Na skróty

29 grudnia 2012

Sobotnia sesja fotograficzno-interwałowa

   No i po jednodniowej przerwie wyruszałem na sobotni trening wyjątkowo spragniony biegania. Rano pochłonąłem swoją owsiankę przy lekturze książki J. K. Rowling, nadrobiłem zaległości na forum, zrobiłem kawkę dla Pati i byłem gotowy do biegu. Zaplanowałem, że obiegnę Jezioro Wielochowskie, a następnie udam się na stadion miejski, na zajęcia BBL.
   Pierwszy kilometr pokonałem w 4 minuty i 52 sekundy. Pomyślałem, że mógłbym nieco zwolnić. Tym bardziej, że chciałem na stadionie przeprowadzić trening interwałowy. Niestety móc to nie zawsze chcieć. Kolejny tysiączek poleciałem już w 4:40 i dokładnie takie uzyskałem średnie tempo na całej trasie. Łącznie pokonałem 14 kilometrów i 538 metrów w czasie 1:07:46. Termometr, w momencie kiedy rozpoczynałem trening wskazywał -1, aczkolwiek temperatura odczuwalna kształtowała się na poziomie -3 stopni. Po ostatnich cieplejszych dniach drogi były czarne, a więc mróz nie powodował gołoledzi. Co za tym idzie - podłoże było rewelacyjne do biegania.
   Miło zaskoczyłem się pod stadionem miejskim, gdy ujrzałem aż 8 samochodów na parkingu, a przy nich kilkanaście osób. Większość jednak opowiedziała się za wycieczką do lasu, z której ja wolałem zrezygnować. Kilometry nabijałem przed BBL, dlatego wolałem zostać na stadionie i przebiec 6x600 metrów na przerwie 2-minutowej. Jako, że razem ze mną na stadionie została Patrycja miałem istną sesję fotograficzną. Poza nami, na trening na bieżni zdecydowały się zaledwie 3 osoby, a więc miałem dla siebie niemal całą bieżnię.
   Zacząłem od lekkiego truchtu, następnie przeprowadziłem krótką rozgrzewkę, zakończoną dwoma przebieżkami i byłem gotowy do właściwej części treningu. Pierwsze 600 metrów pokonałem w 2:04. W identycznym czasie ukończyłem drugą serię. Nieco zwolniłem na trzecim odcinku - 2:07. Pati stwierdziła, że za mocno się obijam, więc kolejną sześćsetkę pobiegłem w 2:05, a następną znowu w 2:04. Wyznaję zasadę, że jak przyspieszać to w końcówce, dlatego najszybszy okazał się ostatni rytm - 2:01. Po takim treningu udałem się pod prysznic i w tym momencie na stadion wróciła reszta grupy, która pokonała około 10 kilometrów.



1 komentarz: