Na skróty

1 stycznia 2016

"Jaki Nowy Rok taki cały rok"

   Zdanie powtarzane każdego roku niczym mantra. Czy tak jest - wiadomo, że to w dużej mierze zależy od nas i naszego podejścia. W gruncie rzeczy lubię jednak to zdanie. Lubię w nie wierzyć i lubię starać się, aby 1. stycznia był wyjątkowo udany. Także, choć nie głównie, sportowo udany.
   Sylwestra spędziłem bardzo sympatycznie i kameralnie z Moją Pati. Nie nadużyłem alkoholu, ani nie zrezygnowałem z porcji snu. 
   Obudziłem się, wyjrzałem przez okno i pomyślałem, że pewnie mamy środek nocy. Zostawiłem jednak telefon w drugim pokoju i aby to sprawdzić musiałem podnieść tyłek. No i właśnie - okazało się, że jest chwilę przed 7 i nie ma większego sensu się dalej kłaść.

   Skierowałem się do kuchni i chwilę później siedziałem już na kanapie z owsianką w jednej ręce i kawie w drugiej. Właśnie! Kawa! Odkryłem już sekret idealnej (wg mnie) kawy. Sekret tkwił w gorącym, spienionym mleku. Teraz mogę co rano zapijać się dokładnie taką kawą jaka mi najbardziej smakuje :)
   Plan na dzisiaj założyłem sobie dość ambitny. Chciałem zarówno pobiegać jak i popedałować. Założyłem sobie, że siądę na rower minimum 2 razy w każdym tygodniu. I ten drugi raz miał być już w środę. Jednak przez ostatnie dwa dni drugi trening przegrywał z domowymi obowiązkami. I całe szczęście - to znaczy, że ciągle mam w głowie zachowaną właściwą hierarchię :)
   Dziś jednak nic nie stało na drodze, aby wskoczyć na Tribiego. A żeby mieć 100% pewność zdecydowałem się połączyć oba treningi.
   Przed wyjściem z domu ustawiłem rower przed telewizorem, obok położyłem buty, spodenki, ręcznik i butelkę wody. I dopiero kiedy wszystko było gotowe wyszedłem na bieganie. To miała być moja pierwsza w życiu, (w miarę) prawdziwa zakładka (tak na to chyba mówią triathloniści ;) ).
   Bieg zacząłem dość żwawo. Nie kontrolowałem tempa, ale czułem, że nie jest to człapanie. Zdawałem sobie sprawę, że po ostatnim kilometrze nie czeka mnie odpoczynek tylko kolejny (i to bardziej męczący) wysiłek. Niemniej dzisiaj towarzyszyła mi świeżość. Świeżość, z którą to różnie ostatnio bywało. 
   Ciągle walczę ze zmianą techniki biegu. Z pięty staram się nie walić w ogóle. Póki moje treningi są dość krótkie nie zabieram ze sobą drugiej pary butów. Po prostu cały trening, od początku do końca, lecę na śródstopiu. 
   Po ostatniej, przymusowej przerwie, bieganie ze śródstopia wchodzi w łydki jak nigdy. Co prawda z każdym treningiem jest lepiej. Po biegu już jest prawie ok. Za to w trakcie biegu łydki potrafią o sobie przypomnieć. 
   Początkowo rozważałem skrócenie zaplanowanej trasy do ok. 7 kilometrów. Jednak biegło się naprawdę przyjemnie dlatego pokonałem całe 9 kilometrów. Potrzebowałem na to 45 minut, przy średnim tętnie 154 bpm.
   Do domu wparowałem jak burza, szybka zmiana garderoby i już po chwili... oglądałem 1. część Harrego Pottera razem z żoną i teściową. Oczywiście napierając w pedały. Tym razem miałem na sobie ręcznik, a rower stał na macie. Nie zamierzałem ponownie sprzątać podłogi :)
   Plan na rower był dość prosty - muszę pedałować przez godzinę. Bez żadnych szaleństw, bez spinania się. Godzinna jazda w celu oswojenia się ze sprzętem.
   Ostatnio trochę się męczyłem na trenażerze, ale to chyba dlatego, że nie wiedziałem co mnie czeka. Dzisiaj już miałem całkiem inne nastawienie. Jechało się... przyjemnie. Mogłem oglądać film, miałem do kogo się odezwać. Nawet nie wiem kiedy zleciała godzina. No i jakby tego było mało - przejechałem ponad 3 kilometry więcej niż ostatnim razem w tym samym czasie.
   Mam nadzieję, że to po prostu efekt rosnącej formy, a nie tego, że ktoś mi dla jaj poprzestawiał coś w trenażerze ;)
   A w związku z tym, że mamy Nowy Rok, chcielibyśmy wspólnie z Pati życzyć Wam wszystkiego co najlepsze w tym nowym 2016 roku. Przede wszystkim dużo zdrowia i rozsądku. Niech się spełnią wszelkie Wasze marzenia - nie tylko te sportowe!

5 komentarzy:

  1. Mała podpowiedź. Jak rolujesz uda, łydki maksymalnie rozluźnij mięśnie. Twoja pozycja na uda przy wałku jest chyba spieta. Ugnij w kolanach obie nogi, będzie lepiej. Ps. Chyba, że jest to pozycja do foto....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź :) Staram się maksymalnie rozluźniać mięśnie, ale nie zawsze się udaje :)

      Usuń
  2. Mała podpowiedź. Jak rolujesz uda, łydki maksymalnie rozluźnij mięśnie. Twoja pozycja na uda przy wałku jest chyba spieta. Ugnij w kolanach obie nogi, będzie lepiej. Ps. Chyba, że jest to pozycja do foto....

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakładla nie jest chyba taka straszna jak niektórzy mówią. Pamiętam jak szukałem roweru szosowego w sklepach i w jednym z nich sprzedawca radził żebym kupił koniecznie rower czasowy/triathlonowy ze względu na to że bardzo ciężko będzie się biegać po zejściu z roweru. Może i z pełnwgo ironmana tak, ale ja przebiegłem dychę po 40 na rowerze i nic się nie działo... a tak z ciekawości - jak mierzysz parametry na tribanie teraz? Dokupiłeś czujnik kadencji, licznik czy Twój garmin ma taką funkcję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hr mierzę normalnie na Gremlinie, a do tego mam zwykły licznik rowerowy.

      Usuń