Wczoraj naprawdę dałem sobie w kość. Mocne bieganie na stadionie, do tego solidny (jak na mnie) basen i wizyta w saunie sprawiły, że nie mogło być mowy o jakiejkolwiek świeżości. Szczególnie, że w środę byłem tak zabiegany, że niespecjalnie dobrze wyglądało moje menu. W zasadzie produkty były ok, ale było ich zdecydowanie za mało. Nie miałem czasu na normalne jedzenie i jadłem "z doskoku". Chwyciłem jakieś orzechy i w drogę, wpadł mi owoc i w drogę - żadnych konkretów.
Rano obudziłem się jakby mnie dzień wcześniej ktoś solidnie przekopał. Ledwo doczłapałem się do łazienki. A trening jak na złość zaplanowałem na 5:45. Nie było, więc mowy o ociąganiu się. Szybka toaleta i zabrałem się z owsiankę. Nie bardzo wiedziałem jak powinien wyglądać tego dnia mój trening. Z jednej strony czułem się kiepsko i rozsądnie byłoby zrobić jedynie rozbieganie. Jednak planowałem czwartki poświęcić na II zakres. Postanowiłem, że decyzję podejmę w trakcie.
Pierwsze kroki musiałby być naprawdę komiczne dla patrzących z boku. Poruszałem się tak jakby przy każdym ruchu ktoś wbijał mi gwoździa, gdzieś w okolicę miednicy. Bolało mnie dosłownie wszystko. Z czasem jednak było coraz lepiej.
Po dwóch kilometrach musiałem zapisać trening i zacząć zliczać kilometry od nowa. I to był chyba impuls. Na 3. tysiączku nabiegałem 3:51 i wtedy pomyślałem, że spróbuję zrobić w II zakresie chociaż kilka odcinków.
Nieco wyższe tego dnia tętno było zasługą dnia wczorajszego, więc tym się nie przejmowałem. Dużo gorszy był fizyczny ból/dyskomfort. Ale biegłem ciągle przed siebie. Notowałem całkiem przyzwoite czasy pomiędzy 4:51, a 4:28.
Swój drugi zakres zakończyłem po 8 kilometrach, a następnie zrobiłem 1 kilometr roztruchtania. Tego dnia wielkiej przyjemności z biegania nie odczuwałem, ale też nie było źle. Udało się po raz kolejny zrealizować założenia. Jest dobrze. Muszę tylko jeszcze większą wagę przyłożyć do ogólnego wzmacniania, rozciągania i regeneracji. Zamierzam też poeksperymentować z BCAA. Co z tego wyjdzie? Będę informował na bieżąco.
dwa ciężkie treningi dzieńpo dniu to nie jest najlepszy pomysł. Nie myślałeś o oddaleniu od siebie ciężkich treningów aby przerwa między nimi była jak najdłuższa?
OdpowiedzUsuńCześć, pewnie że zdaję sobie sprawę, że dwa ciężkie treningi dzień po dniu to słaba opcja. Tyle tylko, że nie traktowałem II zakresu jako ciężki trening. Nie chciałem zbytnio zamulić się przed sobotnią piątką.
Usuń