No i stało się - za mną już ostatni trening przed wyjazdem do Niemiec. No i właśnie nie wiem czy nie powinienem napisać takiego wstępu już wczoraj. Być może to dzisiejsze szuranie nie było mi już potrzebne. Szczególnie kiedy wczorajszy wieczór spędziłem w łóżku, walcząc z przeziębieniem i delikatnym bólem w stopie.
26 września 2013
25 września 2013
Z wizytą na Warmii
W ostatnim czasie w miarę regularnie publikowałem kolejne wpisy na swoim blogu. Tymczasem ostatni post jaki zamieściłem pochodzi sprzed 3 dni. Skąd taka przerwa? Czy nie biegałem?Nie no, wiadomo że biegałem. Jednak nie biegałem na Pomorzu. Otóż zorganizowaliśmy, wspólnie z Patrycją, 2-dniowy wyjazd na Warmię. Miałem więc okazję przebiec kilka kilometrów w swoich rodzinnych stronach. Może nie było ich zbyt wiele, gdyż zdążyłem zaliczyć tylko jeden trening. Niemniej był to niezwykle przyjemny bieg.
22 września 2013
Niedzielne wyciszenie
Kiedy wchodzę na oficjalną stronę maratonu w Berlinie i widzę, że do startu pozostało 0 (ZERO!!!) tygodni to nie ukrywam, że coraz bardziej się stresuję. A stresu mojego wcale nie zmniejsza fakt, że pojawiło się kilka mniejszych czy większych problemów.
Ból pośladka jest coraz mocniejszy, mam jednak wciąż nadzieję, że maści oraz domowe masaże autorstwa Mojej Narzeczonej przyniosą ulgę. Nie lepiej wygląda sytuacja z palcami u stopy. Tutaj jednak pozostało już jedynie modlenie się, aby jeszcze wytrzymały chociaż tydzień. A na domiar złego Gremlin zaczął odmawiać posłuszeństwa. Całkowicie padł głośnik i nie mam już co liczyć na jakiekolwiek sygnały dźwiękowe. W dodatku dzisiaj rano, podczas mierzenia tętna, moja 305'tka próbowała mnie przekonać, że... przebiegłem ponad 100 metrów!
Jednak jest coś co pozwala mi zachować pozytywne myślenie. Otóż powszechnie znane jest wszystkim powiedzenie "miłe złego początki". Tak więc skoro u mnie te początku wcale nie są miłe, to mogę chyba założyć, że później nie będzie źle. Przecież jest na tym świecie jakaś sprawiedliwość ;) Co ma być to będzie. Zamiast więc się użalać i lamentować nad czymś na co wpływu większego się nie ma, lepiej zająć się czymś na co ma się wpływ. Mówię oczywiście o formie biegowej i treningach.
Półmaraton tempowy - relacja z Półmaratonu Stolema
Kolejna impreza z cyklu Kaszuby Biegają już za nami. Tym razem był to Półmaraton Stolema, którego start i meta zlokalizowane były we Wdzydzach Kiszewskich. Po tym, jak ze względu na wyjazd, zmuszony byłem opuścić jeden z biegów (co ciekawe odbywał się on również we Wdzydzach), z wielką ochotą wybrałem się, wraz z Pati, na półmaraton.
Stety bądź niestety, za tydzień mam najważniejszy start tej jesieni, dlatego jakiekolwiek ściganie nie wchodziło w ogóle w grę. Prawdę mówiąc to dostałem nawet zalecenie, żeby w ogóle odpuścić połówkę i zrobić sobie jedynie przewidziany na ten dzień trening tempowy. Ostatecznie znaleźliśmy jednak kompromis - trening tempowy podczas zawodów. Sam byłem ciekaw jak to wyjdzie. Nigdy bowiem nie robiłem akcentów w czasie zorganizowanego biegu. Zdarzało mi się niektóre zawody pobiec treningowo, bez spinania się, bez walki z czasem czy rywalami.
20 września 2013
Piątkowy test sprzętu. Remis w wadze ultra lekkiej
W Berlinie będę potrzebował zarówno szybkości Bolta... |
Bieganie w piątek to ciągle nowość w moim rozkładzie tygodnia. Aczkolwiek teraz, kiedy zszedłem już z objętości, taki dodatkowy bieg nie stanowi żadnego obciążenia. Wręcz przeciwnie - jest okazją do rozruszania się, rozbudzenia, nabrania wigoru i podniesienia poziomu endorfin.
A dzisiaj ten bieg miał jeszcze jedną, dodatkową misję. Otóż postanowiłem, że to właśnie dzisiaj przetestuję strój jaki zamierzam zabrać ze sobą do Berlina. Koszulka i spodenki Adidasa z serii Adizero, okraszone logo Sklepu Biegowego, wizualnie prezentowały się naprawdę nieźle. Nadeszła więc pora, aby sprawdzić, czy równie dobrze sprawują się w biegu!
19 września 2013
Czwartkowy gwóźdź programu - tempo maratońskie
Po biegach spokojnych oraz kilku odświeżających przebieżkach, przyszedł czas aby zrobić w końcu jakiś trening specjalistyczny. Tym bardziej, że mój plan treningowy zakłada dwie takie sesje w obecnym tygodniu. A ich realizacja dzień po dniu jest raczej kiepską opcją.
Poranne badania pulsometrem napawały optymizmem. Do tego byłem wyspany, wypoczęty - innymi słowy - w 100% gotowy na mocniejsze bieganie. Również pogoda mi sprzyjała (w końcu patrząc przez szybę nie czułem wiatru:)). Kilka chmur, choć raczej nie deszczowych, przyjemna temperatura. Innymi słowy wszystko mi dzisiaj sprzyjało.
Chwilę przed 8 zacząłem się zbierać. Gremlin, skarpety, spodenki, kawa dla Pati, koszulka, buty - ok, jest wszystko. A więc można było zaczynać!
Pierwsze 2 kilometry to spokojne wprowadzenie. Czas, aby kopyta jak i cała reszta nieco się rozbudziły. Pięć sekund (oraz 10 minut :)) i było już po wstępie. Można było zacząć właściwy trening. A ten zakładał dwukrotne pokonanie 5 kilometrów w tempie maratońskim. Podczas treningów wciąż utrzymuję, że jest to 3:59/km jednak z całą pewnością nie będę próbował biec z taką prędkością w Berlinie.
18 września 2013
Trening na krajowej siódemce i rytmiczne setki
Wczoraj pisałem o bieganiu w deszczu, w pochmurne dni. Zapowiadałem rychłe nadejście jesieni. Tymczasem dzisiaj mamy totalny odwrót! Pisząc tego posta mam przed sobą, za oknem, czyste niebo a na nim jedynie gorące (choć już nie wakacyjnie) słońce.
Wyobraźcie sobie, że wychodzicie na trening. Jest rano, na trawie wciąż jeszcze widać rosę. Żadnego wiatru, żadnej chmury, czyste niebo i temperatura lekko powyżej 10 stopni Celsjusza. Czujecie to? No więc tak wyglądał mój dzisiejszy poranek w Pępowie.
17 września 2013
Noch zwei Wochen, a więc czas treningu już minął
Solidne przygotowania do maratonu trwają wiele dni, tygodni, miesięcy. Według Jacka Danielsa plan treningowy powinien składać się z 24 tygodni podzielonych na 4 fazy. Jednak samo podnoszenie poziomu sportowego nie trwa przez cały ten okres. Ostatnie tygodnie to już tzw. tapering, a więc okres w którym zmniejszamy kilometraż, dajemy mięśniom się obudować, a organizmowi pozwalamy na uzupełnienie zapasów glikogenu.
Na dwa tygodnie przed startem już się nie poprawię - tego mogę być pewien. Teraz najważniejsze jest to, aby niczego nie zepsuć. I temu głównie mają służyć moje treningi - jak dziwnie to nie brzmi :)
16 września 2013
Kolejna dzielnica zdobyta! - relacja z Biegowego GP Dzielnic Gdańska - Orunia - Św. Wojciech - Lipce
Niedziela, pierwsza niedziela w kraju podczas której miałem okazję na normalny dłuższy trening. Piszę normalny, bowiem przed dwoma tygodniami również robiłem dłuższe wybieganie. Jednak po ciężkiej sobocie spędzonej w samochodzie to nie było normalne bieganie.
Tym razem również nie miałem jedynie wyklepać większej ilości kilometrów. Plan był następujący - biegnę do Gdańska, odbieram pakiet startowy na Grand Prix Dzielnic Gdańska Orunia - Św. Wojciech - Lipce, podczas zawodów zaliczam 5 kilometrów w tempie maratońskim, a następnie robię 2-3 kilometry roztruchtania.
Ponadto plan zakładał, że Pati dojedzie do mnie samochodem na Orunię i wspólnie wrócimy. Jednak wspominając wakacyjne, zagraniczne podboje kiedy wspólnie - biegowo - rowerowo zwiedzaliśmy Niemcy i Holandię, moja Narzeczona zdecydowała, że i tym razem będzie mi towarzyszyć na rowerze. Ledwie zapadła decyzja, a już była gotowa do drogi. W związku z tym, że start biegu zaplanowano na 11:50, a do biura zawodów mieliśmy około 20 kilometrów, wyruszyliśmy około 9:30 (najpóźniej 15 minut przed startem musieliśmy odebrać numer startowy).
14 września 2013
Regeneracji ciąg dalszy - sobotnie wyciszenie
Piętnaście dni. Tyle dokładnie dzieli mnie od, nie ma co tu dużo gadać, najważniejszego startu tej jesieni. Patrząc na rangę imprezy, będzie to największy bieg w jakim kiedykolwiek uczestniczyłem. Jeden z największych na świecie. Nie ukrywam, że chciałbym się na nim dobrze zaprezentować. Nie myślę o czasach, tempach - nie chce narzucać na siebie niepotrzebnej presji. Po starcie w Pile nie nastawiam się już na zapowiadane przeze mnie tempo 3:59. Decyzję o co walczyć podejmę w dniu biegu, po wcześniejszych konsultacjach z trenerami.
13 września 2013
Piątek trzynastego - pechowy? Niekoniecznie!
Wczoraj ktoś coś wspomniał, później w radio rzucili coś na ten temat, jednak dopiero dzisiaj, kiedy otworzyłem oczy, zdałem sobie sprawę, że mamy piątek trzynastego. Uświadomiłem to sobie, kiedy sięgając ręką po pulsometr przypomniało mi się, że zostawiłem go na biurku. A więc nici z mierzenia bez wstawania. Trzeba było zebrać cztery litery. Ale co tam - miłe złego początku. W końcu nie wiem jak dla Was, ale dla mnie trzynastka to szczęśliwa liczba, a piątek trzynastego to zawsze udany dzień! I z takim nastawieniem rozpocząłem dzisiejszy dzień!
Teoretycznie piątek powinien być bez biegania. Jednak wspólnie z trenerem ustaliliśmy, że mocniejszy trening, jaki przewidywał mój plan, zrobię właśnie dzisiaj, aby mieć czas nieco odpocząć przed niedzielą i długim biegiem. Ostatnim długim biegiem przed maratonem!
12 września 2013
Mleczny bieg i "uciskowa" nagroda
Jutro znowu będę mógł choć trochę poczuć, że fruwam :) |
Plan na ten tydzień zakłada 2 treningi specjalistyczne. Może nie będą to specjalnie mocne jednostki, ale jednak coś innego niż zwyczajne latanie. Pierwszy z tych treningów miałem zrobić dzisiaj. Miałem i... nie zrobiłem. Po konsultacji z trenerem uznaliśmy, że akcent przełożymy na jutro, a dzisiaj wyjdę jedynie pooddychać świeżym powietrzem.
Po raz kolejny dzień zacząłem od zabawy z pulsometrem. Jednak zrobiłem to na tyle wcześnie, że zostałem zwycięzcą dzisiejszego "Porannego Biegu o Górną Łazienkę". Nawet mogę rzec iż zdecydowanie zdystansowałem konkurencję, bo jeszcze kończąc pałaszowanie owsianki nie słyszałem żadnych odgłosów z "pomieszczenia zadumy i przemyśleń" :)
Ogólnie cały poranek był rewelacyjny! Chyba po raz pierwszy wychodząc na trening udało mi się nie obudzić Patrycji! Wniosłem tylko po cichu do pokoju kawę i wymknąłem się na swoje godzinne szuranie. Tylko ja - sam na sam z otaczającym mnie światem - jakoś głupio to brzmi. W każdym bądź razie biegłem bez żadnego towarzystwa.
11 września 2013
Luz, blues i bieganie
Miałem dzisiaj zrobić nieco mocniejszy trening. Warunkiem było jednak dobre samopoczucie. A mimo, że humor dopisywał, energia rozpierała, to jeszcze nieco czuję w nogach niedzielę. Tak więc po raz kolejny wybrałem się jedynie na lekki rozruch.
Pobudka niemal jak zawsze - 5:20. Aczkolwiek po otwarciu oczu nie zerwałem się z łóżka i nie pobiegłem do łazienki. Tym razem, według zaleceń trenera, postanowiłem sprawdzić, przy użyciu pulsometru, w jakim stanie jest mój organizm.
Zajęło mi to jakieś 2-3 minuty. I mniej więcej tyle zabrakło mi, żeby zająć pierwsze miejsce w "Porannym Wyścigu o Górną Łazienkę" :) Tak więc poranek zacząłem od porażki i codziennej toalety piętro niżej :)
10 września 2013
"Padłeś? Powstań! - Nigdy się nie poddam"
Tak jak pisałem - ostatni start w Pile okazał się totalną klapą. Miał być wynik, miał być rekord, miało być super. Ale super nie było. Jednak zauważam też co najmniej 2 pozytywy. Po pierwsze start ten dostarczył mi informacje na temat tego w jakiej obecnie jestem formie i co muszę poprawić. A po drugie, i najważniejsze, Piła to już przeszłość! Dziewiętnaście dni zostało do berlińskiego biegu i teraz nie ma czasu na rozczulanie, użalanie i stękanie.
Już dzień po zawodach skontaktowałem się z dwoma doświadczonymi biegaczami-trenerami, którzy po zapoznaniu się z moimi dotychczasowymi treningami udzielili mi kilku wskazówek co dalej robić. A więc mając podane wszystko niemalże jak na tacy , mogłem we wtorek rano ponownie wybiec na biegowe ścieżki Pomorza.
9 września 2013
23 Międzynarodowy Półmaraton PHILIPS`a: "AUSFAHRT"
"Ausfahrt, ausfahrt, ausfahrt" - przez 2/3 zawodów dźwięczało mi w głowie to słowo. Myślałem o Berlinie, patrzyłem na swoje czasy i od razu w mojej głowie wyświetlał się wielki napis - AUSFAHRT. Dla tych którzy podróżowali niemieckimi autostradami słówko na pewno znane, ale dla pełnej poprawności dodam, że oznacza ono nic innego jak po prostu zjazd/wyjście. I pilski półmaraton uświadomił mi, że nie starczy mi paliwa, aby dojechać do celu "Berlin - 3:59/km", i że będę musiał skorzystać z któregoś z poprzednich zjazdów. Pytanie tylko z którego...
5 września 2013
Coś dla ciała i dla ducha
Ledwie wróciłem na Pomorze, a już pora ponownie się pakować. Dzisiaj zrobiłem ostatni trening w tej części Polski. Następne bieganie to sobotni rozruch w Pile, a następnie start w półmaratonie!
Wczoraj pisałem, że już odbyłem ostatni mocny trening. Na dzisiaj bowiem miałem zaplanowane jedynie lekkie rozbieganie i kilka przebieżek. No ale wiadomo jak to jest z planami, szczególnie u mnie - dość często ulegają zmianom. Nie inaczej było i tym razem.
4 września 2013
Przedstartowe eksperymenty - tempo vs. tętno
Najpierw bieganie... |
Do startu w Pile zostało już zaledwie 4 dni. Uznałem, że to najlepsza chwila na zrobienie ostatniego, mocniejszego treningu. Niemniej nie zamierzałem się jakoś specjalnie skatować, dlatego tym razem zrezygnowałem ze standardowych interwałów. Po przejrzeniu kilku planów treningowych, zaczerpnięcia opinii innych biegaczy oraz rozmowie z trenerem prowadzącym zajęcia Biegam Bo Lubię w Krakowie - Krzysztofem Janikiem, zdecydowałem się interwały w tempie progowym.
3 września 2013
Delikatne luzowanie. Nadchodzi czas próby.
Oby za tydzień też była okazja do wzniesienia rąk! |
Jeszcze tylko 5 dni i wszystko będzie już praktycznie jasne. Jeżeli na przeszkodzie nie stanie ani pogoda, ani zdrowie czy też nic innego na co wpływu nie mam, to już w niedzielę, zaraz po tym jak zegar wybije południe będę wiedział na co tak naprawdę mnie stać. Dowiem się czy 12 tygodni treningów pozwoliły mi wskoczyć na wyższy poziom czy był to raczej czas stracony (chociaż "stracony" to chyba niezbyt odpowiednie słowo, bo wychodzę z założenia, że nie biegam tylko i wyłącznie dla wyników, a przecież tych wielu wspaniałych godzin na biegowych szlakach, w pojedynkę, czy z Patrycją, nikt mi nie odbierze!). Niemniej za jakieś 121 godzin, będę w stanie powiedzieć czy do Berlina pojadę walczyć o wymarzone 3:59, czy może po prostu dobrze się bawić i zbierać doświadczenie. Zanim jednak to nastąpi przede mną jeszcze 3 treningi. Trzy, bowiem dzisiejszy mam już za sobą.
Rekordowe bieganie w ParkRun Gdańsk!
Chciałbym serdecznie zaprosić wszystkich już biegających, a także tych którzy dopiero zamierzają zacząć swoją przygodę z bieganiem (nadarza się ku temu świetna okazja) na najbliższy bieg w ramach akcji ParkRun Gdańsk!
Dystans 5 kilometrów oraz brak limitów czasowych daje możliwość ukończenia biegu dla każdego! Nie ma więc co się zastanawiać tylko w sobotę o 9:00 zameldować się w Parku Regana!
Dystans 5 kilometrów oraz brak limitów czasowych daje możliwość ukończenia biegu dla każdego! Nie ma więc co się zastanawiać tylko w sobotę o 9:00 zameldować się w Parku Regana!
1 września 2013
Podsumowanie weekendu: Errare humanum est
... błądzić jest rzeczą ludzką. Są to słowa Seneki Starszego, z którymi ciężko się nie zgodzić. A w związku z tym, że ja również jestem jedynie człowiekiem to mi także zdarza się błądzić. Tak jak chociażby w ten weekend, kiedy to właśnie nieco "pobłądziłem". Biegowo, żywieniowo, samochodem po Europie - dosłownie na każdy możliwy sposób. No ale czy to powód, żeby teraz się załamywać, użalać czy rozczulać? Pewnie, że nie! Stawiam grubą kreskę, odcinam się od tego co było i tabula rasa - zaczynam wszystko od nowa - już w Polsce! No właśnie - wróciłem! Mało tego - zdążyłem już nawet pobiegać. Jednak zanim napiszę o dzisiejszym treningu wspomnę, choćby z czystej przyzwoitości, o moim wczorajszym, biegowym pożegnaniu z Niemcami.
Wyjazd do Polski zaplanowaliśmy na około 8 rano. Tak żeby mieć spokojnie czas na ogarnięcie się, śniadanie i wszystkie inne poranne czynności. W sobotę zaliczam do nich również bieganie, a więc zanim jeszcze ktokolwiek w domu wstał, ja już pomykałem niemieckimi ścieżkami w tęczowych 890'tkach!
Sam trening zacząłem nieco wcześniej niż zwykle, albowiem w momencie gdy zegar wybijał godzinę 5:00, ja miałem już w nogach blisko 2 kilometry biegu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)