Dnia 3. października nie powinno mnie w ogóle być w Chwaszczynie. Już dawno planowałem, że w tym dniu pojawię się w Słupsku na pomorskiej edycji Rajdów dla frajdy. Tyle tylko, że najpierw okazało się, że chętnych na wspólny wyjazd brak. A tym co zupełnie przeważyło szalę była - ekonomia. Dojazd stówka, wpisowe stówka. Stracony cały dzień, a w zamian wycieczka z mocnym finiszem. Żeby się zmęczyć w sobotę, nie musiałem jechać przez całe województwo. Wystarczyło wsiąść na rower o polecieć do Chwaszczyna. I właśnie na taką opcję zdecydowałem się w sobotę rano.
10 października 2020
W KOŃCU! - relacja z Rondo Chwaszczyno 3 X 2020
9 września 2020
Viva la espontaneidad
Z tym, że ten 2020 rok... szkoda gadać. Roztrenowanie kwietniowo - majowe zbombardowało wypracowaną zimą formę i prawdę mówiąc nieco ostudziło zapały startowe. W dodatku okazało się, że nasz Start Kartuzy jest naprawdę liczną drużyną to nikomu za bardzo nie chce się jechać do Krokowej na zawody. 😕
3 września 2020
Jak witać jesień to właśnie tak!
Fot. Mateusz Kuchtyk |
31 sierpnia 2020
Najsmaczniejsza szosa w tym sezonie! - relacja z Rowerowe Żuławy Cyklo Cedry Wielkie
Fot. Tomek Ferenc |
Kiedy jakiś czas temu napisał do mnie Bartek z zapytaniem czy byłbym zainteresowany robieniem za pacemaker'a podczas zaplanowanego na ostatnią niedzielę sierpnia rajdu po Żuławach - zgodziłem się bez wahania. Chociaż tak naprawdę do końca nie wiedziałem co sądzić o takiej formule imprezy. Niby szosa, a jednak bez ścigania? Ciężko było mi to sobie wyobrazić. Nie zrozumcie mnie źle, ale ja naprawdę traktuję rower jako narzędzie. U mnie kojarzy on się jednoznacznie ze sportem i rywalizacją, a jedynym odstępstwem od tego są przejażdżki z rodziną. Tak już mam. Kropka.