Ponoć jaki Nowy Rok taki cały rok. Ja poszedłem ciut dalej i założyłem sobie, że jaki styczeń taki cały sezon. Lada dzień moje życie wywróci się do góry nogami i póki co ciężko mi sobie wyobrazić jak to będzie wszystko wyglądało. Kto wie - może w ogóle nie będzie mnie dłużej interesował sport :) Nie wiem, nie planuję, pożyjemy zobaczymy. Skupiam się tylko na tym co jest teraz. A teraz jest naprawdę obiecująco.
W ostatnich latach trenowałem wg utartego schematu. Robiłem 5 treningów - wszystkie biegowe. Miałem wolne poniedziałki i piątki. W tygodniu robiłem trening interwałowy, przebieżki i spokojne rozbiegania. W weekend była wycieczka biegowa i jeden trening dowolny - w zależności od chęci. Klepałem całkiem sporo kilometrów, ale w większości były to kilometry robione w tzw. I zakresie.
Obecnie zrobiłem istną rewolucję w swoim bieganiu. W zasadzie to powinienem napisać w sportowej części swojego życia, bo teraz to już nie jest tylko bieganie. Staram się chociaż 2 razy w tygodniu pływać. W podobnym wymiarze czasowym zabrałem się za rower. Oba te sporty są dla mnie sporą nowością, więc niespecjalnie kombinuję z treningami specjalistycznymi. Jeżeli chodzi o basen to pływam 1 kilometr ciągiem w taki sposób, że co 5 długość basenu pokonuję kraulem. Reszta to moja standardowa, pokraczna żabka.
Jeżeli chodzi o rower to odkąd moja Pati oszalała i kupiła mi szosówkę, najczęściej śmigam na trenażerze. Zaczynałem od jednostajnej jazdy ciągłej, a obecnie lecę 2 kilometry z mocniejszym obciążeniem po czym mam 1 kilometr luzowania. I tak nieustannie przez godzinę.
Niemniej nie jestem triathlonistą, czuję się biegaczem. Amatorem, bo amatorem, ale jednak biegaczem. A w moim bieganiu też zaszło sporo zmian. Na tę chwilę biegam od 3 do 5 razy w tygodniu. Obowiązkowo staram się latać w weekend. Niedziela to niezmiennie długie wybieganie.
W sobotę za to staram się pobiec coś krótszego i mocniejszego. Dwukrotnie w tym roku wystartowałem w parkrunie i to jest to co mi najbardziej, na dzień dzisiejszy, odpowiada. Zobaczymy co będzie jak się urodzi młody :)
No i pozostały jeszcze treningi w tygodniu. Jeżeli jest to jeden trening to w zależności od samopoczucia jest to bieg ciągły w II zakresie lub BNP. Niemniej w styczniu robiłem raczej więcej treningów niż jeden. Wtedy najczęściej wpadał I zakres, II zakres oraz jeszcze raz I zakres lub BNP. Wszystko zależało od samopoczucia. Jak byłem zajechany - nie widziałem sensu jeszcze bardziej się katować.
Patrząc na te założenia można by powiedzieć, że jeszcze bardziej się zajeżdżam niż kiedyś. Nic bardziej mylnego. Wcześniej potrafiłem w ciągu tygodnia pokonywać po 100-120 kilometrów. A teraz? Średnio jest ich około 50. Staram się stawiać na jakość zamiast uparcie iść na ilość.
Dobra, ale koniec z tym wywodem! Posta nazwałem podsumowanie stycznia, tymczasem nie napisałem o styczniu ani jednego zdania. No więc jeżeli chodzi o styczeń:
|
Dystans
|
Czas
|
Tempo/Prędkość
|
Ilość treningów
|
Bieganie
|
240km 225m
|
22h 07min
|
05:31/km
|
21
|
Rower
|
249km 040m
|
9h 15min
|
26.88 km/h
|
9
|
Pływanie
|
7km 000m
|
3h 28min
|
29:48/km
|
7
|
Rozciąganie
|
|
|
|
28
|
Patrząc na tą tabelę i te wszystkie liczby jednego jestem pewien - gdyby nie fantastyczna i wyrozumiała żona, to wszystko nie byłoby możliwe!
Przy takiej ilości treningów regeneracja jest naprawdę istotna :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz