Na skróty

13 czerwca 2015

"Oglądałam swoje czerwone ręce i ramiona, czułam ból, próbowałam sobie przypomnieć, jak się rozpoznaje udar słoneczny" - recenzja książki "Szczęśliwi biegają ULTRA"

   O książce napisanej przez Magdę Ostrowską - Dołęgowską i Krzyśka Dołęgowskiego słyszałem bardzo dużo dobrego jeszcze za nim do mnie dotarła. Znajomi mówili, że przeczytali ją jednym tchem. Lubię czytać książki o tematyce biegowej, a bieganie po górach oraz biegi dłuższe niż maraton to coś, co mnie gdzieś głęboko pociąga. Choć póki co poznaję tę działkę biegania głównie z czysto teoretycznej strony. Książka "Szczęśliwi biegają ULTRA" miała być kolejną wyprawą w świat wielogodzinnych biegów, górskich wypraw, kryzysów, upadków i spektakularnych zmartwychwstań. Jak tylko kurier przywiózł mi egzemplarz - od razu zabrałem się za lekturę...

   Autorzy książki to chyba najbardziej znane małżeństwo wśród polskich ultramaratończyków. Przynajmniej ja nie kojarzę żadnego innego, bardziej rozpoznawanego. Książka jest pisana naprzemiennie przez Magdę i Krzyśka, dzięki czemu mamy szansę poznać zarówno ją jak i jego. Możemy też ujrzeć daną sytuację z dwóch perspektyw.
   Już na początku możemy dowiedzieć się skąd wzięła się w nich pasja do biegania, do bardzo długiego biegania oraz gór. I nie chcąc wiele zdradzać napiszę jedynie, że autorzy nie należeli do "skazanych na sukces". Byli normalnymi ludźmi, którzy za młodu nie wyróżniali się specjalną smykałką do sportu. A jak doszło do tego, że dzisiaj są kim są? Naprawdę musicie sięgnąć po książkę :)
   W książce zawartych jest również wiele relacji z zawodów. I chociaż czytając możemy przenieść się wraz z autorami na tak legendarne biegi jak Gore-Tex Transalpine-Run, Transgrancanaria czy UTMB to mnie osobiście najbardziej urzekła relacja z Bob Graham Round. Opis tego jak Magda i Krzysiek walczyli o zdobycie 42 szczytów w Anglii w czasie poniżej 24 godzin był naprawdę fantastyczny.
   Jednak ta książka to nie tylko relacja z biegów oraz historie życia autorów. Na nieco ponad 300 stronach miałem okazję poznać prawdziwe legendy świata ultra jak chociażby Kilian Jornet czy Scott Jurek. I to również od strony, od której ich do tej pory nie znałem. Bo choć czytałem "Jedz i biegaj" to zielonego pojęcia nie miałem, że obecnie Scott Jurek nie myśli już o ściganiu się, że skupia się na prowadzeniu swojego biznesu, a biega jedynie dla przyjemności.
   W "Szczęśliwi biegają ULTRA" znajdują się również opinie na temat sprzętu oraz rodzaje treningów. I szczerze przyznam, że te ostatnie, w moim odczuciu, były jedynym nużącym fragmentem. Być może dlatego, że wcześniej już wiedziałem co to są interwały, co to jest fartlek czy bieg spokojny oraz co te treningi nam dają. Ponadto nie myślę jeszcze o kilkudziesięciogodzinnych biegach po górach i zapewne dlatego również nie mogłem się wciągnąć w te opisy.

   Ciekawscy wyłapią też informacje na temat butów i dowiedzą się w jakich i dlaczego najlepiej biega się Krzyśkowi. Interesujący jest też opis przygotowań ekwipunku na Marathon des Sables!
   Zresztą nie będę więcej zdradzał. W moim odczuciu każdy, kto jest zainteresowany tematyką biegów ultra i biegów górskich, po prostu musi sięgnąć po tę książkę. Książkę, opisującą naszych, lokalnych ultrasów. To nie są ludzie mieszkający w Stanach Zjednoczonych, czy biegający na co dzień po Andach. Magda i Krzysiek mieszkają w Warszawie, a trenują w Glince. A to co wyróżnia tę dwójkę to ogromna pasja i miłość do gór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz