Na skróty

9 stycznia 2016

TUT, Rzeźnik, Gdańsk, Berlin czyli biegowe plany na 2016

   W związku z tym, że powoli zbliża się połowa stycznia trzeba chyba zdradzić swoje plany biegowe na najbliższy rok. Nie jestem jeszcze wszystkiego pewien, ale główne starty mam już opłacone, cele ustalone. Innymi słowy - można zabierać się za orkę.
   Sezon biegowy zwykle dzielę na dwa okresy - wiosna, jesień i w każdym z nich mam jeden start docelowy. Nie inaczej będzie w roku 2016. 
   Wiosną moją docelową imprezą będzie Bieg Rzeźnika. W Bieszczadach wystartuję razem z moim serdecznym, biegowym kolegą - Michałem Mońką. Będzie to mój debiut w biegach górskich, dlatego cieszę się, że za partnera będę miał gościa, z którym już trochę pobiegałem i pojeździłem na rowerze. Kilka spontanicznych pomysłów wspólnie zrealizowaliśmy. Ten będzie następny.

   Jednak wiosna to nie tylko Rzeźnik. W tym roku sezon zaczynam wyjątkowo szybko i wyjątkowo mocno. Bowiem już w połowie lutego zamierzam stanąć na starcie Trójmiejskiego Ultra Tracka i pokonać 65-kilometrową trasę z Gdyni do Gdańska. Myślę, że 1400 metrów przewyższenia będzie dobrym przetarciem przed wyjazdem w Bieszczady.
   To co jeszcze mam w planach to oczywiście 2. PZU Maraton Gdańsk. Debiut tej imprezy przed rokiem był niezwykle udany i po cichu liczę, że obowiązki służbowe tak się ułożą, że będzie mi dane ponownie wziąć w niej udział. Oczywiście miałby to być start czysto treningowy. Na dwa tygodnie przed Rzeźnikiem nie byłoby sensu zabijać się o wynik.
   O wynik zamierzam powalczyć we wrześniu. Gdzie? W moim przypadku chyba zaskoczenia nie będzie - 43. BMW Berlin Marathon. Od 4. latach systematycznie stawiam na bieg w stolicy Niemiec i nie zawodzę się. Super organizacja, ogrom kibiców, świetna trasa. Za cel postawiłem sobie pokonanie minimum 10 maratonów w Berlinie i systematycznie do tego dążę.
   W Niemczech chciałbym także powalczyć o dobry wynik na królewskim dystansie. Czy ponownie wezmę się za łamanie trójki? Za wcześnie jeszcze, żeby wyrokować. Zbyt wiele zmian niebiegowych czeka mnie w tym roku. W dodatku ze zdrowiem również u mnie ostatnio jest w kratkę. Niemniej - jadąc do Berlina na pewno będę wiedział co chcę nabiegać.

   Jeżeli chodzi o inne starty - w przyszłym roku urodzi mi się syn, dlatego nie chcę nigdzie się włóczyć po świecie czy nawet po Polsce. Sezon 2016 planuję związać z Pomorzem i Kaszubami. 
   Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli nie powinno zabraknąć mnie na sobotnich biegach ParkRun. Planuję także wystartować w co najmniej kilku imprezach spod szyldu Kaszuby Biegają. 

   Chcę także polatać trochę po lasach w ramach City Trail. Pierwsza okazja nadarzy się już za tydzień. I jeżeli nie stanie się nic nadzwyczajnego - zawitam do Gdyni.
   Zresztą miasto leżące na północ od Sopotu chciałbym odwiedzić także przy innej okazji - GP w biegach górskich. Dyszki na asfalcie choć organizacyjnie bez zarzutów (brawo Suchy!) tak mnie nie kręcą ja las.
   Nie zapominam też o Biegu Westerplatte, gdzie ponownie chciałbym powalczyć o podium wśród f-szy SG. W roku 2015 obiecałem, że poprawię czas i zrobię co w mojej mocy, aby się z obietnicy wywiązać.
   Sezon najprawdopodobniej zakończę półmaratonem w Gdańsku. Organizacyjna perełka, dlatego nie będę szukał niczego gdzieś dalej. Jest to jednak tak odległa data, że nie chcę póki co o niej myśleć :)
   Jak widać plany biegowe mam naprawdę ambitne, a dodam tylko, że te niezwiązane z bieganiem są o niebo ambitniejsze. Dlatego będę potrzebował końskiego zdrowia oraz szczęścia i życzliwości innych. O wsparcie najbliższy się nie boję - to mam zawsze - niezależnie od tego z jakim przedsięwzięciem się w danej chwili mierzę! I za to właśnie ich kocham! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz