Od 14. lutego i Walentynek minęło już trochę czasu. Podobnie jak od Walentynkowego ParkRun Gdańsk, który odbył się dzień później. Jednak z powodu wyjazdu za granicę, nie miałem możliwości wrzucenia fotorelacji z tego biegu wcześniej. Mam nadzieję, że mimo iż mocno spóźniona, to przypadnie Wam do gustu i każdy z uczestników tego biegu bez problemu znajdzie się na zdjęciach.
29 marca 2014
16 marca 2014
Treningi - zawieszone. Bieganie - niekoniecznie...
Od ostatniego treningu minęło już 7 dni. Nieudanej, czwartkowej próby, rzecz jasna, nie liczę. Tyle czasu narzekałem, że nie mam w czym biegać. A teraz kiedy w końcu doszły do mnie nowe buty - współpracy odmówił organizm. Aż chciałoby się krzyknąć - jak nie urok to... Ale co tam - nie takie problemy się pokonywało.
Jednak pozwólcie, że wyjaśnię co miałem na myśli pisząc tytuł tego posta. A więc nie trenuję. Do czasu wizyty w gabinecie lekarskim i wysłuchania diagnozy - moje treningi będą zawieszone. Kiedy dowiem się co mi dolega, jak się z tym uporać określę dokładnie swoje cele i zacznę przygotowania.
Nie biegam od tygodnia i od takiego samego czasu nie faszeruję się lekami przeciwbólowymi. I jest nie najgorzej. Chodzenie nie powoduje problemów, a i podbiec po to czy po tamto mogę bez grymasów.
14 marca 2014
Czasami trzeba zrobić krok w tył
Jeżeli powiedzenie - miłe są złego początki, działa również w drugą stronę i początki miłego są złe - to to mogą być moje najlepsze dotychczas buty :) |
... aby później móc pobiec do przodu! Chyba w końcu zaakceptowałem prawdę płynącą z tego, nieco zmodyfikowanego przeze mnie, powiedzenia.
Jakoś w grudniu naciągnąłem sobie mięsień łydki w lewej nodze. Nie było to nic groźnego i szybko minęło. Zapoczątkowało za to inny problem - prawe biodro. Na początku wydawało mi się to również błahostką. Jednak od tamtej pory minęły już blisko 3 miesiące, a owa "błahostka" nie minęła. Raz jest lepiej, raz gorzej. Od początku problemów z biodrem zjadłem już tyle leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych, że w końcu stwierdziłem, że to nie ma sensu.
10 marca 2014
Trening we dwoje - jedyny taki!
To już czwarte moje podejście do rozpoczęcia relacji z tego treningu. Co napiszę jakieś zdanie, to je usuwam i zaczynam od nowa. A wszystko przez to, że chciałbym, aby te "kilka" wersów, opisujących ten bieg, choć w części oddało jego urok. Tak, urok - bo to był niesamowity trening, wyjątkowy, magiczny, jedyny taki, po prostu cudowny!
Już od co najmniej kilkunastu dni byłem podniecony myślą o zbliżającej się niedzieli i wycieczce biegowej. Samo długie wybieganie nie wzbudzało większych emocji, jednak tym razem to miał być bieg we dwoje. Bieg z Moją Pati. Nasz pierwszy, taki rowerowo - biegowy trening od wakacji. Szkoda, że w Polsce nie ma warunków, aby w ten sposób spędzać niedzielę. Może kiedyś się to zmieni - oby.
7 marca 2014
Wiosna 2014 - NFZ maraton?
Powoli zaczyna do mnie docierać, że z pierwszej części sezonu 2014 będę musiał zrezygnować (prawdopodobnie wezmę udział jedynie w dwóch biegach, na które jestem zapisany). Już niedługo zaczynają się pierwsze starty, a ja tymczasem nie zrealizowałem ani jednego treningu interwałowego. Nie biegałem też w tempie progowym czy maratońskim. I nie dlatego, że nie chciałem. Nie ma sensu bieganie mocnych treningów na lekach przeciwbólowych. A więc jak tylko wrócę do kraju skieruję się do lekarza, aby definitywnie rozwiązać problem z biodrem. Trzy miesiące - to trwa zdecydowanie zbyt długo, żeby można się jeszcze było łudzić, że sprawa sama się rozwiąże.
Biodro jednak nie jest w stanie zatrzymać mnie w domu (tym bardziej, że przerwy w treningu specjalnie nie wpływają na jego stan). Nabijam spokojne kilometry, bo jakiś czas temu spróbowałem tego sportu i mnie pochłonął bez reszty. Nie wyobrażam sobie dnia bez biegania. Przecież to jest fantastyczne!
6 marca 2014
Biegowy poranek we dwoje
To, że wstaję o 3:45, śniadanie jem o 4, a na trening wychodzę chwilę po 5, przestało już kogokolwiek dziwić. Jednak tym razem miałem diaboliczny plan - postanowiłem na trening wyciągnąć ze sobą Pati! Najprzyjemniejsze treningi jakie miałem do tej pory, to nasze wspólne, niedzielne wycieczki biegowe, kiedy to Ukochana towarzyszyła mi na dwóch kółkach. Co prawda na takie wybieganie zwykle wychodziliśmy "nieco później" niż o 5. Jednak skoro z powodu kontuzji, w ostatnią sobotę musieliśmy zrezygnować ze wspólnego treningu, postanowiłem to nadrobić w tygodniu.
4 marca 2014
Nadszedł dzień próby
Wolna niedziela była dobrą okazją do obejrzenia karnawałowej parady w Oldenzaal |
Od pechowego biegu, podczas którego moja łydka zastrajkowała, minęło 5 dni. Przez niemalże równe 120 godzin nawet nie spoglądałem w kierunku swoich biegowych butów. W czwartek po treningu ciężko było w ogóle chodzić. Ciągle jednak miałem nadzieję, że po nocy wszystko wróci do normy. Aczkolwiek nic z tych rzeczy. Szybko zostałem sprowadzony na ziemię, kiedy okazało się, że do toalety muszę kuśtykać na jednej nodze. O bieganiu nie mogło być mowy.
Tego samego dnia, wieczorem, przyjechała do mnie Pati. Przywiozła ona różnego rodzaju maści, bandaże i wszystkie inne podstawowe akcesoria niezbędne przy niegroźnych kontuzjach.
Sobotni poranek było zdecydowanie bardziej optymistyczny. Czułem łydkę podczas chodzenia i dotykania. Aczkolwiek nie było opuchlizny. Ponadto ból był do zniesienia. Mogłem też prawie normalnie chodzić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)