Na skróty

14 stycznia 2013

Niedzielna wycieczka w doborowym towarzystwie

   Z podsumowaniem niedzielnego wybiegania wstrzymałem się aż do teraz. Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze miałem dość napięty niedzielny harmonogram, a po drugie po biegu byłem tak zmęczony, że nie miałem ochoty na siedzenie przed ekranem komputera. Łóżko wydawało się o wiele przyjemniejszym miejscem.
   Ale po kolei. Jakiś czas temu napisałem na blogu, że szukam osób chętnych na wycieczkę biegową. Zamierzałem przebiec 31 kilometrów, a z doświadczenia wiem, że taki kilometraż dużo lepiej pokonuje się w towarzystwie. Wstępnie chęć wspólnego biegu wyraził Andrzej Jarmołowski - mój kolega z BBL, któremu w tym miejscu jeszcze raz serdecznie gratuluję 2. miejsca w sobotnim ParkRun'ie i życzę lepiej oznaczonych tras na kolejnych edycjach ;) Wczoraj po biegu XIV Zimowego Grand Prix Sztumu chęć wspólnego treningu wyrazili również Mała, Andrzej Humiński i Marek Korol. Z tym, że zamierzali oni pokonać nieco krótszą trasę. Ustaliliśmy, że ja z Andrzejem J. wyruszymy z Chełmu, dobiegniemy na Karczemki, gdzie będzie na nas czekać reszta ekipy i wspólnie pobiegniemy do Rębiechowa, obiegniemy lotnisko i ulicą Jesienną wrócimy na Karczemki. Tam część zakończy trening, a ja polecę w stronę Chełmu, tak żeby wybiegać zaplanowany dystans. Takie były plany, a jak wyszło w praktyce? No więc tak...
A to zdjęcie z sobotniej randki :)
Jeżeli ktoś nie widział Sępa to serdecznie polecamy!
   ... o 9:00 wyszedłem przed blok i tam już czekał na mnie Andrzej. Wspólnie ruszyliśmy w stronę przepustu, przez który wydostaliśmy się z Chełmu. Chodniki miejscami były tak bardzo zaśnieżone, że nasz bieg miał niewiele wspólnego z... biegiem. To była walka o utrzymanie równowagi. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - mieliśmy ekstra trening siły biegowej. Do Jasienia sporą część trasy pokonywaliśmy ulicami, jednak stamtąd aż do Auchan byliśmy zmuszeni brodzić w śniegu. Szkoda, że biały puch, który przecież spadł na początku tygodnia, nie został do tej pory usunięty ze ścieżek rowerowych i chodników. W najlepszym stanie były chodniki przed domami jednorodzinnymi, bo o ich odśnieżenie zadbali właściciele posesji. I chwała im za to!
   Kiedy przebiegaliśmy wiaduktem nad obwodnicą zadzwoniła Mała, która już czekała na nas wraz z resztą ekipy. Ustaliliśmy, że bez zatrzymywania polecimy dalej. Na tej części trasy zmieniłem się na prowadzeniu z Markiem. To była trasa jego i Andrzeja H., a ja cieszyłem się, że będę miał okazję poznać kolejne ścieżki biegowe. To mi pozwoli w przyszłości na większy wybór przy doborze trasy. Okazało się, że do skrzyżowania ulic Nowatorów i Budowlanych można dolecieć spokojnymi, równymi uliczkami, a nie tak jak zawsze biegałem - poboczem wzdłuż drogi krajowej. 
   Przy lotnisku musiałem się oddalić za potrzebą od grupy, jednak udało mi się ją dogonić jeszcze przed nawrotem. Andrzej z Markiem zapowiedzieli, że dawna ulica Słowackiego i droga wzdłuż płotu lotniska to będzie najtrudniejszy fragment trasy. No i cóż... nie mylili się. Śnieg miejscami sięgał do połowy łydki, dodatkowo przysypane dziury, nierówności. Kilka razy wpadliśmy w "zakamuflowane" kałuże. Nikt chyba nie ukończył tego odcinka z suchymi skarpetkami. Ale co tam - wycieczka to wycieczka - musi