Na skróty

25 września 2013

Z wizytą na Warmii

   W ostatnim czasie w miarę regularnie publikowałem kolejne wpisy na swoim blogu. Tymczasem ostatni post jaki zamieściłem pochodzi sprzed 3 dni. Skąd taka przerwa? Czy nie biegałem?Nie no, wiadomo że biegałem. Jednak nie biegałem na Pomorzu. Otóż zorganizowaliśmy, wspólnie z Patrycją, 2-dniowy wyjazd na Warmię. Miałem więc okazję przebiec kilka kilometrów w swoich rodzinnych stronach. Może nie było ich zbyt wiele, gdyż zdążyłem zaliczyć tylko jeden trening. Niemniej był to niezwykle przyjemny bieg.
   Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi to te szuranie po Warmii stanowiło swego rodzaju oczyszczenie, wyciszenie. To był bieg podczas, którego nie zmęczyłem się. Wręcz przeciwnie - po zakończeniu treningu czułem się jeszcze bardziej naładowany niż przed rozpoczęciem.
   Na pewno swoje zrobiła też trasa. I nie chodzi o to, że była w miarę płaska, prosta i generalnie łatwa. Bardziej chodzi mi tutaj o otoczenie. Nie biegałem po mieście, tylko wybiegłem poza jego granice. Mimo to nie było praktycznie żadnego ruchu (przynajmniej samochodowego, bo w trakcie biegu spotkałem co najmniej kilkanaście "narciarek bez nart"). 
   W dalszej fazie treningu okrążyłem też jezioro mknąc polnymi ścieżkami w blasku porannego słońca. Było ekstra! A trwało to wszystko 63 minuty i 20 sekund, podczas których pokonałem 13 kilometrów oraz 98 metrów. Średnie tempo wyniosło 4:50/km zaś średnie tętno 125 uderzeń na minutę.
Już niedługo II edycja
Lidzbarskiego Biegu Przełajowego!
   W środę wróciłem już nad polskie morze. Jednak nie wróciłem sam. I wcale nie mówię tutaj o Patrycji, która rzecz jasna cały czas jest przy mnie. Otóż przywiozłem paskudny ból gardła i przeziębienie. Wybrałem sobie najlepszy możliwy czas, żeby podupaść na zdrowie - niecałe 96 godzin do biegu :)
   A przecież przed wyjazdem były do zrealizowania 2 treningi - akcent w tempie maratońskim i bieg spokojny. Miałem dylemat co dzisiaj zrobić, w czasie kiedy nie czuję się w 100% zdrowy. Ostatecznie wybrałem akcent. Uznałem, że jutro wcale nie musi być lepiej, a robiąc mocniejszy trening dzisiaj będę miałem więcej czasu na odpoczynek.
   Jako, że pogoda bynajmniej nie zachęcała do biegania, zdecydowałem że założę nieco więcej warstw na siebie. Oczywiście przesadziłem - leginsy, koszulka termiczna, bluza, czapka i rękawiczki to z całą pewnością zbyt wiele jak na 12-stopniową temperaturę w skali Celsjusza :)
   Ale co tam - trening zrobiłem, a zaraz po treningu rozciąganie, kąpiel, i do łóżka. Póki mogę sobie pozwolić na taki plan dnia to czemu miałbym z tego nie skorzystać? :) Miłego dnia wszystkim życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz