No i kolejne zawody za nami.
Tym razem był to półmaraton w Toruniu. Bieg ten potraktowałem jako długie
wybieganie i wyszło super! Miałem pomóc siostrze w uzyskaniu 1:45 i generalnie
się to udało, chociaż można mieć pewne wątpliwości co do długości trasy, no ale
to już przecież nie nasze zmartwienie.
Wyjazd do Torunia rozpoczął
się dla nas już w sobotę, chwilę po 8 rano, kiedy to wyruszyliśmy tramwajem z
gdańskiego Chełmu w kierunku Oliwy. Tam mieliśmy się spotkać z Marcinem i
Karoliną i wyruszyć samochodem do Grodu Kopernika. Niestety okazało się, że
musimy zmienić nieco plany i zastąpić Marcina za kierownicą (:-)).
W Toruniu meldujemy się około
godziny 13 i po zameldowaniu się w hotelu ruszamy na starówkę. Rzecz jasna nie
mogło zabraknąć toruńskich przysmaków, czyli pierników. Po spróbowaniu
większości smaków udaliśmy się na obiad do Manekina, a następnie odebraliśmy
pakiety startowe. Wieczorem kolacja, mała wycieczka po Toruniu i do łóżek. W końcu
przed zawodami trzeba być wypoczętym.
Śniadanie około 5:30, później
mały przegląd prasy - prawdę mówiąc nowy RW mnie niespecjalnie zachwycił.
Następnie wycieczka do sklepu po pieczywo dla siebie i dla dziewczyn i posiłek
"przedstartowy". Przed biegiem nie mogło zabraknąć białego pieczywa, miodu, dżemu i oczywiście masła orzechowego. Przecież, przed zawodami, nie chodzi o to, żeby było zdrowo - ma być energetycznie! Na starcie zameldowaliśmy się około 10, a pół
godziny później dowiedzieliśmy się, że start zostanie opóźniony o co najmniej
10 minut (ostatecznie wyszło tych minut 20). Wspólnie z Pati postanowiliśmy
wykorzystać ten czas na zaopatrzenie się w toruńskie pierniki. Nie godzi się
przecież nie przywieźć z Torunia tego z czego Toruń słynie. Około 11 krótka
rozgrzewka i ruszamy.
Pierwszy kilometr pokonujemy w
5:13. Tłok na starcie był niesamowity. Nieco lepiej zrobiło się na kolejnych
kilometrach. Do 10. tysiączka trzymaliśmy tempo między 4:53, a 4:58/km czyli
tak jak planowaliśmy. Później po raz pierwszy nasz czas na 1000 metrów wzrósł
powyżej 5 minut, ale tylko o 1 sekundę. Dramatu nie było, ale 10. kilometr to
zdecydowanie za wcześnie, żeby słabnąć. O tym, że nie był to chwilowy kryzys
świadczyły kolejne odcinki. Podczas kolejnego jeszcze przyspieszyliśmy do 4:55,
ale dalej było już 5:09, 5:01, 5:03. W tym momencie odłączyła się od nas Mała i
dalej leciałem już tylko z Mańkiem. Niestety prędkości 12,46 i 12,37km/h
okazały się prędkościami za dużymi również dla niego. I tutaj bez bicia
przyznaję się do błędu, bo to ja miałem prowadzić ten bieg i za wszelką cenę
chciałem nadrobić te stracone sekundy. Chciałem, żeby średnie tempo na mecie
wyniosło około 4:55/km. Kiedy zostałem już sam zdecydowałem się na pokonanie
tych ostatnich kilometrów biegiem z narastającą prędkością. Tempa jakie
uzyskałem to odpowiednio: 4:46, 4:26, 4:18, 4:11, 3:52. Mój wynik netto to
1:39:11. Mała, która jeszcze poderwała się do walki i wyprzedziła Mańka zameldowała
się na mecie z czasem 1:44:03, Łukasz uzyskał 1:44:58, a Włodi 1:48:53. Także
każdy był zadowolony. Niedosyt pozostawia jedynie fakt, że mój Gremlin pokazał,
że trasa liczyła 20,556km, a jak wiadomo nie miała atestu. Nie zmienia to
jednak faktu, że Biegacze z Północy zaprezentowali się naprawdę godnie w
Toruniu. Możemy śmiało rzecz - Miasto Kopernika zostało zdobyte!
Na mecie medal, buziak od
Patrycji i mnóstwo smakołyków. Nie zabrakło pączków, jabłek, kiełbasek z
grilla, piwa, chleba ze smalcem. Było dosłownie wszystko czego dusza zapragnie.
Po wielkiej wyżerce szybki prysznic i około 16 wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Ta minęła mi wyjątkowo przyjemnie gdyż obudziłem się dopiero przed samym
Gdańskiem, w którym to zameldowaliśmy się chwilę po 18. Weekend w Toruniu
śmiało możemy zaliczyć więc do udanych! Cel jaki sobie postawiłem, czyli
świetna zabawa z Narzeczoną został zrealizowany w 101%! Kolejna okazja do
wycieczki nadarzy się w kwietniu. Celem będzie Poznań i VI Półmaraton z tym, że
tam zamierzam powalczyć z czasem. W końcu 3 tygodnie przed Cracovia Maraton
trzeba już być w formie!




informacje szybciej niz na najwiekszych portalach biegowych ;)
OdpowiedzUsuńStaram się :)
UsuńGratuluję wyników. Z mojego planu 1:45 zrobiło się 1:42 :) Trasa rzeczywiście trochę za krótka - mój gremlin pokazał 20,58 km :/ No i to błoto.
OdpowiedzUsuńCzyli nawet jakby trasa miała te 21,097 to 1:45 byłoby złamane :) Gratuluję!
UsuńBył crossik, ale było i tak świetnie :D Dzięki Brat - życiówka mimo wszystko poprawiona :)
OdpowiedzUsuńWięc czas już myśleć o następnych :)
UsuńCzołem ! Mimo że się nie spotkaliśmy gratuluję wyników !
OdpowiedzUsuńMy polecieliśmy koleżeńsko w okolicach 1:49 także miłe spędzenie czasu przy super pogodzie bo naprawdę nie można było na nią narzekać.
ps. połówka poznańska to też nasz cel po drodze do Krakowa więc pewnie do zobaczenia :)
W tym biegu chodziło chyba właśnie przede wszystkim o dobrą zabawę :)
UsuńW takim razie zapewne widzimy się w POZnaniu i zapewne wcześniej w Gdyni na 10k.
Witaj, czytam Twojego bloga od czasu, gdy przeczytałam o Tobie na stronie bieganie.pl, imponuje mi Twoja postawa, jest dla mnie pewnego rodzaju motywacją, trzymaj tak dalej.
OdpowiedzUsuńA dla mnie dodatkową motywacja są te wszystkie pozytywne komentarze, w tym Twój. Także dzięki ;-)
OdpowiedzUsuń