Na skróty

21 października 2012

Mordercze przełaje w Lidzbarku

Numery startowe już są
   Dzisiaj w końcu po ponad roku czasu miałem okazję wystartować w mieście gdzie się urodziłem, czyli w Lidzbarku Warmińskim. Dystans 4 tysięcy 500 metrów nie zachęcał do udziału, ale chęć rywalizacji na "swoim" terenie jednak skłoniła mnie do podjęcia wyzwania. Do I Lidzbarskiego Biegu Przełajowego zapisała się, poza mną, moja siostra oraz Piesiol.
   Przed zawodami standardowo - pobudka po 5 i owsianka. Korzystając z faktu, że nie wybieram się na trening postanowiłem nadrobić nieco zaległości na forum Bieganie.pl. O godzinie 9 zjadłem kolejny posiłek - razem z resztą rodziny mogliśmy posmakować wczorajszy humus. 
Na początku sprawdzaliśmy trasę
   Na stadionie meldujemy się o godzinie 10:30
i tutaj niespodzianka - pełno ludzi. Łącznie z biegami szkolnymi było grubo ponad 100 zawodników. Po odczekaniu swojego w kolejce oraz zapisaniu się przyszedł czas na obchód trasy. Od wczoraj nic się nie zmieniło - ciągle trasa przerażała podbiegiem oraz zbiegiem. Ponadto na większości trasy spora ilość kamieni, dziur i liści. No ale w końcu to bieg przełajowy, a nie uliczny.
Już prawie połowa
Start biegu na 4,5km, w którym startowaliśmy, przewidziano na około 12. Rozgrzewkę zaczęliśmy około 11:40 i tutaj już wiedziałem, że dzisiaj wielkiego biegania nie będzie. Nie mogłem się wybudzić. Co chwilę ziewałem, a leginsy, bluzę i bieżnię najchętniej bym wymienił na ciepłą kołdrę i łóżko.
Zaczynamy ostatnie okrążenie
   Na starcie ustawiłem się w drugiej linii, de facto ostatniej ;) Ruszyliśmy od razu mocno i zdecydowanie. Po pierwszej prostej znalazłem się na 13 pozycji i tak wybiegłem ze stadionu. I tutaj kolejna niespodzianka - przebiegłem 300 metrów i... zgasłem. Zasapałem się bardziej niż na mecie niejednych zawodów, a przede mną było jeszcze ponad 90% trasy. Jako, że bieg był rozgrywany w Lidzbarku nie chciałem słabo wypaść. Postanowiłem dać z siebie wszystko na co było mnie stać tego dnia. Na 2 okrążeniu udało mi się zyskać jedną pozycję jednak tuż po rozpoczęciu ostatniego kółka znów spadłem na 13. miejsce. A akcją zawodów była utrata kolejnej pozycji na jakieś 300 metrów przed metą na stromym... zbiegu. Jakoś nigdy nie wychodziło mi bieganiu "z górki". Chyba w zimę trzeba będzie popracować nad tym elementem.
Jest pierwsze podium!
   Ostatecznie zawody zakończyłem na 14. pozycji z czasem 18 minut 21 sekund. Średnie tempo to jakieś 4:02/km co może tragicznym nie jest, ale nie pozwala już tak optymistycznie patrzeć w stronę Gdyni i próby zejścia poniżej 40 minut w Biegu Niepodległości.
   Po zawodach, w ramach nagrody, dostaliśmy drożdżówki od Mojej Pati, które po takim bieganiu smakowały wyśmienicie. Ponadto Pati jak zawsze spisała się znakomicie i poza kibicowanie zapewniła nam również obszerną fotorelację. No i muszę jeszcze wspomnieć, że II miejsce w kategorii OPEN kobiet zajęła - Moja Siostra! Brawo Mała! No ale nie mogło być inaczej skoro na trybunach mieliśmy naszego super kibica - Dzięki Mamo!


No i czas na kawkę i drożdżówkę :)





6 komentarzy:

  1. a to chyba moja standardowa trasa do biegania jak jestem w LW ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trzeba przyznać, iż trasa bardzo zróżnicowana: od bieżni, trochę trawki, piasek, kamienie, podbieg i karkołomny zbieg, do tego jeszcze asfalt i kostka brukowa, dwa ostre zakręty. Sam nie bardzo mogłem poradzić sobie. No i tempo, zdecydowanie za szybkie. W następnym roku będę walczył o 10 km w stronę Sarnowa.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. To szkoda Długi, że Cię wczoraj nie było w LW. Byś z nami mógł pobiegać.

      Usuń
    3. Panie Marku można też pomyśleć o biegu ulicznym na 10km albo wykorzystać tą ścieżkę rowerową pomiędzy Lidzbarkiem i Ornetą i może by tak wspólnie z Ornetą zrobić półmaraton.

      Usuń
  2. Pierwszy nasz start na takim dystansie i można powiedzieć, że "próba zaliczona". :) Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mogli zmierzyć się na lidzbarskich drogach, bo jednak u siebie najlepiej. :) Mimo morderczej trasy klimat niesamowity, jeszcze nigdzie tak dobrze się nie czułam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem z Ciebie taka dumna :)

    OdpowiedzUsuń