Na skróty

10 stycznia 2013

Z wizytą w Pępowie

   Dzisiaj, kiedy wstałem rano, jeszcze nie wiedziałem, że czeka mnie nieco dłuższy trening niż planowe 15 kilometrów. Podczas jedzenia owsianki wciąż byłem pewny, że przebiegnę trasę Chełm - Jasień - Chełm. Jednak 45 minut później, kiedy czytałem, jak co rano, forum coś mnie tknęło. Miałem dobry humor i postanowiłem to wykorzystać. W jaki sposób? Pobiegnę do Pępowa i zrobię Pati niespodziankę! Najlepsze pomysły, w moim przypadku, są te spontaniczne dlatego chwilę później byłem już w butach biegowych i "łapałem" satelity.
   Pierwszy kilometr pokonałem w 5:08/km, by już na następnym odcinku odnotować 16-sekundowy progres. Tak jak widać na zdjęciach chodniki nie sprzyjały jakiemukolwiek poruszaniu się po nich, a już bieganie było wyjątkowo trudne. Dlatego pomimo, że nogi naprawdę dzisiaj niosły rewelacyjnie nie byłem w stanie kontrolować w 100 procentach tempa. Lód, śnieg, woda, dziury skutecznie mi utrudniały trening. Prawdę mówiąc był to trochę taki bieg z przeszkodami :) 
   Tym razem nie łudziłem się, że w okolicach Auchan będzie lepiej. I dobrze, bo nie było. Co ciekawe, 2 dni temu kiedy spadł śnieg, odpowiednie służby posypywały chodniki po kilka razy na dobę, a dzisiaj kiedy na tych samych chodnikach zrobiło się lodowisko nie można było dostrzec nawet garści piachu/żwiru/popiołu. No ale przecież dla biegaczy to żadna wymówka. Miła niespodzianka spotkała mnie natomiast na ulicy Bysewskiej. Spodziewałem się, że skoro jest mało uczęszczana to będzie w podobnym stanie jak chodniki, którymi się przemieszczałem. Rozważałem nawet bieg krajową 7-ką przez Leźno. Jednak moje obawy okazały się bezpodstawne. Odcinek trasy prowadzący przez ulicę Bysewską był najprzyjemniejszym fragmentem dzisiejszego treningu. Stamtąd odbiłem w stronę Czapli i chwilę później byłem już u Patrycji. 
   Czy udało mi się ją zaskoczyć? Popatrzcie na zdjęcie i odpowiedzcie sobie sami :) Pokonałem w sumie 19,646km w czasie 1:35:36 (średnie tempo 4:55/km). Ponad półtora godziny w deszczu, śniegu, przy silnym wietrze i w przemoczonych butach. Jednak za ten uśmiech, którym zostałem obdarowany na progu muszę stwierdzić - było warto. Po takim poranku humor dopisywał już do samego końca dnia.

4 komentarze:

  1. podziwiam ja dzis z rana bieglem w katastrofalnych warunkach 6 km po ulubione paczki dla mojej zony ;)respekt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zapewne też udało się wywołać uśmiech na twarzy bliskiej osoby :)

      Usuń
  2. Kochany Mój ;* dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze to zdjęcie z zaskoczoną Pati jest rewelacyjne :D Mega pozytywna akcja :)

    OdpowiedzUsuń