Właśnie kończyłem trening w TPK, kiedy dostałem wiadomość z propozycją przetestowania... drewnianego roweru. W pierwszej chwili pomyślałem, że chodzi o jakieś modne ostre koło lub inną zakręconą, miejską konstrukcję. Jednak kiedy zalogowałem się na stronę Myriad Bikes okazało się, że chodzi o najprawdziwszą szosę!
Najprawdziwszą, ale na pewno nie najzwyklejszą, bo o ile na rynku jest mnóstwo rowerów z aluminium, karbonu czy stali, o tyle drewno nie jest specjalnie popularnym materiałem w przemyśle rowerowym. Pierwsze o czym pomyślałem to - "cholera, ale to musi być ciężkie". No i tutaj kolejne zaskoczenie - wersja wyposażona w napęd Dura Ace waży delikatnie ponad 8 kilogramów. Jasne, że są o wiele lżejsze rowery. Sam jeżdżę na 2kg lżejszym Haibike'u. Jednak w tym rowerze waga nie jest priorytetem. Jak podaje sam producent:
Model BIHEXIUM jest pierwszym na świecie rowerem kategorii Super Endurance. Łączy w sobie elementy klasycznej kolarzówki takie jak tradycyjny kształt, sprawdzone grupy osprzętu i hamulce obręczowe z najnowocześniejszymi rozwiązaniami w zakresie komfortu: drewnianą ramą, amortyzacją sztycy i mostka, geometrią endurance. Rower ten przeznaczony jest głównie do komfortowej jazdy na długich dystansach. Można go też z powodzeniem używać, jako rower do treningów, żeby zachować więcej sił na nadchodzące zawody. Jednocześnie nie pozostawia wątpliwości, że jest rowerem szosowym, a nie trekkingowym.
Mamy więc do czynienia z szosówką nastawioną na pokonywanie długich dystansów z możliwie dużym komfortem. Kiedyś, mając tylko jeden rower - szosowy, nie do końca wiedziałem o co w tym chodzi. W końcu na każdym rowerze, po dłuższym czasie spędzonym na baranku,musi pojawić się ból. Niemniej teraz już wiem, że w przypadku jednych pojawia się on szybciej, a w przypadku innych znacznie później. Myriad ma zaliczać się do tej drugiej grupy.
Kolejną myślą jaka pojawiła się w mojej głowie - "A co z trwałością? Przecież drewno się odkształca, zużywa itd". Zapytałem o to bezpośrednio producenta i wtedy zdradził mi, że rama jest w środku pusta, w miejscach gdzie pojawiają się największe przeciążenia dodatkowo wzmocniona jest włóknem węglowym oraz posiada metalowe elementy, w miejscach mocowania chociażby sztycy, hamulców, supportu czy sterów. Całość klejona jest klejami wykorzystywanymi w przemyśle lotniczym, a na koniec malowana kilkoma warstwami lakieru jachtowego.
O samym napędzie nie będę się rozpisywał, bo rower docelowo ma być wyposażony w grupy 105, Ultegra, Dura Ace, a ja dostałem jedynie prototyp na Tiagrze. Podobnie rzecz ma się z kołami, gdzie zamiast zestawu od DT miałem Shimano RS11. To już inna klasa osprzętu i każdy, kto jeździ o tym wie.
Zanim przejdę do samej jazdy dodam tylko, że rower który testowałem był jeszcze przed nałożeniem ostatecznej warstwy, a mimo to już prezentował się niezwykle atrakcyjnie. Połączenie europejskiego jesionu z egzotycznym venge sprawia, że ten sprzęt po prostu przykuwa uwagę. W dzisiejszych czasach coraz trudniej wyróżniać się w peletonie. Myriad na pewno w tej kwestii przychodzi z pomocą.
A teraz w drogę! Z związku z tym, że jeździłem na prototypowej maszynie, która jeszcze nigdy nie miała pod sobą asfaltu, pierwsze kilometry pokonywałem dość zachowawczo. Po zaliczeniu zaledwie kilkunastu - zawitałem w DropBikes.pl, żeby Michał przyjrzał się maszynie. Kiedy dostałem zielone światło wyjechałem już nieco odważniej na drogę.

Myriad bez problemu wspina się pod strome wzniesienia. W zasadzie to było jedno z moich największych zaskoczeń, bo o ile jeździłem już na znacznie szybszych rowerach na zjazdach o tyle na Myriadzie dość niespodziewanie udało mi się poprawić PR'y na kilku dłuższych podjazdach.
Rower, choć stworzony jako super endurance, może z powodzeniem dać sporo radości podczas ścigania. Nawet 10-kilometrowe odcinki pokonywane samotnie z prędkością około 40 km/h nie stanowiły większego problemu.
Czym jeszcze Myriad zaskakuje? A no chociażby tym, że jest to... POLSKI produkt, od nas z pomorza. A skąd w ogóle nazwa MYRIAD? To już wyjaśnia sam producent:
MYRIAD jest to słowo pochodzące ze starożytnej greki i oznaczało dziesięć tysięcy lub „bardzo duża liczba”. Dzisiaj to słowo nabiera nowego znaczenia. Dzięki swojej pasji i determinacji na rowerze MYRIAD możesz przekroczyć dotychczasowe granice swoich możliwości.
Pełna oferta rowerów MYRIAD znajduje się tutaj
PS: A ja, nieco uchylając rąbka tajemnicy dodam, że również miłośnicy szerszych opon i tarczowych hamulców być może niedługo będą mogli znaleźć w ofercie MYRIAD'a coś dla siebie :)
W tym rowerze tylko rama jest drewniana, prawda? Ja zdecydowanie wolę klasyczne podejście do rowerowych wycieczek. Jakiś czas temu wymieniłem mój stary rower górski na nowiutką szosówkę w https://www.bikesalon.pl/ na wyprzedaży. W te wakacje zjeździłem już prawie 1000 km, myślę, że do końca roku dobiję do 1300km, przynajmniej mam taki plan
OdpowiedzUsuńMamy wrzesień. Założę się że masz już przekroczone 1500 ;-)
Usuń