Na skróty

28 maja 2013

Biegiem przez Pojezierze Kaszubskie

   Już dawno nie byłem tak, mówiąc kolokwialnie, napalony na trening. Wstałem chwilę przed 5, wyjrzałem za okno i co zobaczyłem? Chmury, wiatr. Aura bardziej przypominała późną jesień niż wiosnę. Ale nic nie było w stanie zepsuć mi fantastycznego humoru. Nawet owsianka, mimo że przyrządzona według tej samej niezmiennej receptury, smakowała jakoś inaczej, lepiej. I syciła jakoś tak bardziej niż zawsze.
   Nadrobiłem nieco zaległości z ostatnich dni. Po 7 poleciałem przygotować Pati kawę i wskoczyłem w nowe biegowe buty. Już nie mogłem się doczekać kiedy wyruszę na trasę, dlatego nie odwlekałem w czasie momentu startu i gdy tylko Pati cyknęła kilka fotek ruszyłem przed siebie.

   Z Pępowa wybiegłem w stronę Miszewa. Pierwszy kilometr spokojnie w 4:45. Jak buty? Bardzo przyjemnie. Bardziej przylegały do stopy niż Adidasy. Sprawiały też wrażenie butów bardziej dynamicznych, lżejszych. Dobrze trzymały się stopy. Miałem wrażenie, że nie wymuszają tak mocno, jak inne moje treningowe buty, lądowania na pięcie. Tak więc w tych butach nieco mocniej pracowała łydka. Tak mi się przynajmniej wydaje.
   Już na 2. kilometrze wskoczyłem w prawidłowy zakres tempa (od 4:40 do 4:20/km) - 4:32. Biegło się naprawdę świetnie. W Miszewie odbiłem w stronę Małkowa, a dalej poleciałem do Żukowa. Utrzymywałem tempo nico szybsze niż 4:30/km, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. 
   Tym bardziej, że w Żukowie odbiłem w kierunku Kościerzyny, a więc pobiegłem trasą, którą nigdy do tej pory nie biegałem. Doleciałem do Glincza i tam skręciłem w lewo. W tym momencie leciałem gruntową, utwardzoną drogą. Była ona w dodatku lekko pofałdowana. Z normalnego treningu zrobił mi się lekki kros. Świetna sprawa - szczególnie jeżeli chodzi o mięśnie nóg.
   Kiedy dobiegłem do Przyjaźni odbiłem w stronę Lnisk, a dalej Żukowa i wróciłem do Pępowa. Pokonałem w sumie 23 kilometry i 320 metrów w 1 godzinę 43 minuty oraz 40 sekundy. W tym czasie odwiedziłem 7 miejscowości, w tym 1, w której nigdy nie byłem. Nie wiem jak to wygląda w waszym przypadku, ale ja wręcz uwielbiam poznawanie okolicy z perspektywy butów biegowych.

1 komentarz:

  1. ja też ostatnimi czasy przemierzam nowe trasy i mimo że to niedaleko domu, to codziennie jakieś ciekawe miejsce się wynajdzie. Wczoraj miałem też bliskie spotkanie z sarną w lesie :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń