. Karbonowe koła? Nie inaczej. I to właśnie o tych ostatnich chciałbym napisać kilka zdań.