być jakaś przygoda, żeby była udana! Drogę z lotniska do Matarni postanowiliśmy pokonać... dwupasmową jezdnią. Chodniki były całkowicie zasypane, a po przeprawie przy porcie lotniczym chcieliśmy dać nieco odpocząć nogom. Nie przebiegliśmy nawet kilometra gdy podjechał do nas samochód policyjny. Pani w mundurze poinformowała nas, że po drugiej stronie ulicy znajduje się ścieżka rowerowa, na co grzecznie odpowiedzieliśmy, że owszem wiemy o tym, aczkolwiek zwróciliśmy również uwagę, że jest ona raczej "nieprzejezdna". Policjantkę chyba nasze wytłumaczenie usatysfakcjonowała, bo wspólnie ze swoim partnerem ruszyli dalej nie zawracając sobie dłużej nami głowy. 
Niedzielna trasa
   Przy przystanku Agrarna odłączył się od nas Andrzej J., który uznał, że zbiegając do Wrzeszcza pokona taki sam dystans jak ja, a nie będzie musiał tłuc się tramwajem przez całe miasto. My tymczasem polecieliśmy w kierunku Jesiennej. Widząc jednak w jakim jest stanie zdecydowaliśmy, że lepiej będzie dobiec, przez rondo, do ulicy Maszynowej i wrócić tą samą drogą. Na Karczemkach swój trening zakończyli Mała, Marek i Andrzej H., a ja już samotnie pomknąłem w stronę Chełmu. Śnieg na chodnikach skutecznie zniechęcał do biegania. Dodatkowo kusząca była propozycja Marka, który odwoził Małą samochodem do domu. To co mnie jednak przekonało do kontynuowania biegu to fakt, że niemalże cała trasa, od tego momentu, prowadziła z górki. Na Jasieniu miałem, krótki postój na stacji benzynowej, a stamtąd już udałem się prosto na Chełm. Tym razem nie kombinowałem z omijaniem świateł, z przepustami. Pobiegłem po prostu najkrótszą z możliwych tras i zakończyłem trening w okolicach Tesco, gdzie czekała na mnie już Pati i wspólnie udaliśmy się na lody.
   Zamiast zaplanowanych 31 pokonałem 36 kilometrów i 548 metrów. Zajęło mi to 3 godziny 20 minut i 44 sekundy. Średnie tempo wyszło 5 minut i 30 sekund. Pierwszy raz w życiu biegałem przez tak długi czas ani na chwilę nie tracąc dobrego humoru. Jednak wybiegania w towarzystwie są o wiele przyjemniejsze. A po treningu udałem się z Narzeczoną na 21. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Będąc na starówce zaszliśmy też na obiad i... nauczyliśmy się jeść pałeczkami :) To był naprawdę świetny dzień!

Międzyczasy:


7 komentarzy:

  1. SZACUN, po swoich 22K w niedziele myślałem że jestem Harcor, ale wasza trasa naprawdę mi zaimponowała. Warunki do biegania oceniam jako koszmarne. Może jak będziecie się wybierali w przyszłym tygodniu to będzie można się dopisać do wycieczki, bo samotne wybiegania dają podwójnie w kość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę najmniejszego problemu :) W grupie lepiej pokonywać długie dystanse :)

      Usuń
    2. będę śledził Twojego bloga w poszukiwaniu planów na kolejną niedzielę!

      Usuń
  2. Chlupanie w butach, leginsy mokre aż po łydki - to LUBIĘ :) Było na pewno... ciekawie i inaczej niż zwykle :D
    Dzięki Biegacze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Długa wycieczka w zimowej scenerii :) Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluje rowniez ;) Mam pytanko czy w trakcie tak dlugiej trasy przyjmowales jakies napoje, batoniki itd? pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :) Zjadłem przed biegiem, a następny posiłek dopiero po bieganiu :)

      Usuń