Na skróty

29 maja 2014

Nie chce mi się biegać!

   Jest zimno, mokro, wieje, nie mam siły, nie mam czasu, wszystko mnie boli, jestem połamany i przede wszystkim nie chce mi się. Tak - nie mam najmniejszej ochoty wychodzić na trening. Tak to przynajmniej wygląda u mnie w ostatnich dniach. Ale nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Każdemu zdarzają się takie okresy. Dlatego, mimo iż robię to bez większego entuzjazmu, to jednak wciągam codziennie na siebie biegowe buty i lecę "zrobić swoje". Bo tak trzeba, bo to jest jedyna słuszna droga, bo chcąc do czegoś dojść trzeba opuścić tzw "strefę komfortu". A im jest to trudniejsze, tym większa będzie później satysfakcja.

   Z takiego właśnie założenia wyszedłem przed wczorajszym bieganiem. Normalnie w środy biegamy z siostrą spokojne rozbiegania. Tym razem jednak Mała zaproponowała, żebyśmy zrobili czwartkowe rytmy dzień wcześniej. Nie widziałem problemu. Niestety w środę rano okazało się, że Monika musi udać się na uczelnię. A więc będę musiał latać samemu. No i właśnie - rytmy w pojedynkę? Nie brzmiało to zbyt przyjemnie - uznałem, że nawet jak będę musiał latać samemu to polatam standardowo w czwartek. Zaś w środę zrobię normalne rozbieganie.
   Już wciągając buty byłem zmęczony. Miałem nadzieję, że wszystko zmieni się jak zacznę biec. Ale gdzie tam - myślałem, że w ogóle nie wystartuję. Byłem cholernie "połamany". Czułem się jakbym wczoraj stoczył walkę na ringu. A prawda jest taka, że nie wykonywałem nawet ćwiczeń siłowych. 
   Prawdę mówiąc miałem ochotę zawrócić do domu już po kilkuset metrach. Czy liczyłem, że moje nastawienie się zmieni w trakcie treningu? Nie bardzo. I faktycznie, bo może z czasem odpuściłem sobie pomysł, żeby zawrócić, ale jednak żadnej przyjemności z biegu nie odczuwałem aż do samego końca. Pogoda też nie rozpieszczała. O ile mogę wbiegać zarówno na mrozie jak i w upale to nienawidzę biegać w czasie silnego wiatru. A ten wczoraj wyjątkowo dawał się we znaki. To była 15-kilometrowa kara. Żadnych endorfin nie było też po treningu. Pojawiła się jedynie ulga, że to już koniec. 
   Ale to było wczoraj. A skoro wczoraj dałem radę to teraz już zawsze będę dawał radę! Dzisiaj na pewno będzie o niebo lepiej! O tak!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz