Podobnie jak przed rokiem do Berlina ruszyliśmy w piątek. Tym razem jednak nie rano, a po południu. Uznaliśmy, że jeżeli zdążymy odebrać pakiet jeszcze w piątek to to zrobimy, a jak nie to po pakiet pojedziemy w sobotę, po Breakfest Run'ie. I pewnie gdyby nie wypadek w Koszalinie by to się udało. Droga i tak minęła dość sprawnie. Wystartowaliśmy o 13:20, a już chwilę po 20 byliśmy w hotelu. Jeżeli ktoś wybiera się do Berlina samochodem to warto wcześniej sprawdzić czy hotel posiada miejsca parkingowe. Nasz nie posiadał, a parkowanie na ulicy do najtańszych nie należy :)
W sobotę około 8 ruszyliśmy w stronę Pałacu Charlottenburg, gdzie zlokalizowany był start Biegu Śniadaniowego. To jest naprawdę świetna impreza. Kilka - kilkanaście tysięcy biegaczy, sporo z nich w różnego rodzaju przebraniach, a wszyscy mają tylko jeden cel - przetruchtać spokojnie (nad tempem czuwa organizator :) ) 5 kilometrów i wbiec na Stadion Olimpijski. Pętla honorowa po niebieskim tartanie, oglądanie siebie na wielkich bilbordach - to robi wrażenie.