Na skróty

27 lutego 2014

A może by tak machnąć kilka setek?

5 x 100 metrów
   Przed dwoma tygodniami miałem okazję spędzić kilka dni w Polsce. Oczywiście chętnie z niej skorzystałem. I mimo, że nie biegałem, to o bieganiu myśleć nie przestałem. Dlatego wracając z powrotem do Niemiec nie zapomniałem wrzucić do torby moich startówek - Adidas AdiZero Ace 3. I mimo, że mam owe buty już od ponad 10 dni ze sobą, to nie miałem jeszcze okazji w nich polatać. Jednak we wtorek wieczorem postanowiłem, że założę je na środowy trening na stadionie. W takich "kapciach" powinienem palić tartan.
   I tak by się pewnie działo, gdyby nie to, że w środę po przebudzeniu, miałem problem... z dojściem do łazienki. A wszystko to przez ból zlokalizowany tuż nad prawym pośladkiem. Czym był spowodowany? Nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że jest on mocno powiązany z pozycją w jakiej śpię. Wróćmy jednak do posta.

Strój na "zimowy" trening
   Kiedy tato zaleciał rano do mnie i zaproponował wspólny bieg łudziłem się jeszcze, że dam radę pobiec na stadion. Jednak jak tylko ruszyłem spod domu, wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Postanowiłem dogonić tata. Muszę przyznać, że podkręcanie tempa tego dnia stanowiło nie lada wyzwanie. Ostatecznie jednak udało się! Po około 3 kilometrach zakończyłem samotny trening. Dalej lecieliśmy we dwóch. Lekki, spokojny bieg nie powodował większych problemów. Ból choć początkowo nie ustępował, to był do zniesienia. 
   Z czasem jednak zauważyłem, że jest coraz lepiej. Pomyślałem więc, że może jednak uda się wykorzystać buty w należyty sposób. Na wycieczkę na stadion było już zdecydowanie za późno. Ale nic nie stało na przeszkodzie, aby zrobić kilka przebieżek pod domem. Tak więc skończyłem pierwszą część treningu po nieco ponad 13 kilometrach biegu i przeszedłem do przebieżek.
   Do wyboru miałem setki i dwusetki. Ze względu na pośladek zdecydowałem się na pierwszą, krótszą opcję. Ich ilość była mocno uzależniona od czasu. Postanowiłem, że zrobię minimalną ilość, czyli 5 x 100m (a w zasadzie to 120m). Poszło naprawdę szybko, łatwo i przyjemnie. Uwielbiam biegać setki! Kiedy robię pełne okrążenia stadionu, to wygląda to tak: po 100 metrach czuje się niezniszczalny, po 200 zaczyna do mnie dochodzić, że to dopiero połowa, po 300 mam dość, po 400... nie pytajcie :) Natomiast biegając setki występuje tylko uczucie mega mocy! Naprawdę uważam, że warto uwzględniać w swoich planach przebieżki. Jeżeli ktoś jeszcze tego nie zrobił, to serdecznie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz