Na skróty

2 czerwca 2020

Hiszpańsko - bojowe testowanie zaliczone na 5 - testy karbonowych kół Vinci Rapid 2020

   W ubiegłym roku miałem okazję testować karbonowe koła ze stajni Vinci Wheels - Rapid w wersji 38mm pod oponę i hamulce szczękowe. Wówczas zrobiły one na mnie bardzo dobre wrażenie dlatego cieszyłem się, że w sezonie 2020 będę mógł ponownie założyć Vinci i przy okazji porównać co się zmieniło od poprzedniego roku.
   Tym razem zamierzałem przyłożyć się do zadania jeszcze bardziej i rzucić koła na głęboką wodę. Innymi słowy - moje ciężkie dupsko i hiszpańskie górki! Jedenaście dni latania po Hiszpanii to wg mnie odpowiedni czas, żeby móc powiedzieć co nie co o produkcie Vinci.

   Mając do wyboru wszystkie modele - tj. wyścigowe Tore, bardziej uniwersalne Rapidy i pancerne XDRy, zdecydowałem się na te drugie. Rapidy z taką samą wysokością stożka jak przed rokiem. Jak porównywać to coś co znam. Jedyna różnica, poza zmianami konstrukcyjnymi, to typ ogumienia. Na Cyklo Lębork 2019 zabrałem koła na oponac
h. Zaś do Hiszpanii leciałem z szytkami.
   Jeżeli chodzi o obsługę ze strony firmy to, choć nie jestem typowym klientem, nigdy nie miałem żadnych problemów. Potrafiłem dzwonić z różnymi pytaniami i zawsze uzyskiwałem satysfakcjonującą odpowiedź.
   Same koła dotarły do mnie już z naklejonymi szytkami, z kompletem pokrowców, szybkozamykaczami oraz zalecanymi okładzinami hamulcowymi. Masa? Wg mojej wagi gotowe do jazdy koła ważyły 1846g. Mało! Tylko czy to powinno dziwić? Nie, szczególnie jak weźmiemy pod uwagę, że Rapidy 2020 są bliźniaczo podobne do wyścigowych kół Tore 2019. Mamy tutaj te same rozwiązania, z których przed rokiem korzystali zawodowi kolarze Team Hurom.
   Kończąc teorię należy jeszcze wspomnieć o budowie kół. O ile nie zaskoczeniem nie jest zastosowanie szprych aero Wing, które Vinci stosuje już od ubiegłego roku. O tyle piasta i obręcz zostały już nieco zmodyfikowane - przede wszystkim w celu zmniejszenia wagi i poprawienia osiągów. Aczkolwiek nie tylko - w obręczy pod oponę - zrezygnowano z otworów na nyple, dzięki czemu do zastosowania systemu tubeless wystarczą nam wentyle oraz płyn.
   Dobra, ale co tam teoria. Czas na praktykę. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie rower szosowy na tarczach. Ubrany, razem z rowerem ważę niewiele poniżej 100 kilogramów więc zawsze jestem pełen obaw musząc mocniej popracować klamkami hamulcowymi. Kiedy słyszę dźwięki wydobywające się spod klocków trących o karbon to aż mnie ciarki przechodzą. A przecież na co dzień jeżdżę raczej po pagórkach niż górach. Niemniej wyjazd do Hiszpanii miał zweryfikować czy moje obawy są słuszne. Nie zamierzałem i nie oszczędzałem Rapidów. Bernia, Coll de Rates (także w wersji 2.0), Cumbre del Sol to tylko niektóre miejsca gdzie się pojawiłem. Pierwszy wyjazd do Hiszpanii, pierwsze góry, brak doświadczenia - to wszystko sprawiło, że po pierwszych dniach zakwasy pojawiły się właśnie w rękach, a nie nogach. Vinci naprawdę zostały rzucone na głęboką wodę i trzeba powiedzieć jasno - zdały egzamin celująco. Ponad 600 kilometrów w poziomie, pokaźna ilość w pionie, a koła po wszystkim wyglądały jak nowe. Tego właśnie oczekiwałem, choć skłamałbym jakbym napisał, że nie miałem pewnych obaw.
   Zresztą w Hiszpanii sprawdziłem nie tylko wytrzymałość powierzchni hamujących. Kilka dziur, odcinki kiepskie asfaltu, a nawet... kamieniste bezdroża. Koła sobie poradziły.
   A sama jazda? No cóż - pisałem już to przed rokiem - te koła są rewelacyjne na podjazdach. Na południu latałem razem z moim klubowym kolegą, który choć jest sporo ode mnie lżejszym to mimo to udawało mi się go urywać podczas wspinaczek.
   Dla wielu dość istotnym aspektem jest cena. Przed rokiem było to mniej niż 4 tysiące złotych i obecnie dalej chcąc jeździć na Rapidach nie musimy przekraczać 4 tysięcy. Mało? Jak na koła to oczywiście, że nie. Jednak patrząc na koła karbonowe to mamy tutaj jedną z ciekawszych opcji na rynku. Szczególnie, że Vinci otworzyły swój oficjalny outlet, gdzie pojawiają się naprawdę ciekawe oferty. Za moją nową kilku znajomych zdecydowało się na Rapidy i z tego co wiem, żaden nich nie żałuje wyboru. Zresztą najlepiej przekonać się samemu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz