Po raz kolejny sobotni poranek przywitał mnie poza Gdańskiem. Tak jak przed tygodniem obudziłem się w Pępowie i to właśnie w tych okolicach zamierzałem zrealizować trening. Siedem dni temu biegałem na trasie Pępowo - Małkowo - Żukowo - Glincz - Przyjaźń - Lniska - Leźno - Pępowo. Po leśnych, ciężkich i dość wolnych kilometrach tutaj miałem okazję nieco przyspieszyć. Przy okazji delikatnie zwiększając ilość kilometrów. W związku z tym, że w poprzednią sobotę trening mi się podobał postanowiłem go powtórzyć.
24 stycznia 2015
23 stycznia 2015
"Codziennie bieganie, bieganie, bieganie" - recenzja "Dogonić Kenijczyków" A. Finna
Przez ostatnich kilka miesięcy nie bardzo miałem ochotę na czytanie. Jak już łapałem się za jakąś książkę to jej ukończenie zajmowała mi co najmniej kilka tygodni, a nie rzadko kilka miesięcy. Przez to zrobiłem sobie trochę zaległości. Niemniej czytać lubię i od początku tego roku udało mi się zapoznać już z kilkoma tytułami. A wśród nich m. in. z książką "Dogonić Kenijczyków".
Nie jest to powieść fabularna ani poradnik, a reportaż. Autor, Adharanand Finn, współpracownik „Runner’s World”, postanawia odkryć tajemnicę Kenijczyków. Chce dowiedzieć się dlaczego właśnie Ci mieszkańcy Afryki tak bardzo zdominowali biegi długodystansowe. A jaka najlepiej się o tym przekonać? Oczywiście wyjeżdżając do Kenii. Tak więc Finn wraz z żoną i córkami wyjeżdża do Kenii, aby poznać sekret kenijskich biegaczy.
W grupie raźniej - Parszywa Dwunastka vol. 5
Po ostatnich samotnych treningach w czwartek ponownie mogłem polatać z towarzystwem. I tym razem nie było to bieganie jedynie z Małą. Na pokonanie Parszywej Dwunastki zdecydowali się jeszcze Kamil i Andrzej.
Na miejsce spotkania standardowo wybraliśmy kościół na Gomółki. Kilkanaście minut przed godziną startu zaleciała do mnie Mała i razem polecieliśmy na skraj lasu. Tam czekali już chłopaki. Mimo, że chodniki ponownie zrobiły się czarne to w lesie wciąż jest śnieg, dlatego tuż przed rozpoczęciem biegu wciągnąłem na nogi Speedcrossy. Jednak jeżeli chodzi o sprzęt to wszystkich przebił Andrzej, który w ramach testów sprzętu przed Zamiecią, testował... łańcuchy na buty.
20 stycznia 2015
Zimową aurą - Parszywa Dwunastka vol. 4
Dzisiaj nie mogłem wybrać się na trening o stałej porze, dlatego biegałem w pojedynkę. W dodatku psikusa zrobiła mi pogoda i spadł śnieg. Niby to nic dziwnego, że mamy śnieg w styczniu, ale wczoraj kiedy kładłem się spać było kilka stopni na plusie i nic nie zapowiadało nadejścia zimy. Jednak zima, nie zima - trening musi się odbyć. Pogoda to żadna wymówka.
Nawet specjalnie się nie ociągałem z wyjściem na dwór. Dzięki zaśnieżonym chodnikom nie musiałem brać drugiej pary butów. Od razu założyłem te z agresywnym, terenowym bieżnikiem, bez obaw, że je zetrę. Nie zamierzałem się mocno spinać, szczególnie na 2-kilometrowym dobiegu do lasu. Do uszu tym razem wcisnąłem słuchawki i oddałem się słuchaniu muzyki oraz rozmowom telefonicznym. Dobrze jest czasem z kimś pogadać na trening - nawet przy pomocy telefonu.
18 stycznia 2015
Tak to leciało! - relacja z City Trail Trójmiasto IV
Długo zastanawiałem się jak mam potraktować ten bieg. Czy mam pobiec spokojnie, skoro obecnie ciągle jeszcze nie wróciłem na dobre do biegania? Z kontuzjami też definitywnie się jeszcze nie rozprawiłem. Może więc należałoby jedynie przetruchtać 5-kilometrową trasę City Trail? Tylko z drugiej strony, skoro wróciłem do treningów, skoro nie ma przeciwwskazań do biegania w ogóle, to dlaczego miałyby być takowe wobec szybkiego biegania? Czy to nie jest fantastyczny zbieg okoliczności, że wygrałem opłatę startową w tym cyklu, akurat teraz, kiedy przeniosłem się z treningami do lasu? Może te zawody to ma być właśnie sprawdzian tego jak mi idą treningi? Dystans jest akurat taki, żeby mnie nie zmasakrować. Żaden uraz nie powinien się pogłębić.
15 stycznia 2015
Pierwszą część tygodnia uważam za zamkniętą
Czas pakować buty na weekend. |
Cztery dnia, cztery biegi, cztery wizyty w lesie, cztery godziny rozciągania. Łącznie ponad 60 kilometrów. A teraz czas na zasłużony odpoczynek. W piątek nie pójdę biegać. Będę zbierał siły na weekend. Tak postanowiłem. A po dzisiejszym treningu miałem do tego pełne prawo.
No właśnie, dzisiejszy trening. W poniedziałek byłą Parszywa Dwunastka, więc we wtorek bieganie było nieco krótsze i lżejsze. A skoro w środę ponownie pokonywaliśmy PD to na dzisiaj wypadł bieg lekki, spokojny, regeneracyjny.
14 stycznia 2015
Cierpienia leśnego biegacza - Parszywa Dwunastka vol. 3
Wiedziałem, że w tym tygodniu jeszcze przynajmniej raz będę chciał się wybrać na morderczą, 12-kilometrową trasę po TPK. Taki postawiłem sobie cel: 2-3 razy w tygodniu zaliczam PD. Jednak kiedy czekałem na Małą myślałem raczej o odwleczeniu tego biegu na jutro. Albo na jakiś inny dzień - w końcu dopiero środa. Siostra już wczoraj mówiła o obolałych łydkach, więc zadając jej pytanie czy PD pokonujemy dzisiaj czy jutro, byłem pewien, że to pytanie retoryczne. W życiu się nie spodziewałem odpowiedzi - "Dzisiaj". No ale decyzja zapadła - odpoczniemy dopiero w czwartek.
13 stycznia 2015
Mała wycieczka biegowa po TPK
Wciąż trzymam się twardo założeń odnośnie miejsca trenowania - maksymalnie ograniczony płaski asfalt i mnóstwo pagórkowatych terenów leśnych. Jednak zdrowy rozsądek podpowiedział, że raczej nie uda się pokonywać na każdym treningu Parszywej Dwunastki. Aktualnie plan więc zakłada mierzenie się z nią 2-3 razy w tygodniu. A na pozostałe dni wyznaczyłem dzisiaj nieco krótszą trasę (około 7 kilometrów po lesie + 2 x 2 kilometry roztruchtania/schłodzenia).
Na trening dzisiaj umówiłem się z Małą i Kamilem. Wiadomo - im więcej osób tym raźniej. Start - standardowo spod kościoła. Tym razem jednak odpuściliśmy sobie ten długi męczący. Prawdę mówiąc to niespecjalnie przyglądałem się profilowi trasy, ale wydawało mi się, że początek nie będzie tak zły jak był dzień wcześniej. Cóż... myliłem się. Jeszcze pierwszy kilometr nie był taki zły. Za to drugi rozpoczął się tak, że musieliśmy zrobić krótką przerwę na złapanie oddechu. Podbieg był dość krótki, ale naprawdę męczący.
Później lecieliśmy dobrze znaną nam trasą w kierunku Kleszej Drogi, by po dotarciu na nią zaraz odbić z powrotem w stronę morza. No i właśnie - o ile na mapie wydawało się to banalnie proste, o tyle w rzeczywistości już takie banalne nie było. Tak naprawdę nie znaleźliśmy drogi, która widniała na mapie i trochę... improwizowaliśmy. Na szczęście nie było to takie trudne i niespecjalnie przejmowaliśmy się czasem.
12 stycznia 2015
"Parszywa Dwunastka" vol. 2
Po krótkim wypadzie w góry wróciliśmy już do Gdańska. Ścieżki w Karkonoskim Parku Narodowym zamieniłem na te w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Jednak nie znaczy to, że teraz zacznie się bieganie po płaskim. Co to to nie! Prawdę mówiąc to właśnie w TPK mam na trasie bardziej męczące podbiegi i zbiegi niż na Drodze pod Reglami. Tam mogłem bez problemu robić bieg ciągły. Na Parszywej Dwunastce mam z tym problemy - ba, mimo dwóch prób ani razu mi się to jeszcze nie udało. A właśnie tą drugą próbą rozpocząłem treningi po powrocie do Gdańska.
8 stycznia 2015
Z niespodziewaną wizytą w Jeleniej Górze
Naprawdę dawno nie spało mi się tak dobrze jak ostatniej nocy. Po wtorkowych treningach byłem naprawdę zmęczony. I chociaż nie lubię długo spać i zdarza mi się budzić w nocy to tym razem spałem jak zabity przez niemal 9 godzin. Podobnie zresztą jak moja żona. Niemniej chwilę przed 8 zajadaliśmy się już owsianką. Trzeba było się sprężać - w końcu również na środę mieliśmy ambitne plany.
Około 9 staliśmy już przed domem i czekaliśmy aż zegarki połączą się z satelitami. Chwilę później wyruszyliśmy. W planach po raz kolejny Droga pod Reglami. Może nie w całości, ale przynajmniej na tyle daleko, aby dolecieć do miejsca, gdzie wczoraj popełniliśmy błąd.
W nogach wciąż czuliśmy wczorajsze treningi. Łatwo nie było, ale mimo to posuwaliśmy się do przodu. Pierwszy, drugi, trzeci kilometr, aż w końcu dotarliśmy do Trzech Jaworów. To właśnie w tym punkcie euroreginalny szlak rowerowy ER-2 odbija w prawo, a to właśnie on pokrywał się z DPR.
7 stycznia 2015
Bieganie po górach - zaliczone!
Nie mam wielkich planów na rok 2015. Nie stawiam sobie żadnych celów związanych z wynikami. Nie zaplanowałem też sobie żadnych konkretnych startów (poza opłaconym już dawno Paryżem). Nie mam też postanowień noworocznych. Niemniej mam króciutką listę rzeczy do odfajkowania. I mimo, że za nami dopiero 7 dni nowego roku to już udało mi się jedną z nich odfajkować. Otóż biegałem po górach!
3 stycznia 2015
"Parszywa Dwunastka" czyli leśne manewry
W tym roku wpadłem na pomysł, że razem z Małą będziemy przygotowywać się do przyszłych startów... w lesie. Odpuszczamy na jakiś czas asfalt i większość biegów będziemy realizować w lesie. Oczywiście nie oznacza to, że w ogóle nie będę widoczny na gdańskich chodnikach. Jednak chciałbym, aby były to pojedyncze wizyty.
Aby trenować w lesie musimy znaleźć sobie codzienną, podstawową trasę. Już od jakiegoś czasu kształtowała mi się ona w głowie i dzisiaj w końcu postanowiliśmy ją "wypróbować".
Do lasu wbiegliśmy na Strzyża i od razu musieliśmy pokonać długi, a nawet bardzo, bardzo długi podbieg. A wiadomo - początek treningu, mnóstwo energii - "przejść do marszu? a gdzie tam!". Na samej górze byłem wręcz wypruty! Nie byłem zmęczony, nie byłem zdyszany - byłem wy - pom - po - wany. A najgorzej, że w lesie byliśmy dopiero niecałe 10 minut. Dobra - kilka oddechów i jedziemy dalej!
Po w miarę płaskim lecieliśmy ledwie przez kilkaset metrów. A dalej znowu w dół i górę. Kolejny spory podbieg, choć nie tak dokuczliwy jak ten pierwszy. Na chwilę wbiegliśmy na zielony szlak, ale szybko z niego zboczyliśmy i polecieliśmy w stronę szlaku niebieskiego. To właśnie na nim spędziliśmy najwięcej czasu. No dobra - czasu może więcej spędziliśmy na szlaku zielonym, ale kilometrów na pewno więcej pokonaliśmy na szlaku niebieskim.
Subskrybuj:
Posty (Atom)