Swoją przygodę z kompresją zacząłem w roku 2013, tak jak wielokrotnie pisałem. Nie oczekuję od odzieży kompresyjnej cudów. Nie jest tak, że jak zakładam zwykłe spodenki to biegam dychę w 42 minuty, z kolei w spodenkach kompresyjnych spokojnie łamię 40 minut. Nie, to nie działa w ten sposób. Za to na pewno poprawia regenerację. Rzadko miewam problemy z obolałymi nogami. A jest to ważne, szczególnie, że zdarza mi się trenować dwa razy dziennie. I na pewno jest to po części zasługa kompresji.
Od trzech lat powiększam swoją kompresyjną kolekcję. Korzystałem z opasek na uda i łydki, skarpet, rękawów, koszulek oraz spodenek. W zasadzie każda część mojego ciała była poddawana uciskowi.
W 2013 biegałem spodenkach Compressport Trail Running Short i naprawdę je sobie chwaliłem. Dlatego nie powinno dziwić, że mocno zainteresowałem się ich nową odsłoną - Compressport Trail Short V2.
Z doświadczenia wiem, że nie wszystko co nowe jest lepsze. Czasami lepsze jest wrogiem dobrego. Jednak już na pierwszy rzut oka było widać, że w przypadku tych spodenek może być inaczej.

To co jeszcze wyróżnia drugą odsłonę, to kieszonki. Poprzednik miał tylko jedną z tyłu. Tutaj zaś mamy 4 kieszenie, w tym jedną (z tyłu) zabezpieczoną przed wypadaniem zawartości.
Spodenki są wykonane z hydrofobowego materiału, który odprowadza wilgoć i jest na tyle przyjemny w dotyku, że osobiście nie mam problemu, aby zakładać spodenki na gołe ciało. No i właśnie - podobnie robiłem w przypadku poprzedniego modelu. Tyle, że V1 w przedniej części miały dość delikatny i... niemal przezroczysty materiał. To już powodowało lekki dyskomfort. Dlatego cieszę, że w przypadku V2 zastosowana nieco grubszy (choć równie przyjemny) materiał.
Biegając w V1 narzekałem, że dość szybko zaczęło pękać logo umieszczone na jednej z nogawek, w jego przedniej części. Tym razem logo trafiło na bok nogawki i póki co nie zauważyłem żadnych pęknięć. Zrezygnowano też z małego, twardego logo z tyłu nogawki co mnie cieszy, bo potrafiło powodować drobny dyskomfort.
Na przedniej części obu nogawek znalazły się też gumowane okręgi, które mają być pomocne przy stromych podejściach. I być może tak jest, choć osobiście nie miałem okazji się o tym przekonać.
To tyle jeżeli chodzi o teorię i budowę. Czas przejść do praktyki.
W Compressport Trail Short V2 korzystałem zarówno w czasie zawodów jak i podczas codziennych treningów. Choć nazwa wskazuje, że są dedykowane do biegania w terenie, zapewniam że na asfalcie też się dobrze spisują. Należy jednak pamiętać, aby je dobrze założyć. Podczas jednego z biegów trochę za nisko podciągnąłem nogawki. Niestety w przypadku tych spodenek szybkie złapanie za pas i gwałtowny ruch w górę na niewiele się zdadzą. Nogawki, pas, krok - wszystko już przed biegiem musi być na swoim miejscu.
Spodenki nie powodowały żadnego dyskomfortu w czasie krótkich zawodów na 5 kilometrów, ani w czasie długich wybiegań. Nie zdarzyło mi się także nabawić odparzeń podczas korzystania z V2. Także podczas jazdy na rowerze nie miałem im nic do zarzucenia.
Podsumowując, w przypadku spodenek Compressport Trail Short V2, lepsze wcale nie jest wrogiem dobrego. W drugiej odsłonie zostały poprawione drobne niuanse, które drażniły w V1. Dodano też kilka zupełnie nowych elementów, jak kieszonki, o których wspomniałem. Osobiście byłbym wdzięczny za jeszcze choć jedną kieszonkę na zamek, ale to może w V3 :) Jednak to, co w zasadzie najważniejsze - kompresja, w spodenkach spisuje się bez zarzutu. Tak jak podałem na wstępie - nie latam dzięki tym spodenkom szybciej, ale na pewno mogę częściej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz