Na skróty

2 grudnia 2012

Weekend z piernikiem w tle - X Półmaraton Świętych Mikołajów w Toruniu

 No i kolejne zawody za nami. Tym razem był to półmaraton w Toruniu. Bieg ten potraktowałem jako długie wybieganie i wyszło super! Miałem pomóc siostrze w uzyskaniu 1:45 i generalnie się to udało, chociaż można mieć pewne wątpliwości co do długości trasy, no ale to już przecież nie nasze zmartwienie.
Wyjazd do Torunia rozpoczął się dla nas już w sobotę, chwilę po 8 rano, kiedy to wyruszyliśmy tramwajem z gdańskiego Chełmu w kierunku Oliwy. Tam mieliśmy się spotkać z Marcinem i Karoliną i wyruszyć samochodem do Grodu Kopernika. Niestety okazało się, że musimy zmienić nieco plany i zastąpić Marcina za kierownicą (:-)).
W Toruniu meldujemy się około godziny 13 i po zameldowaniu się w hotelu ruszamy na starówkę. Rzecz jasna nie mogło zabraknąć toruńskich przysmaków, czyli pierników. Po spróbowaniu większości smaków udaliśmy się na obiad do Manekina, a następnie odebraliśmy pakiety startowe. Wieczorem kolacja, mała wycieczka po Toruniu i do łóżek. W końcu przed zawodami trzeba być wypoczętym.
Śniadanie około 5:30, później mały przegląd prasy - prawdę mówiąc nowy RW mnie niespecjalnie zachwycił. Następnie wycieczka do sklepu po pieczywo dla siebie i dla dziewczyn i posiłek "przedstartowy". Przed biegiem nie mogło zabraknąć białego pieczywa, miodu, dżemu i oczywiście masła orzechowego. Przecież, przed zawodami, nie chodzi o to, żeby było zdrowo - ma być energetycznie! Na starcie zameldowaliśmy się około 10, a pół godziny później dowiedzieliśmy się, że start zostanie opóźniony o co najmniej 10 minut (ostatecznie wyszło tych minut 20). Wspólnie z Pati postanowiliśmy wykorzystać ten czas na zaopatrzenie się w toruńskie pierniki. Nie godzi się przecież nie przywieźć z Torunia tego z czego Toruń słynie. Około 11 krótka rozgrzewka i ruszamy.

     Pierwszy kilometr pokonujemy w 5:13. Tłok na starcie był niesamowity. Nieco lepiej zrobiło się na kolejnych kilometrach. Do 10. tysiączka trzymaliśmy tempo między 4:53, a 4:58/km czyli tak jak planowaliśmy. Później po raz pierwszy nasz czas na 1000 metrów wzrósł powyżej 5 minut, ale tylko o 1 sekundę. Dramatu nie było, ale 10. kilometr to zdecydowanie za wcześnie, żeby słabnąć. O tym, że nie był to chwilowy kryzys świadczyły kolejne odcinki. Podczas kolejnego jeszcze przyspieszyliśmy do 4:55, ale dalej było już 5:09, 5:01, 5:03. W tym momencie odłączyła się od nas Mała i dalej leciałem już tylko z Mańkiem. Niestety prędkości 12,46 i 12,37km/h okazały się prędkościami za dużymi również dla niego. I tutaj bez bicia przyznaję się do błędu, bo to ja miałem prowadzić ten bieg i za wszelką cenę chciałem nadrobić te stracone sekundy. Chciałem, żeby średnie tempo na mecie wyniosło około 4:55/km. Kiedy zostałem już sam zdecydowałem się na pokonanie tych ostatnich kilometrów biegiem z narastającą prędkością. Tempa jakie uzyskałem to odpowiednio: 4:46, 4:26, 4:18, 4:11, 3:52. Mój wynik netto to 1:39:11. Mała, która jeszcze poderwała się do walki i wyprzedziła Mańka zameldowała się na mecie z czasem 1:44:03, Łukasz uzyskał 1:44:58, a Włodi 1:48:53. Także każdy był zadowolony. Niedosyt pozostawia jedynie fakt, że mój Gremlin pokazał, że trasa liczyła 20,556km, a jak wiadomo nie miała atestu. Nie zmienia to jednak faktu, że Biegacze z Północy zaprezentowali się naprawdę godnie w Toruniu. Możemy śmiało rzecz - Miasto Kopernika zostało zdobyte!
Na mecie medal, buziak od Patrycji i mnóstwo smakołyków. Nie zabrakło pączków, jabłek, kiełbasek z grilla, piwa, chleba ze smalcem. Było dosłownie wszystko czego dusza zapragnie. Po wielkiej wyżerce szybki prysznic i około 16 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Ta minęła mi wyjątkowo przyjemnie gdyż obudziłem się dopiero przed samym Gdańskiem, w którym to zameldowaliśmy się chwilę po 18. Weekend w Toruniu śmiało możemy zaliczyć więc do udanych! Cel jaki sobie postawiłem, czyli świetna zabawa z Narzeczoną został zrealizowany w 101%! Kolejna okazja do wycieczki nadarzy się w kwietniu. Celem będzie Poznań i VI Półmaraton z tym, że tam zamierzam powalczyć z czasem. W końcu 3 tygodnie przed Cracovia Maraton trzeba już być w formie!


10 komentarzy:

  1. informacje szybciej niz na najwiekszych portalach biegowych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję wyników. Z mojego planu 1:45 zrobiło się 1:42 :) Trasa rzeczywiście trochę za krótka - mój gremlin pokazał 20,58 km :/ No i to błoto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nawet jakby trasa miała te 21,097 to 1:45 byłoby złamane :) Gratuluję!

      Usuń
  3. Był crossik, ale było i tak świetnie :D Dzięki Brat - życiówka mimo wszystko poprawiona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czołem ! Mimo że się nie spotkaliśmy gratuluję wyników !
    My polecieliśmy koleżeńsko w okolicach 1:49 także miłe spędzenie czasu przy super pogodzie bo naprawdę nie można było na nią narzekać.

    ps. połówka poznańska to też nasz cel po drodze do Krakowa więc pewnie do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym biegu chodziło chyba właśnie przede wszystkim o dobrą zabawę :)

      W takim razie zapewne widzimy się w POZnaniu i zapewne wcześniej w Gdyni na 10k.

      Usuń
  5. Witaj, czytam Twojego bloga od czasu, gdy przeczytałam o Tobie na stronie bieganie.pl, imponuje mi Twoja postawa, jest dla mnie pewnego rodzaju motywacją, trzymaj tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. A dla mnie dodatkową motywacja są te wszystkie pozytywne komentarze, w tym Twój. Także dzięki ;-)

    OdpowiedzUsuń