Dzisiejszy trening miał być sprawdzianem. Jednak nie dla mnie, a dla Sołtysa. W związku z zakładem z Małą musi on, 11. listopada, podczas Biegu Niepodległości, złamać granicę 5 minut na kilometr i zawody ukończyć w czasie poniżej 3 tysięcy sekund. A żeby odpowiedzieć sobie na pytanie czy jest w stanie postanowiliśmy dzisiaj przebiec w takim tempie moją "chełmską dychę".
Zaczęliśmy spokojnie w tempie o 18 sekund gorszym niż zakładane 5:00. Na drugim kilometrze przyspieszyliśmy o ćwierć minuty, by na kolejnych 4 osiągać prędkości około 12,20km/h. Wszystko szło dobrze aż do 7. kilometra. Tutaj mojemu towarzyszowi nogi odmówiły współpracy i konieczny był krótki marsz. Ostatecznie wyszło tempo 5:05/km co jest całkiem niezłym prognostykiem przed zawodami. Tym bardziej, że w Gdyni trasa nie należy do wymagających. Zdecydowanie trudniejsza jest ta na Chełmie.
Po treningu wycieczka na Wampiriadę i tutaj niemiła niespodzianka - po raz kolejny poziom żelaza w mojej krwi spowodował, że zostałem zdyskwalifikowany. Kolejne 2 miesiące mam z głowy jeśli chodzi o honorowe krwiodawstwo.
No ale w nawiązaniu do tytułu i zdjęcia należy wspomnieć, że podjąłem się po raz kolejny przyrządzenia czegoś nowego w mojej kuchni. Tym razem padło na krem z dyni. W sumie powinniśmy go nazwać kremem z marchwi i dyni, ale mniejsza o szczegóły. Jeśli chodzi o składniki to potrzebujemy:
800g wody500g dyni
500g marchewki
100g cebuli
180g jogurtu naturalnego
przyprawy
Wodę wlewamy do garnka, dodajemy pokrojone warzywa i gotujemy 10-15 minut pod przykryciem. Następnie całość miksujemy blenderem. Dodajemy jogurt oraz przyprawy i gotujemy na wolnym ogniu około 5 minut.
Może nie jest to nic wykwintnego, ale jest za to smacznego i pożywne. Zamiast jogurtu można też dodać z powodzeniem śmietany.
Brzmi pysznie! Zamawiam zupę na najbliższy obiad :)
OdpowiedzUsuńZupka palce lizać :D A Sołtys dzięki zakładowi ma motywację do treningów, przynajmniej przez te 2 tygodnie przygotowań pobiega regularnie.
OdpowiedzUsuń