Na skróty

12 grudnia 2012

Biegam, analizuję, kombinuję


    Jak część osób zapewne zauważyła – w komentarzach do wczorajszego postu znalazło się zaproszenie od Pati na kolejne treningi poza miastem. A więc skoro dostałem zaproszenie nie mogłem z niego nie skorzystać. Dzisiaj ponownie wyruszyłem skoro świt w stronę Rębiechowa. Zdecydowałem jednak, że zamiast kręcić się po Baninie, wybiorę możliwie najkrótszą trasę i pokonam ją trzykrotnie. Dodatkowo chciałem porównać sobie czasy na poszczególnych okrążeniach.
Odległość jaka dzieliła Patrycji dom od początku mojej pętli to 1250 metrów, które pokonałem w 6 minut i 19 sekund. Czasy jakie uzyskałem na poszczególnych kilometrach przedstawiam w tabeli poniżej.

Okrążenie 1
Okrążenie 2
Okrążenie 3
1 000 metrów
4:56
4:50
5:01
1 000 metrów
4:59
4:52
4:53
1 000 metrów
5:25
5:17
5:16
1 000 metrów
5:04
5:06
5:00
0 930 metrów
4:36
4:39
4:35
Łącznie
25:00
24:44
24:45

Po pokonaniu tych 3 okrążeń droga do domu zajęła mi… 6 minut i 19 sekund, a więc dokładnie tyle samo ile w pierwszą stronę.
Patrząc na tabelę widać, że uzyskiwałem dość podobne czasy na odpowiednich odcinkach każdej pętli, a jeżeli zachodziła jakaś większa różnica to niemal zawsze spowodowana była utrudnieniami związanymi z ruchem drogowym. Dla niektórych zastanawiający może być niezwykle wolny 3. kilometr. Jednak w tym miejscu musiałem dwukrotnie przecinać ruchliwą drogę. W dodatku nieodśnieżony chodnik, wznoszący się na większej części odcinka, to nie jest idealne podłoże do biegania.
Po zakończeniu dzisiejszego treningu byłem zły. Uznałem, że biegam za wolno. Wiem, wiem – przecież mamy śnieg i to normalne, że tempo nieco spada. Ale jednak ciężko mi przejść z tym do porządku dziennego. Nie mniej zdaję sobie sprawę, że będę musiał, chcąc odnotować progres. W dodatku bieganie po śniegu sprawiło, że mam całe obolałe nogi. Czuję się jakbym zamiast treningu biegowego zafundował sobie solidną porcję ćwiczeń na siłowni.
Po tym dzisiejszym treningu, analizowaniu czasów na poszczególnych kilometrach, mam ochotę jutro znowu zapomnieć o tym, że mam na ręku Gremlina, że trenuję pod maraton. Chcę po prostu cieszyć się bieganiem. Wstać skoro świt i po prostu wyjść pobiegać… naturalnie poza miastem :)

PS: Nie cierpię biegać pętli. Dzisiaj tylko się w tym utwierdziłem. Myślałem, że skoro to będą tylko 3 okrążenia i to takie długie to może będzie fajnie. Nie było :P

6 komentarzy:

  1. Ja w wakacje biegalem petle, bo wolalem to niz czekac na swiatlach. W sumie da sie przyzwyczaic, ale lepiej sobie wczesniej zaplanowac liczbe petli albo kilometry, bo mozg czasem zacheca, zeby nie robic kolejnej petli ;).
    Dzis pierwszy raz od dlugiego czasu zrobilem 10 petli po 1km, bo nie mam na razie garmina a robilem 2. zakres i przydala sie taka petla.
    Petle ciezko sie biega do czasu jak sie uzmyslowi, ze to siedzi w glowie i skoro np. maraton sie przebieglo to trening po petli tez da sie zrobic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli biegałeś 10 x 1 km to wiesz jeszcze dobitniej jak się czułem :) Jednak Gremlin to fajna zabawka.

      PS: Pętle biega mi się ciężko, ale zauważyłem, że interwały i przebieżki na stadionie biega mi się przyjemnie. Z tym, że biegając w grupie zawsze znajdziesz kogoś z kim można chociaż trochę porywalizować :)

      Usuń
  2. bieganie petli faktycznie masakra!!! Bieganie po sniegu, osobiscie uwielbiam bardziej niz bieganie w lecie, ale jak lapie odwilz to momentalnie mam stopy w pecherzach. Maly Ty wiesz na ile cie stac jesli chodzi o czas... mysle ze na wiosne wystartujesz z nowa energia, ale musisz tez pamietac, ze przychodzi czasem taki czas ze sie zatrzymujemy na jakims poziomie i trzeba to przetrwac ;) Powiedz mi na jakim dystansie zalezy Ci najbardziej jesli chodzi o zyciowki? W maratonach widze startowac chcesz tak raz w roku, wiec mysle ze chodzi o krotsze biegi. pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę, że nie można się poprawiać przez cały czas. Stagnacja przydarza się chyba każdemu. Pół biedy jeśli jest tylko czasowa, ale przecież wiadomo, że każdy osiągnie taki moment, że wyników już się nie poprawi. Szczególnie tych na krótszych dystansach. I właśnie dlatego realizuję plan pod maraton, ale przede wszystkim zależy mi na poprawie czasów na 5km, 10km oraz w półmaratonie. Dlatego po nowym roku będę musiał wpleść w trening rytmy, interwały itd :)

      Usuń
    2. PS: A tak najbardziej chciałbym wyciągnąć ile się da na 10km :)

      Usuń
  3. Bez paniki, jest połowa grudnia. Wskoczysz na czarny asfalt, to momentalnie noga ruszy. Prędkości same skoczą o 15-20"/km :)

    OdpowiedzUsuń