Na skróty

14 czerwca 2016

Nie odbierajmy innym radości

fot. Dare 2b Polska
   W ostatnim czasie w biegowym półświatku zawrzało. Dominika Stelmach, jedna z najlepszych ultra - biegaczek w kraju, zaapelowała do organizatorów biegów ultra, aby Ci skrócili limity czasowe na swoich imprezach. Spotkało się to z potężną falą negatywnych komentarzy. Biegaczka przedstawiła swoje zdanie w artykule - ultra dla ultrasów :D, gdzie stwierdza m.in.:

Pisząc o zaostrzeniu limitów w niektórych imprezach – bo to postuluję – chciałabym, żeby kultowość niektórych biegów trwała. Żeby każdy był w stanie się do nich przygotować, ale żeby to wymagało przygotowania! I jeszcze raz powtarzam – ULTRA, niektóre biegi! Limity różne dla kategorii wiekowych i płci. Nie porównujmy zdrowego 30-latka z 60-letnią kobietą. Jeżeli owy 30-latek nie jest w stanie pokonać maratonu szybciej niż w 6 godzin to ewidentnie znaczy, że nie był przygotowany lub nie jest zdrowym 30-latkiem. Jeżeli moja nigdy nie biegająca, ba! nigdy nie ćwicząca na WFie koleżanka po roku treningu jest w stanie przebiec maraton w 4h to znaczy, że można! I to właśnie ona (tacy jak ona!) są dumnymi finisherami! Bo dali radę! Bo zrealizowali marzenie, które na początku wydawało się z innej bajki.
I tak naprawdę, patrząc ze swojej perspektywy, mógłbym się z nią faktycznie zgodzić. Mając niecałe 30 lat, będąc w pełni zdrowym i chcąc się ścigać - śmiało mógłbym większość imprez ultra kończyć kilka godzin przed limitem. Jest jednak kilka ale.
fot. Dare 2b Polska
   Jak Dominika słusznie zauważyła - zdrowy 30-latek to nie 60-letnia kobieta. I owa kobieta powinna mieć dłuższy limit czasu na ukończenie biegu. I teraz przykładowo jeżeli ten limit zamiast 10 godzin wynosi godzin 20 to czemu bronić tym młodszym również kończyć w tym limicie? To nic nie kosztuje - cała obsługa biegu i tak pracuje. Wspomniany 30-latek mógł mieć problemy na trasie, mógł odnieść kontuzję. Jednak mimo wszystko chciałby dobiec do mety. Bronić mu tylko dlatego, że jest młody i powinien biegać szybciej? Po co? Taka osoba i tak nie walczy o nagrody i medale. Walczy z sobą.
   Ponadto wśród biegaczy są także osoby mające różnego rodzaju ograniczenia fizyczne. Logicznym wydaje się więc, że powinny one mieć wydłużone limity. Pytanie tylko o ile? Kwalifikować każdy rodzaj niepełnosprawności i indywidualnie ustalać limity? Przykładowo na punkcie kontrolnym melduje się dwóch biegaczy i jednemu z nich obsługa biegu pozwala biec dalej, bo ma dysfunkcję dolnej kończyny, a inny musi skończyć, bo ma problemy z kończyną górną? Pytam się po co?
   Jest też taka kwestia, że nie każdy stając na starcie ultra ma ochotę się ścigać. Jakiś czas temu wziąłem po raz pierwszy udział w biegu górskim. Po około 15 latach wróciłem w Bieszczady. Jedynym uczestnikiem biegu, z którym chciałem rywalizować, byłem ja sam. Chciałem dotrzeć do mety ciesząc się po drodze atmosferą imprezy i cudnymi widokami. Solidnie zapieprzając, zarówno na treningach przed jak i później w trakcie biegu, podejrzewam że mógłbym skończyć Bieg Rzeźnika po około 12 godzinach. Tyle, że nie musiałem tak się spieszyć. W regulaminie było napisane, że limit wynosi 16 godzin i to mi pasowało.
   Niejaki PanRunner jakiś czas temu napisał coś co każdy biegacz - amator powinien sobie zapamiętać:

Dzielę się...
PORSCHE PANRUNNERA!!!
Nie musisz już się ścigać. 
Nie musisz już nic udowadniać światu. 
Nic nie musisz...
Możesz teraz się bawić.
Możesz się delektować.
Masz ŚWIADOMOŚĆ, że już nic nie musisz...
UMIEĆ DOBRZE SIĘ BAWIĆ, TO TEŻ SZTUKA!
Takie jest dla mnie bieganie 
Sztuka równowagi i DOBREJ zabawy.
Po co z miejsca PRZEPALAĆ, to co jest dla nas tak cenne?
Serwis kosztuje sporo, każda kontuzja sprawia nam ból i długi czas na naprawy/regenerację. Delektujmy się bieganiem, ale z głową  Planujmy na lata, a nie na najbliższy miesiąc. Dla mnie bieganie, to właśnie takie Porsche. Cenna zabawka o którą warto dbać 
Nie zapominajmy, że bieganie ma swoją WIELKĄ WARTOŚĆ!
Kto wie, to wie... 
Najlepszego! Panrunner&CenneBieganie
fot. Dare 2b Polska
   Dlatego więc ja osobiście będę apelował, aby limity na biegach ultra zostały takie jakie są. Pobiec szybciej zawsze możemy. Kto chce się ścigać i walczyć o czołowe lokaty ten będzie się ścigał i walczył. Jakie to ma znaczenie dla zwycięzcy czy dobiegnie za nim 100 czy 1000 osób? Czy problemy leży w tym, że coraz więcej osób może o sobie mówić JESTEM ULTRASEM? Nie chce mi się wierzyć. To by było naprawdę słabe jeżeli komuś by to przeszkadzało. Nie dajmy się zwariować. Nie zabraniajmy nikomu biegać. Niezależnie czy napiera jak szalony czy drepcze sobie spokojnie w ogonie stawki.

3 komentarze:

  1. Zabezpieczenie trasy na 20h zamiast 10h nic nie kosztuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, jeżeli limit 10h dotyczy tylko 30-latka, a 60-letnia kobieta będzie miała limit 20h. Obsługa i tak będzie na trasie 20h. Zresztą tak jak napisałem w poście.

      Usuń
  2. Cóż, moja historia jest podobna do Twojej. Też już biegam pare lat. Ale musze sie zgodzic z pomyslem o skroceniu limitow. Jest to temat na dluzsza dyskusje ale w skrocie: uwazam ze organizowane biegi zamienily sie w festyny. Grand prix Gdyni jest tego doskonalym przykladem. Tam juz nie chodzi o rywalizacje, o namiastke zawodow. Chodzi tylko o to zeby jak najwiecej ludzi uczestniczylo w imprezie. Nie zrozumiem limitu 2h na 10 km. Ważąc 110 kg CHODZIŁEM z prędkością 7 km/h żeby schudnąć bo byłem tak gruby, zardzewiały i ogólnie niesprawny że nie byłem w stanie biec w ogóle. Do tych 2 h to jeszcze by mi sporo zostało. A w nazwie imprezy jest "Bieg". Wiec z szacunku dla tych, ktorzy sie przygotowuja a nie ida sie przejsc,limit wg mnie powinien byc skrocony na tyle, zeby kazdy musial solidnie ruszyc tylek. Wg mnie granice 1:20 i 1:30 to juz jest naprawde zapas. Do tego osobna ogolna klasyfikacja niepelnosprawnych i tyle. W Gdyni ludzie kończący dychę po upływie prawie 2 godzin to zagadka tym bardziej że tego samego dnia organizowanh jest zawsze marsz nordic walking. Więc jeśli ktoś nie czuje się na siłach przebiec 10 km to moze pomaszerowac na dedykowanej do tego imprezie. A takim sposobem zrobił się po prostu festyn. Fajnie że uczestniczą cale rodziny, że kazdy moze wziac udzial i ukonczyc ale to wydarzenie to już nie jest "Bieg". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń