Na skróty

10 stycznia 2019

Przepis na szybką jazdę zimą? Wiadomo - trochę odwagi, nieco więcej szczęścia, mocna nogę i odpowiednie umiejętności

   Na otwarcie roku, w sobotę zaliczyłem swój najlepszy, zimowy trening ever. Za to już dzień później kolejna awaria sprzętowa. Tym razem ukręcony bębenek. Blisko 10 kilometrów do domu, a rower nie nadaje się do jazdy. Przez głowę przeszła myśl, żeby zadzwonić po Pati. Jednak na szczęście górę wziął zdrowy rozsądek. Nie dość, że niedzielny poranek spędzam poza domem to jeszcze miałbym wszystkich gonić żeby się ogarniali, pakowali w auto i po mnie jechali? Lekka przesada. Uszkodziłem rower, ale nie nogi. Siedem lat biegałem i nigdy dyszka nie stanowiła większego wyzwania. Co prawda w takim stroju był to mój debiut, niemniej zgodnie z przewidywaniami bez problemu dotarłem do domu :)


   No dobra, ale skoro już jestem w domu to warto pomyśleć o rowerze. Pierwsze co mi przychodzi do głowy po awarii to... DropBikes.pl. W poniedziałek wpadłem do Michała, streściłem mu sytuację i... we wtorek rower był już gotowy do jazdy. W dodatku obyło się bez wydawania miliona monet. Triban to mój sprzęt jesienno - zimowy i niespecjalnie czuję potrzebę poświęcania na niego większych nakładów. Szczególnie, że ten rower naprawdę lekko nie ma, a co za tym idzie znacznie częściej trzeba wymienić to czy tamto :)
   No ale skoro rower już na chodzi to trzeba było ten fakt wykorzystać. Jak? Wiadomo - gravelondo. Do soboty jeszcze trochę, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby powtórzyć trasę z minionej, tak udanej, wyprawy.

   Wczoraj niespodziewanie spadło trochę śniegu, w dodatku temperatura, choć minimalnie, to jednak cały utrzymuje się poniżej zera. Mogłem mieć nadzieję, że warunki będą naprawdę fajne (w rozumieniu przełajowym :) ).
   Już pierwsze kilometry sprawiły, że gęba mi się ucieszyła. Skończyły się problemy z napędem. To co odbierałem jako problemy z łańcuchem (wymieniłem), kasetą (wymieniłem), przerzutką (wymieniłem) czy hakiem (planowałem wymianę) okazało się  problemem z bębenkiem. Teraz w końcu mogłem się skupić tylko na frajdzie z jazdy! 
   A ta naprawdę była duża. Zgodnie z przewidywaniami - trasa pięknie naśnieżona. Jednak ilość białego puchu w zdecydowanej większości wcale nie spowalniała. Jazda figurowa pojawiała się również tylko na nielicznych i krótkich odcinkach. Śmiem twierdzić, że jak ktoś ma trochę odwagi, nieco więcej szczęścia, mocną nogę i odpowiednie umiejętności to w sobotę będzie mógł naprawdę szybko pojechać.
   Jednak, aby tak się stało muszą zostać spełnione dwa warunki. Po pierwsze nie zmieni się aura. Po drugie Michał zarządzi podobną trasę do tej sprzed tygodnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz