Na skróty

19 czerwca 2014

Dwie cholernie przyjemne dyszki

   Ostatnie dwa dni były niezwykle udane, szczególnie patrząc na nie z biegowej perspektywy.  Ciągle biegam, tak jak założyłem, nie więcej niż 10 kilometrów. To co się zmieniło to przede wszystkim - pozbyłem się uciążliwego bólu w pachwinie. I to w jak banalny sposób. Otóż sprzątając znalazłem tubkę po maści, którą używałem podczas rehabilitacji. Już miałem ją wyrzucić, ale okazało się, że coś jeszcze zostało. Była to maść przeciwzapalna i przeciwbólowa - pomyślałem więc, że mogą ją wetrzeć w tą pachwinę. Jeszcze tego samego dnia sytuacja się nieco poprawiła. Po powtórzeniu zabiegu dnia kolejnego praktycznie nic nie czułem. I w takim właśnie stanie wyszedłem na trening.
   Fantastyczny humor miałem już od początku. Zresztą kto by nie miał. Nic nie bolało, słońce przyjemnie grzało, wiał lekki wiatr a ja mknąłem wzdłuż morza. 

   Tym razem postanowiłem, że choćby nie wiem co - nie przerwę biegu. Miało to być od początku do końca bieg ciągły - włączam Gremlina pod domem i w tym samym miejscu do zatrzymuję. I choć w pewnym momencie wydawało mi się, że będę musiał stanąć za potrzebą, to jednak udało mi się dolecieć do domu z suchymi spodniami :)
   Dyszka minęła naprawdę w mgnieniu oka. Później jeszcze chwila rozciągania, owsianka, prysznic i byłem gotowy na resztę dnia.
   Napisałbym, że tak samo wyglądał trening czwartkowy. Jednak pewien "szczegół" nie pozwala mi go w ten sposób podsumować. Otóż pierwszy raz podczas treningu towarzyszyła mi żona! Wiele razy biegałem z Patrycją, ale od czasu ślubu był to nasz pierwszy trening biegowo - rowerowy. 
   Było naprawdę super! Niemal tak jak podczas naszych, zagranicznych, niedzielnych wycieczek biegowych. Tyle, że wtedy pokonywaliśmy po 30-40-50 kilometrów, a Pati jechała na "kozie". Dzisiaj musiała nam wystarczyć dyszka i mój Giant. Mimo to był to najlepszy trening od dawien dawna! Naprawdę wszystkim polecam takie wspólne treningi. Dają ogromnego kopa pozytywnej energii!

4 komentarze:

  1. Fajne z Was małżeństwo biegowe :) Mam kilku kumpli, którzy muszą rozsądnie dzielić czas między treningami, a życiem domowym, a Ty masz się fajnie, bo po prostu bierzesz żonę ze sobą :) Pozdrawiam!
    PS. Czy możesz zdradzić jakiej maści użyłeś? Nigdy nie wiadomo, kiedy taka wiedza się człowiekowi przyda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Michale co to za maść ktora Ci pomogla?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za miłe słowo :) A co do maści to był to dość popularny Voltaren Max. Mam jednak nadzieję, że nie przyda Ci się ta wiedza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za info! Voltaren faktycznie jest dobry, kiedyś już go miałem okazję próbować. Na wszelki wypadek dobrze jest mieć zawsze taką maść pod ręką :)

      Usuń