Niemal każdego tygodnia nadchodzi taki dzień, kiedy na samą myśl o treningu aż mnie wzdryga. I to wcale nie jest dreszczyk emocji czy podniecenia. Nie - po prostu mi się nie chce! To nie jest tak, że zawsze wychodzę uśmiechnięty i zadowolony na bieganie. Nie jestem maszyną. Czasami widok butów biegowych sprawia, że odwracam głowę w drugą stronę. Najczęściej owym dniem jest środa.
A jakiż to jest tego powód? Oczywiście stadion. To nic, że obecnie nie latam tam interwałów. Nie pokonuję też dziesiątek okrążeń realizując biegi ciągłe w określonym zakresie. Biegam tylko przebieżki i czym prędzej czmycham do domu. Jednak te kilka kilometrów, które cyklicznie, każdego tygodnia, pokonuję na stadionie, sprawia że środowy poranek nie należy do najprzyjemniejszych. Wstaję przed 4 rano, a zegar gna jak szalony wypychając mnie tym samym z domu.
Pytanie - czy nie byłoby lepiej odpuścić ten trening skoro jest on tak męczący? I to nie tyle fizycznie co psychicznie. Trafna uwaga. Jednak w myśl zasady, że jesteśmy tak mocni jak mocny jest nasz najsłabszy punkt, wolę jednak zrealizować ten trening. Wierzę, że trzeba pracować nad swoimi słabymi stronami, bo to one będą miały decydujący wpływ na późniejsze wyniki. A to, że moja filozofia może być prawdziwa, niech świadczą chociażby wyniki ostatnich biegów w Hengelo, gdzie w ciągu 3 tygodni udało mi się "poprawić" o ponad 2 minuty na dystansie 15 kilometrów. Już za 3 tygodnie kolejny sprawdzian i wierzę, że ponownie uda mi się uzyskać progres. A w tym właśnie pomóc mi mają te środowe, stadionowe treningi.
Ponadto jest jeszcze jeden ważny argument, aby nie odpuszczać tych biegów. Chodzi o radość. Żaden inny trening nie daje mi takiego kopa energii na cały dzień jak owe stadionowe szuranie! Pytanie tylko czy jest to związane z euforią biegacza, czy jedynie cieszę się, że na stadion wrócę dopiero za tydzień... :)
PS: Walka o Maraton di Roma trwa! Niestety obecnie wypadłem z dziesiątki - 11. miejsce! Jednak jest jeszcze trochę czasu! Dlatego proszę o głosy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz