Dopiero co pisałem, że wyjeżdżam, a tymczasem już tylko jeden dzień dzieli mnie od weekendu. Jeżeli ktoś czytał moje wpisy z okresu wakacyjnego to wie, że będąc za granicą dzielę tydzień na 2 części. Pierwszy obejmuje trening od poniedziałku do piątku. I jest to raczej praca, którą należy wykonać - obowiązek. Nagrodą natomiast za te 5 dni są treningi weekendowe.
W sobotę przeważnie zaliczałem tzw. "półmaraton do pracy", podczas którego miałem okazję pokonać niemiecko - holenderską granicę w butach biegowych. Natomiast niedziela to już długie wybieganie. Te wakacyjne wspominam szczególnie dobrze, że względu na to, że wybierałem się na nie wspólnie z Pati. Teraz będę latał na nie w pojedynkę. Wierzę jednak, że nie będzie źle. W końcu nic tak nie daje kopa jak solidny trening.
Aczkolwiek zanim zacznę weekend pora jeszcze wykonać piątkowy plan. A jak on wygląda? Rano bieganie, wieczorem wzmacnianie mięśni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz